Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kajakami po polskich i niemieckich wodach

Redakcja
Marek Weckwerth
Za naszymi rufami zostało 425 kilometrów. Na pokonanie tego dystansu dzielącego Bydgoszcz od Berlina wystarczyło niecałe 7 dni.

Mowa o drodze wodnej, którą dawniej pływały holowniki z barkami, a teraz zrobiliśmy to my - trzej kajakarze - Robert Bazela (Olimpin w gminie Nowa Wieś Wielka), Tomasz Gabryś (Bydgoszcz) i Marek Weckwerth (Bydgoszcz, reporter "Gazety Pomorskiej"). Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda międzynarodowa droga wodna E 70 - jej walory naturalne oraz zagospodarowanie gospodarcze i turystyczne, a przy okazji sprawdzić swoją kondycję w długim rejsie. Chcieliśmy też uczcić 240. rocznicę zbudowanie Kanału Bydgoskiego, który połączył Bydgoszcz z Berlinem i zachodnią Europą.

Trasa jest malownicza, bo wiedzie Pradoliną Toruńsko- Eberswaldzką, toteż cały czas towarzyszyły nam wysokie wzgórza wyznaczające brzegi dawnej ogromnej rzeki (to pra-Wisła) płynącej na zachód. Infrastruktura gospodarcza to przede wszystkim śluzy, a turystyczna - przystanie i mariny. W ostatnich latach powstało kilka, które oferują wodniakom wygodny i bezpłatny nocleg. W Ujściu i Santoku nie można jednak wygodnie wyciągnąć kajaków na brzeg, nie ma też pomieszczeń czy choćby stojaków do przechowywania sprzętu. W Gorzowie Wielkopolskim chwalącym się wspaniałym, zrewitalizowanym bulwarem nad Wartą kajakarze nie mają szans na wyjście na brzeg. Dużo jeszcze trzeba zrobić, by turyści korzystający z najmniejszych jednostek pływających poczuli się na tym szlaku naprawdę dobrze, także po stronie niemieckiej. Tam również są przystanie i mariny, i jest ich znacznie więcej, ale na kanale Odra - Hawela nie ma niskich pomostów umożliwiających wyjście na brzeg. Na niektórych śluzach są za to specjalne wózki ułatwiające przeprawę kajakarzom i wioślarzom nawet po godzinach pracy śluz. Po polskiej stronie takich udogodnień nie ma. - Przenoski przez polskie śluzy to był prawdziwy horror, nieprawdopodobny wysiłek, bo kajaki były załadowane sprzętem niezbędnym w tygodniowej wyprawie - wspominają Robert i Tomasz. - Przenosiliśmy kajaki z trzech powodów: śluzowanie jest płatne, zajmuje dużo czasu, a po godzinie 18.00 przeprawy są nieczynne. My pływaliśmy do zmroku.

Za to Niemcy śluzują turystów za darmo i przeprawy czynne są o kilka godzin dłużej. Na trasie dokuczał nam ogromny upał. Po południu pojawiały się ciemne chmury, a wieczory kończyły się nawałnicami - ulewami, burzami, gwałtownym wiatrem. Miłym akcentem rejsu było spotkanie na Odrze z wracającym z Niemiec statkiem "Władysław Łokietek" Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej w Nakle.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto