Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec zmowy milczenia

jar
Prokuratura się cieszy, a główny oskarżony ze złości zgrzyta zębami: w procesie Henryka M. ps. "Lewatywa" i jego przybocznych, byłego szefa obciążył Dariusz L. ps. "Szramka", niegdyś prawa ręka "Lewatywy".

Prokuratura się cieszy, a główny oskarżony ze złości zgrzyta zębami: w procesie Henryka M. ps. "Lewatywa" i jego przybocznych, byłego szefa obciążył Dariusz L. ps. "Szramka", niegdyś prawa ręka "Lewatywy".

Dziewięcioosobowa grupa Henryka M. jest oskarżona o to, że w latach 1998-1999 wyłudziła kilkanaście kredytów na kupno samochodów luksusowych marek, m.in. mercedesa za blisko 500 tys. zł oraz samochodu żużlowca Piotra P. Pośrednikiem w zaciąganiu kredytów miał być m.in. właściciel jednego z podinowrocławskich autokomisów.

Proces musiał rozpocząć się na nowo z powodu śmierci jednego z ławników. Początkowo postępowanie przed sądem toczyło się raczej po myśli Henryka M. Oskarżeni solidarnie nie przyznawali się do popełnienia zarzucanych im czynów i zaprzeczali jakoby "Lewatywa" kierował grupą.

Stopniowo jednak przestępcza solidarność kruszyła się. Zmowę milczenia przerwał na ostatniej rozprawie Dariusz L. ps. "Szramka", znany m.in. z głośnej przed kilku laty sprawy strzelaniny na pl. Kościeleckich. Już podczas odczytywania aktu oskarżenia mężczyzna poprosił o zaprotokołowanie, że Henryk M. powiedział mu, że "pociągnie go za sobą i będzie siedział 20 lat". Najprawdopodobniej chodzi o głośną sprawę zlecenia zabójstwa dyrektora w bydgoskim PZU w styczniu 1999 roku.

Henryk M. tradycyjnie już nie przyznał się do winy, natomiast Dariusz L. nieoczekiwanie przyznał się do udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, którą kierował Henryk M. "Szramka" stwierdził, że był "parawanem" dla bossa, pośrednicząc w kontaktach z pozostałymi członkami grupy. Dodał, że "Lewatywa" wszystkim rządził i dysponował pieniędzmi przeznaczonymi na pomoc dla rodzin aresztowanych i na ewentualne kaucje. "Szramka" dokładnie opisał przestępczą działalność grupy m.in. o sprzedaży rzekomo skradzionych aut, za które ubezpieczalnia musiała spłacać raty.

- Trudno mówić o przełomie w procesie, ale na pewno są to zeznania istotne. Ważne, że oskarżeni zaczynają mówić. Dariusz L. jest aresztowany od 1999 roku i jeśli jego zeznania są uczciwe i szczere, to będzie mógł liczyć na większą łagodność ze strony wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście są to wszystko informacje do oceny sądu - powiedział "Expressowi" prokurator Dariusz Podufalski z bydgoskiej Prokuratury Okręgowej, autor aktu oskarżenia w tej sprawie.

Kolejna rozprawa w procesie Henryka M. i innych odbędzie się 31 sierpnia.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto