Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kruchy biznes... pani bombki

aga
Prawdziwe bombki to od początku do końca efekt misternej, ręcznej roboty. Często wytwarzane są przez małe firmy. Zdarza się, że za ich produkcję odpowiada jedna osoba.

Prawdziwe bombki to od początku do końca efekt misternej, ręcznej roboty. Często wytwarzane są przez małe firmy. Zdarza się, że za ich produkcję odpowiada jedna osoba. Taki człowiek dmucha szkło, srebrzy, maluje i na koniec pakuje. Pracując od rana do wieczora jest w stanie zrobić rocznie 10 tysięcy ozdób choinkowych.

Jeden z zakładów zajmujących się produkcją bombek mieści się w centrum Bydgoszczy. Najpierw trafiamy na skromny szyld. Kierujemy się przez bramę na podwórko. Tam stoi mała przybudówka. Wchodzimy do środka. W pomieszczeniu na niewielkiej powierzchni znajdują się: biuro, pracownia i magazyn. Jest przeraźliwie zimno. W budynku nie ma ogrzewania.
Odrobinę ciepła wnoszą znajdujące się niemal na każdym metrze kwadratowym kolorowe ozdoby choinkowe. Bombki przeważnie mają kształt kul. Są kolorowe. Niektóre gładkie, inne udekorowane rysunkami. - Piękne rzeczy - mówię do właścicielki zakładu.

- Dziękuję. Niestety, większości z nich nie sprzedam. Markety są zarzucone przez dużych producentów. W małych sklepach ludzie coraz rzadziej robią zakupy. Nie mam środków, by pokazać swoje wyroby na targach polskich lub zagranicznych, więc nie ma mowy o eksporcie. Tak naprawdę, w tej branży bez zagranicznych kontraktów trudno jest się utrzymać - wyjaśnia Mirosława Miklocz z firmy ?Andar? w Bydgoszczy. -Trochę mi żal, bo zainwestowałam w tegoroczną produkcję sporo pieniędzy i własny czas.
Pani Mirka jest w fachu od 28 lat. Najpierw pracowała w spółdzielni. Po upadku firmy zdecydowała się na rozkręcenie swojego interesu. Ma prywatny zakład od 4 lat.

- Łudziłam się, że to będzie dobry sezon. Na początku roku kupiłam materiały do produkcji (szklane rury o różnych przekrojach, azotan srebra, lakiery farby i kleje) i rozpoczęłam pracę - mówi nasza rozmówczyni.
Proces powstawania bombki jest skomplikowany. Najpierw trzeba rozgrzać do bardzo wysokiej temperatury specjalną szklaną rurę. Potem wydmuchuje się z niej formę. To sztuka sama w sobie. Wymaga doświadczenia. Trzeba wytworzyć odpowiednie ciśnienie dmuchnięcia, by uzyskać określony kształt.

- To naprawdę ciężka praca. Właściwie dobra dla mężczyzny. Trochę czasu minęło zanim nauczyłam się dmuchać. Teraz robię jedną kulkę w kilka lub kilkanaście sekund. Wszystko zależy od jej wielkości - tłumaczy pani Mirosława.

Gdy ozdoba ostygnie, rozpoczyna się kolejny etap produkcji zwany srebrzeniem. Do środka formy wlewa się odpowiedni roztwór. Szkło nabiera srebrnej barwy. Dzięki temu bombki są bardziej błyszczące, a kolory i zdobienia, które nakłada się później, stają się trwalsze i mogą lśnić przez lata. Podstawową barwę uzyskuje się poprzez zanurzenie ozdoby w odpowiednim lakierze. Bombka albo zostaje gładka, albo maluje się na niej aplikacje. Dominują motywy świąteczne: gwiazdki, świeczki, św. Mikołaje, choinki, oraz kwiaty wszelkiego rodzaju. Niektóre malunki, to prawdziwe dzieła sztuki.
- Przez lata wypracowałam sobie system pracy. Jesienią zimą i wiosną dmucham bombki. W ciągu 7 godzin jestem w stanie zrobić 350 sztuk. Gdy nazbieram odpowiednią ilość, zaczynam srebrzenie. Tu mam lepszy wynik. Po ośmiu godzinach pracy mam gotowych 600 bombek. Latem staram się je lakierować i malować. W tym czasie farby schną dość szybko. Na koniec pakuję bombki w pudełka. Pracuję przez cały rok, by przygotować się do sezonu. Ten, niestety, w ostatnich czasach znacznie się skrócił. Kiedyś pierwsze zamówienia spływały w sierpniu . Teraz można się ich spodziewać najszybciej pod koniec listopada. Jeżeli nie sprzeda się towaru do wigilii, to nie można z nim już wiele zrobić - usłyszeliśmy od pani Mirosławy.- Samodzielnie produkuję około 10 tysięcy bombek rocznie. Przez ostatnie 3 lata sprzedawałam większość z nich. Teraz mam problem.

Mali producenci bombek skarżą się, że mają coraz mniej zamówień. By sprzedać towar, obniżają ceny do minimum opłacalności. Marzą o tym, by zwróciło im się chociaż to, co zainwestowali w materiał. Na nagrodę za swoją pracę liczy już niewielu. Z towarem jeżdżą po rynkach i bazarach. Tymczasem ludzie nie mają pieniędzy. Mało kogo stać na całkowitą zmianę wystroju choinki. Handlowcy z placu Piastowskiego mówią, że przeważnie ich klienci nabywają po parę bombek na sezon. Ludzie wolą też rzeczy trwałe. Szklane bombki zastępują tańszymi ozdobami ze sztucznych tworzyw.
Tymczasem producenci ozdób choinkowych zapewniają, że dobre bombki łatwo się nie biją. Jeżeli nie oszczędza się na szkle, to kulka jest masywna i odporniejsza na uszkodzenia mechaniczne. Jak bombka spadnie na podłogę i pęknie, to... na szczęście.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto