Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ksiądz wielokrotnie gwałcił Arka, ministranta z Bydgoszczy. Zapadł wyrok w sprawie o odszkodowanie

Roman Laudański
Kościół dopiero w 2019 r. pozbawił Pawła K. kapłaństwa. Łatwo policzyć, że od pierwszego zatrzymania księdza minęło 14 lat
Kościół dopiero w 2019 r. pozbawił Pawła K. kapłaństwa. Łatwo policzyć, że od pierwszego zatrzymania księdza minęło 14 lat sxc.hu/zdjęcie ilustracyjne
Podczas wyjazdu ksiądz gwałcił Arka nie tylko w nocy. Wiele razy. Przez siedem dni. Przez 14 lat biskupi nie wyrzucili księdza pedofila z Kościoła. Po pięciu latach sądowej batalii dziś ma zostać ogłoszony wyrok w sprawie o odszkodowanie, jakiego domaga się od diecezji bydgoskiej i archidiecezji wrocławskiej ofiara księdza pedofila Pawła K.

Arek, ofiara księdza pedofila otrzyma w ramach zadośćuczynienia po 150 tys. zł od diecezji bydgoskiej i archidiecezji wrocławskiej. Taki wyrok zapadł w piątek (7 lutego) przed bydgoskim Sądem Okręgowym. Pełnomocnik diecezji bydgoskiej zapowiada apelację.

- Walczcie przed sądem o swoje prawa - radzi ofiarom kościelnej pedofilii Arek, który wygrał z dwoma diecezjami. Biskupi chronią księży, co potwierdził wyrok - powiedział "Pomorskiej" Arek, ofiara księdza pedofila Pawła K. - Biskupi ukrawają te sprawy i za każdym razem kłamią. Na dodatek udają, że o niczym nie wiedzieli i nic się nie stało. Nie poddawajcie się i walczcie przed sądem o swoje prawa - radzi ofiarom kościelnej pedofilii Arek. - To, co zrobili wam sprawcy, nie może im ujść na sucho! Oni muszą za to odpowiedzieć. Ta sprawa pokazała, że z biskupami można wygrać, że oni swoimi decyzjami po prostu krzywdzą ludzi.

Arek nie ukrywa, że czuję ulgę po wyroku bydgoskiego sądu. To wszystko kosztowało mnie dużo nerwów i emocji. Często powracały tamte, straszne chwile. Kiedy zeznawałem przed sądem, właściwie podczas tej sprawy.

W piątek, po pięciu latach, przed bydgoskim Sądem Okręgowym zapadł wyrok w sprawie odszkodowania od diecezji bydgoskiej i archidiecezji wrocławskiej dla ofiary byłego księdza pedofila Pawła K. Diecezje mają zapłacić Arkowi 300 tys. zł odszkodowania z odsetkami od 2016 roku. Ponadto diecezje mają zapłacić Arkowi 32,4 tys. zł kosztów zastępstwa procesowego, a na rzecz Skarbu państwa obie diecezje muszą zapłacić ponad 18 tys. zł z tytułu zwrotu kosztów procesu.

Reprezentujący Arka mecenas Janusz Mazur nie ukrywał ogromnej ulgi i satysfakcji po ogłoszeniu wyroku.

***

Podczas wyjazdu ksiądz gwałcił Arka nie tylko w nocy. Wiele razy. Przez siedem dni. Przez 14 lat biskupi nie wyrzucili księdza pedofila z Kościoła. Po pięciu latach sądowej batalii w piątek (7 lutego) został ogłoszony wyrok w sprawie o odszkodowanie, jakiego domaga się od diecezji bydgoskiej i archidiecezji wrocławskiej ofiara księdza pedofila Pawła K.

W ciągu tych pięciu lat (tyle trwała batalia w sądzie) w polskim Kościele teoretycznie zmieniło się bardzo dużo jeśli chodzi o podejście do pedofilii wśród duchownych. Powołano przedstawicieli ds. ochrony dzieci i młodzieży, utworzono fundusz kościelny w celu wspierania ofiar, wiele diecezji opracowało szczegółowe wytyczne dotyczące ochrony małoletnich. Episkopat wreszcie policzył swoich księży pedofilów i ich ofiary, choć nie ulega wątpliwości, że ta statystyka nie odzwierciedla skali problemu, znacząco odstaje bowiem od #tzw. średniej podawanej choćby przez Watykan. Dzięki papieżowi Franciszkowi odtajniono wreszcie akta procesów kanonicznych, które toczyły się przed sądami w biskupich kuriach.

Tylko że ci, którzy zaangażowali się w pomoc ofiarom, mówią krótko: to zwykłe mydlenie oczu. Niby Kościół hierarchiczny w liście opublikowanym po premierze filmu braci Sekielskich „Tylko nie mówi nikomu” przeprosił, ale czy ma poczucie winy? Żaden z polskich biskupów nie ustąpił z zajmowanego stanowiska. Do dziś w Kościele hierarchicznym dominuje przekonanie, wyrażane również ustami prymasa Wojciecha Polaka, że winę ponosi wyłącznie ksiądz pedofil, ale nie biskupi, którzy ukrywali go lub przenosili z parafii na parafię i z diecezji do diecezji. Jakby nigdy nie było listu apostolskiego Motu Proprio papieża Franciszka „Jak kochająca matka” o postępowaniu Kościoła w przestępstwach związanych z wykorzystywaniem dzieci.

Papież napisał, że biskup diecezjalny, który ponosi odpowiedzialność za wspólnotę wiernych, może być w sposób prawny usunięty ze swojego stanowiska „jeśli wskutek zaniedbania dokonał lub zaniechał czynów, które wyrządziły poważne krzywdy innym, czy to osobom fizycznym czy całej wspólnocie. Może to być krzywda fizyczna, moralna, duchowa lub majątkowa.” Biskupi we Wrocławiu i w Bydgoszczy, decydując o przenoszeniu księdza pedofila z diecezji do diecezji, swoimi decyzjami przyczynili się do molestowania kolejnych dzieci, co wywołało wściekłość i zgorszenie wiernych. I co z tego?

Kościelne młyny

Paweł K., były już ksiądz pedofil, odbywa karę siedmiu lat więzienia. Dwukrotnie prosił prezydenta o ułaskawienie. Bezskutecznie.
Nigdy nie przyznał się do winy, nie podjął w więzieniu terapii, dlatego, jak napisał wrocławski dodatek do „Gazety Wyborczej”, Paweł K. po odbyciu kary więzienia może trafić do ośrodka dla bestii w Gostyninie. Skoro w ciągu kapłańskiego życia molestował i gwałcił dzieci, to dlaczego miałby z tego zrezygnować po wyjściu na wolność? Co prawda księdzem już nie jest, ale dodajmy, nikt jakoś nie spieszył się z wydaleniem go ze stanu kapłańskiego. Został wyrzucony dopiero tuż przed premierą filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” (2019 r.), który opowiada m.in. historię molestowanego i gwałconego chłopaka z Bydgoszczy.

Po stówie za numerek

We wrześniu 2005 r. ks. Paweł K. został zatrzymany, kiedy napotkanym na ulicy chłopcom proponował „po stówie za numerek”. Chłopcy zawiadomili policję, ksiądz trafił do aresztu. W jego komputerze policjanci znaleźli dziecięcą pornografię.

CZYTAJ:Bydgoszcz w filmie Sekielskiego o pedofilii w Kościele. "Ten film Was zaboli" [zobacz film]

Po zwolnieniu z aresztu (dzięki osobistemu poręczeniu kardynała Henryka Gulbinowicza), ks. Paweł K. decyzją przełożonych trafił na bezterminowy urlop do Domu Księży Emerytów we Wrocławiu, gdzie przebywał do czerwca 2006 r. Wrocławska prokuratura wszczęła przeciwko księdzu postępowanie karne zarzucając mu posiadanie pornografii dziecięcej oraz usiłowanie doprowadzenia małoletnich chłopców do innych czynności seksualnych. W tym czasie, w lipcu 2006 r., ks. Paweł K. został, decyzją dwóch biskupów Mariana Gołębiewskiego i Jana Tyrawy, przeniesiony z Wrocławia do Bydgoszczy. Biskup Jan Tyrawa mianował go wikariuszem w parafii Opatrzności Bożej w Bydgoszczy (gdzie objął opiekę nad ministrantami!), a na podstawie tzw. imiennej misji kanonicznej skierował go do pracy w nieistniejącym dziś Gimnazjum nr 13 jako nauczyciela religii!

Kto i dlaczego przeniósł księdza pedofila z archidiecezji wrocławskiej do diecezji bydgoskiej, nie wiadomo. Proces o odszkodowanie, który toczy się przed bydgoskim sądem, jest niejawny. Dziennikarze nie mogli zatem wysłuchać wyjaśnień biskupów. Adwokaci broniący obu diecezji od początku domagali się oddalenia pozwu. Arka, ofiarę księdza Pawła K. reprezentuje mecenas Janusz Mazur, który po ostatniej rozprawie, w czasie której odbyły się mowy końcowe stron, powiedział: - Nikt z pozwanych (przedstawicieli diecezji przyp. red.) nie wiedział, dlaczego ks. Paweł K. jest przenoszony. Ani strona, która go przenosiła, ani strona, która go przyjmowała. Twierdzą, że nie był ukrywany w diecezji bydgoskiej, ale dlaczego został przeniesiony z archidiecezji wrocławskiej do Bydgoszczy - tego już nie wiedzą.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o biskupów obu diecezji.

Pająk szuka ofiar

Kiedy w 2006 r. ks. Paweł K. zaczął pracować w parafii Opatrzności Bożej, Arek został ministrantem. Miał 10 lat, chciał zostać księdzem. Ks. Paweł K., „Słoniu”, jak kazał sobie mówić chłopcom, z całej grupy wybrał kilku ministrantów. Wyraźnie ich faworyzował: zapraszał nie tylko na cotygodniowe spotkania i oglądanie filmów, zabierał ich też na basen, do kina, organizował wyjazdy do aquaparku. Prywatnym samochodem. I podczas takich wyjazdów pieścił udo tego chłopca, który akurat siedział obok niego. Przepychali się, żeby usiąść na tylnym siedzeniu. Na basenie robił im zdjęcia w kąpielówkach i pilnował, żeby każdy porządnie „wytarł ptaszka, bo może się przeziębić”.

Ksiądz Paweł K. był wyluzowany i dowcipny, no i uwielbiał żarty. Mówił o „stawianiu antenki”; o „ptaszku”, o „wackach”, rzadko używał nazwy penis. Jeszcze przed przeniesieniem z Bydgoszczy do Wrocławia ksiądz zaprosił Arka nad jezioro. Wcześniej zdobył zaufanie jego rodziców. Często bywał u nich w domu. W nocy spędzonej w przyczepie kempingowej zaczął wsadzać ręce pod koszulę i w majtki chłopca.

Po wyjeździe do Wrocławia ks. K. nadal przyjeżdżał do Bydgoszczy, odwiedzał rodziców Arka. Zaprosił chłopca do Wrocławia i tam go zgwałcił. Arek, wtedy 14-letni, był sparaliżowany strachem i wstydem. Nie mógł zrozumieć, że ksiądz „Słoniu”, najlepszy kumpel i przyjaciel, robi mu takie rzeczy. Nie powiedział nikomu. Zresztą ksiądz go o to prosił. I groził mu. Po kilku miesiącach ksiądz K. za zgodą rodziców zabrał Arka na majówkę do Warszawy. W hotelu gwałcił go co noc. Kolejny wyjazd, na Wyspy Kanaryjskie, był również uzgodniony z rodzicami: ks. K. powiedział, że trafiła mu się świetna okazja wyjazdu, że chce zabrać ich syna.

W domu się nie przelewało. Rodziców nie byłoby stać na takie wakacje. Kiedy Arek odmówił, ksiądz zagroził, że jeśli się nie zgodzi, zabierze jego młodszego brata. Wakacje były koszmarem. Ksiądz gwałcił Arka już nie tylko w nocy, także rano, po plażowaniu, wieczorami. Wiele razy. Przez siedem dni. Śmiał się, kiedy chłopak próbował się bronić.

ZOBACZ TAKŻE:Papież Franciszek każe księżom zgłaszać przestępstwa pedofilskie. Nie robią tego

Prawdopodobnie Arek nie był jedyną bydgoską ofiarą ks. Pawła K. Po projekcji filmu Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” w parafii Opatrzności Bożej zawrzało. Rodzice byłych ministrantów i uczniów księdza Pawła K. zaczynają sobie przypominać różne wydarzenia z przeszłości, kojarzyć fakty („często bywał u nas w domu, zabierał syna na wycieczki”), rozmawiać i upewniać się wzajemnie: „ale chyba mojego syna nie ruszył, przecież by mi o tym powiedział?”. Ale pedofil nigdy nie zadowala się jedną ofiarą. W bydgoskiej parafii ksiądz K. omotał jeszcze co najmniej jednego chłopca. Wyznawał mu przyjaźń i miłość przez internetowe komunikatory, zabierał na wspólne wyjazdy. Zaniepokojona, ale i czujna matka interweniowała, gdzie tylko mogła. Także na policji, która nie zareagowała. Kiedy syn zapomniał wylogować się z zabezpieczonego hasłem komunikatora, skopiowała rozmowy księdza z chłopcem. A gdy zapukał do ich drzwi prokurator, z ulgą przekazała wydruki i o wszystkim opowiedziała.

Lata mijały

W czerwcu 2009 r. ksiądz K. został przeniesiony z Bydgoszczy do Wrocławia, gdzie skierowano go do pracy w parafii Wrocław-Strachocin, a później do Milicza. W maju 2010 r. został zawieszony we wszystkich obowiązkach dydaktycznych i duszpasterskich z udziałem dzieci i młodzieży. Przyczyną było prawomocne zakończenie postępowania prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieście. Od 1 września 2010 do 25 czerwca 2011 r. był kapelanem w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym dla Dorosłych prowadzonym przez siostry boromeuszki.

Między wrześniem a grudniem 2012 ks. Paweł K. kilkakrotnie odwiedzał z 13-latkiem jeden z wrocławskich hoteli. W końcu jeden z pracowników nabrał podejrzeń i zawiadomił policję. 23 grudnia 2012 r. ksiądz został aresztowany. W 2013 r. ruszył proces, w którym skazano go na siedem lat więzienia za molestowanie i gwałcenie trzech chłopców.

W 2015 r. zapadł wyrok.

A Kościół dopiero w 2019 r. pozbawił Pawła K. kapłaństwa. Łatwo policzyć, że minęło 14 lat od pierwszego zatrzymania księdza. Przez 14 lat nie nastąpiła żadna reakcja biskupów na doniesienia o pedofilskich praktykach duchownego. Ilu chłopców skrzywdził przez te lata?

Przez 14 lat nie nastąpiła żadna reakcja biskupów na doniesienia o pedofilskich praktykach duchownego. Ilu chłopców skrzywdził przez te lata?

Arek, ofiara księdza pedofila, próbuje normalnie żyć.

Kto pomaga ofiarom

Polscy hierarchowie mówią, że Kościół pomaga ofiarom księży pedofilów. Być może tylko modlitwą. Ona nic nie kosztuje. Arkowi pomogła sąsiadka z osiedla. Kiedy dowiedziała się, co zrobił mu ksiądz K., poruszyła niebo i ziemię, żeby Kościół znalazł pieniądze na terapię. Udało się, archidiecezja wrocławska zaczęła płacić, ale nie zrobiła tego z własnej woli. Z własnej woli wysłała do Bydgoszczy mecenasa Michała Kelma, adwokata reprezentującego w wielu sprawach o molestowanie seksualne dzieci stronę kościelną. Mecenas Kelm powiedział Arkowi, że znalazł się sponsor, który będzie wypłacał chłopcu comiesięczne „stypendium” do kwoty 40 000 złotych. Oczywiście pod warunkiem, że chłopak zrezygnuje z wszelkich roszczeń wobec archidiecezji wrocławskiej i diecezji bydgoskiej. Zaproponował także Arkowi, że chętnie podejmie się prowadzenia sprawy przeciwko odsiadującemu karę więzienia ks. Pawłowi K. o odszkodowanie w wysokości 250 000 zł.

SPRAWDŹ:W tych miejscowościach w Kujawsko-Pomorskiem działali księża pedofile

Dodać należy, że mecenas Kelm przyjął wcześniej pełnomocnictwo reprezentowania przed sądem... od ks. Pawła K.! Decyzją Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu mec. Michał Kelm został na rok pozbawiony prawa wykonywania zawodu. Niebawem wyda w tej sprawie orzeczenie Wyższy Sąd Dyscyplinarny. W głośnym filmie „Spotlight” o dziennikarskim śledztwie w sprawie seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży katolickich w Stanach Zjednoczonych takimi metodami posługiwali się adwokaci Kościoła, którzy z walizką pieniędzy odwiedzali ofiary, by tylko zamknąć im usta i nie dopuścić do skandalu.

Żaden z biskupów nigdy nie skontaktował się z Arkiem, żeby przeprosić go za to, co się stało. Co zrobił mu ksiądz, co zrobili mu oni. Arek nie zostanie księdzem. Nie jest w stanie wejść do kościoła. Ani on, ani jego rodzina, przyjaciele. I wielu wiernych z parafii Opatrzności Bożej w Bydgoszczy.

A pasterze nie szukają zagubionych owiec .

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto