Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Które urzędy centralne trafią do Bydgoszczy, Torunia, Włocławka? Deglomeracja wymaga "dalszych" analiz

Redakcja
Planowaną lokalizacją dla Zarządu Dorzecza Wisły, który miał powstać na mocy nowego Prawa Wodnego (a nad którym pracował jeszcze Sejm koalicji PO-PSL), był budynek w Bydgoszczy przy ulicy Dworcowej 63. W tym samym gmachu potem miała mieścić się stomatologia UMK
Planowaną lokalizacją dla Zarządu Dorzecza Wisły, który miał powstać na mocy nowego Prawa Wodnego (a nad którym pracował jeszcze Sejm koalicji PO-PSL), był budynek w Bydgoszczy przy ulicy Dworcowej 63. W tym samym gmachu potem miała mieścić się stomatologia UMK Dariusz Bloch
Minął ponad rok od kiedy ogłoszono projekt deglomeracji, czyli przenoszenia części urzędów do mniejszych ośrodków, poza Warszawę. Odpowiedzi na to, które instytucje mogą zagościć, np. w Bydgoszczy, a które w Toruniu, nadal nie ma.

Rok temu informowaliśmy o liście otwartym, który do premiera Mateusza Morawieckiego skierowała toruńska posłanka Anna Sobecka. Proponowała właśnie to miasto, jako możliwe do rozważenia przy wyprowadzaniu (części) centralnych urzędów ze stolicy.

W połowie 2019 roku ze strony rządu padały zapowiedzi utworzenia specjalnego Zespołu ds. Zrównoważonego Rozwoju Miast, w skład którego mieliby wchodzić przedstawiciele resortów inwestycji i rozwoju, infrastruktury, środowiska oraz przedsiębiorczości. Do udziału w jego pracach mieli zostać zaproszeni także przedstawiciele samorządów, organizacji pozarządowych i eksperci.

Czy taki zespół w istocie powstał? Czy działa on również teraz, już w ramach nowego rządu wyłonionego utworzonego po ostatnich wyborach parlamentarnych? Czy są jakiekolwiek efekty działania tego zespołu w postaci, np. planu deglomeracji? Czy odbyły się już konsultacje z przedstawicielami samorządów? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
W odpowiedzi znalazło się odesłanie do Ministerstwa Rozwoju, które pilotuje projekt.

„Kwestia delokalizacji urzędów pozostaje przedmiotem dalszych analiz. Wymaga ona zarówno pogłębionego opracowania pod względem eksperckim, jak i uzyskania politycznego konsensusu” - brzmi stanowisko resortu, na którego czele stoi minister Jadwiga Emilewicz.

Czekamy również na stanowisko Urzędu Miasta Bydgoszczy w sprawie pytania, czy samorząd był zaproszony (jak w ubiegłym roku zapowiadała minister Emilewicz) przez stronę rządową do prac nad projektem.

Na początku stycznia ubiegłego roku Anna Sobecka zachwalała zalety swojego miasta premierowi: „Toruń jako miasto uniwersyteckie z zapleczem w postaci kilku uczelni wyższych, ceniony ośrodek w takich dziedzinach jak prawo, astronomia, zabytkoznawstwo i konserwatorstwo, wojskowość, oraz wiele innych, ma wszelkie dane aby stać się siedzibą jednego z urzędów centralnych”.

Również ze strony bydgoskiego ratusza płynęły zapewnienia o gotowości do udziału w deglomeracji. „Bydgoszcz jest gotowa by instytucje rządowe szczebla centralnego miały swoją siedzibę w naszym mieście. Zawsze deklarowaliśmy wolę współpracy w tym zakresie. Przypomnijmy, że Bydgoszcz miała być siedzibą Zarządu Dorzecza Wisły, którego siedziba, zgodnie z projektem ustawy Prawo Wodne, miała znajdować się w Bydgoszczy” - brzmiało stanowisko bydgoskiego UM.

Ostatecznie urząd w ogóle nie powstał, a nadzór nad rzekami zachował Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej.

Deglomeracja w założeniu ma zahamować wzrost zagęszczenia ludności. Jako jej przykład przywołuje się choćby Niemcy, gdzie instytucje państwowe są rozsiane w różnych miastach, a m.in. sąd najwyższy mieści się w liczącym 300 tys. Karlsruhe. W Czechach i Irlandii również czołowe urzędy znajdują się poza stolicami.

Orędownikiem deglomeracji był minister Jarosław Gowin, ale też Robert Biedroń, który dążenie do takiego rozwiązana wskazywał jako jeden z programowych filarów partii Wiosna. Mówił o 88 miastach, w których można ulokować instytucje. Wspominał o Pile, Zamościu i Ostrołęce. O deglomeracji wypowiadała się w Rzeczypospolitej dr Magdalena Kalisiak-Medelska, ekonomistka Uniwersytu Przyrodniczego we Wrocławiu, specjalistka ds. logistyki samorządu terytorialnego. Jej zdaniem deglomeracja może wspomóc aktywizację słabiej rozwiniętych części kraju, co osłabiłoby migrację młodych ludzi do większych miast.

Eksperci zastanawiają się, czy za planem wyprowadzenia czołowych urzędów ze stolicy nie jest chęć ukrycia ich działalności przed opinią publiczną i czołowymi mediami, które siedziby mają w Warszawie. Do tej koncepcji z dystansem odniosła się dr Magdalena Mateja, medioznawca z UMK: - Media centralne najchętniej zajmują się same sobą. Mają określoną grubą kreską linię programową. Poza tym w ogóle dostęp do informacji publicznej napotyka ogromne przeszkody, nawet w Warszawie. Trzeba przywrócić transparentność instytucji. Nie będzie wtedy miało znaczenia, czy ktoś pracuje w Radomiu, Lublinie, czy w Warszawie. Dochodzi się do informacji różnymi kanałami. Nie mam też wątpliwości, że to właśnie media regionalne zachowują standardy dziennikarstwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Które urzędy centralne trafią do Bydgoszczy, Torunia, Włocławka? Deglomeracja wymaga "dalszych" analiz - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto