Straż Miejska ma prawo kontrolować młodych ludzi, których podejrzewa o wagarowanie. Łódzcy municypalni w ciągu zaledwie kilku tygodni, wysłali do rodziców wagarowiczów ponad trzysta pism z informacją, że ich dziecko zamiast w szkole przebywało danego dnia poza placówką. W Bydgoszczy takie "łapanki" nie są organizowane.
- W każdej szkole zdarzają się uczniowie, którzy notorycznie opuszczają zajęcia. Wiedzą o tym dyrekcja i pedagodzy, ale szkoła załatwia sprawę między sobą a rodzicami dziecka. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku, kiedy zatrzymamy nieletniego zakłócającego porządek lub będącego świadkiem jakiegoś zdarzenia, wówczas wysyłamy pismo do szkoły, czasami przekazujemy sprawę policji - wyjaśnia rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy, Arkadiusz Bereszyński.
Jak się dowiedzieliśmy szkoły bardzo rzadko mogą liczyć na pomoc municypalnych, kiedy w ich placówce pojawia się problem z wagarowiczami.
- Uczniowie nie noszą przy sobie legitymacji, więc nawet zatrzymani przez patrol, podają fałszywe dane. Nikt nie sprawdza ich wiarygodności, nie odwozi do domu, jak powinno być w przypadku nieletnich. Zresztą, jak się okazuje, rodzice niektórych dzieci także nie są zainteresowani, żeby ich pociecha dopełniała obowiązku szkolnego - mówi Andrzej Wojtyna, dyrektor Gimnazjum nr 27 w Bydgoszczy.
Rzecznik municypalnych przypomina sobie przypadek sprzed miesiąca, kiedy to patrol zatrzymał 13-letnią dziewczynkę handlującą pod jednym z bydgoskich cmentarzy.
- Okazało się, że nie poszła do szkoły, ponieważ rodzice zabronili. Kazali jej pracować. Gdy zawieźliśmy dziewczynkę do domu, rodzice zrobili awanturę strażnikom, że przeszkodzili jej w zarobkowaniu. W takim przypadku sprawą musi zająć się policja. Poblemem nie jest tutaj jednak dziecko, lecz jego opiekunowie - twierdzi A. Bereszyński.
Z drugiej strony osoby, które nie dopełniają obowiązku szkolnego w naszym mieście nie muszą się obawiać, że patrol municypalnych wylegitymuje ich na ulicy lub w supermarkecie, gdzie wagarowicze chętnie spędzają czas.
- Nie stosujemy takich "łapanek". Przecież nie każdy młody człowiek spacerujący ulicą przed południem musi być wagarowiczem - twierdzi A. Bereszyński. - Strażnicy nie mogą być detektywami tropiącymi młodzież.
Nie mogą być strażnicy, bywają ochroniarze supermarketów. Katarzyna Rak z King Cross Bydgoszcz przyznaje że wagarowicze bywają u nich notorycznie.
- Jeśli kręci się duża grupa młodzieży po obiekcie, nasi ochroniarze proszą ich o plan lekcji. Młodzi ludzie wymyślają niestworzone rzeczy, ale prawie zawsze okazuje się, że właśnie są na wagarach. W takim wypadku są wypraszani z centrum.
Duże obiekty handlowe przyciągają kafejkami internetowymi, automatami do gier. Jak się okazuje, upodobanie do spędzania wagarów w supermarketach, wiąże się dla tych ostatnich także ze stratami.
- Ostatnio odnotowujemy wzrost kradzieży wśród nieletnich. Wprawdzie nie prowadzimy statystyk, czy przestępstw dokonują osoby, które akurat "urwały" się z zajęć szkolnych, ale można przypuszczać, że tak jest - twierdzi Wojciech Sokół, rzecznik prasowy Tesco.
Może więc pomysł z legitymowaniem "małolatów" na ulicy, jaki realizują łódzcy strażnicy, jest odpowiednią ścieżką w socjalizacji wagarowiczów?
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?