Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łapanka. Zabawa w ciuciubabkę z policją (opowiadanie)

weronika jastrząb
weronika jastrząb
Z przyjemnością udostępniamy Wam jedno z "Opowiadań bydgoskiej ...
Z przyjemnością udostępniamy Wam jedno z "Opowiadań bydgoskiej ... archiwum / pomorska.pl
Z przyjemnością udostępniamy Wam jedno z "Opowiadań bydgoskiej taksówkarki" Weroniki Jastrząb.

Czytaj też: My Way (opowiadanie)

Pyza - bydgoska taksówkarka
Pan policjant - pan policjant

Pyza od kilku godzin wprowadzała się w weekendowy nastrój głośną muzyką. Zjeżdżając Kujawską w stronę Ronda Bernardyńskiego, śpiewała razem z Rihanną "Please don't stop the music", czując jak każda kropla krwi pulsuje w rytm porywającego bitu. Godzina była już późna. Większość nocnych taryfiarzy zjeżdżała do centrum, by tam ustawić się pod klubami. Naiwnością byłoby czekać na zlecenie na postojach osiedlowych, gdzie prędzej można doczekać starości, niż klienta. Ulice Długa i Podwale przyciągały kolorowymi światłami, tętniącą muzyką i kipiącymi życiem ulicami. Przejeżdżając obok kolumny taksówek, ustawiających się w okolicy Hali, Pyza ściszyła radio. Mimo tego, że ścisłe centrum Bydgoszczy było miejscówką większości pubów, dyskotek i knajpek, jednak mieszkali tu ludzie, którzy chcieli mieć choć minimum spokoju. Wszyscy nockarze pilnowali tej niepisanej zasady. Błyskiem migaczy kobieta witała się z mijanymi kolegami różnych korporacji. Skręciła w Magdzińskiego, za chwilę w Przy Zamczysku i ostatecznie zaparkowała na końcu kolejki na Placu Kościeleckich. Z minuty na minutę ogon taksówek wydłużał się w kierunku przystanków. Z nocnych autobusów wciąż jeszcze wysiadały grupki spóźnionych imprezowiczów, kierujących się w stronę ulubionych klubów. Inni wysypywali się z Metra, czy Kubryka i po serii niedźwiedzich uścisków, wsiadali stadnie do czekających w odległości kilku metrów taryf. Do okna Pyzy ktoś zapukał. Otworzyła, spodziewając się pytania o cenę kursu.
- Dobry wieczór. Czy pani widzi, jaki tu jest znak? - Granatowy kolor munduru uświadomił jej, że zabawa właśnie się skończyła. Dobry humor pękł, jak przebity szpilką balonik.
- Oczywiście. Znak zakazu zatrzymywania się.
- To co pani tu robi?
- Jak to co? Stoję, owszem, ale na chodniku – próbowała grać na zwłokę. Ulica nagle opustoszała z taksówek. To z pewnością nie była ani pierwsza, ani ostatnia łapanka tej nocy. Każdy, kto nie chciał dostać mandatu, błyskawicznie odjeżdżał na widok podjeżdżającej do taksówek policji. Pyza, jak zawsze miała spóźniony zapłon.
- Ten znak dotyczy również chodnika, chyba pani to wie? Proszę o dowód rejestracyjny, ubezpieczenie i prawo jazdy. Proszę mi wyjaśnić, dlaczego stajecie państwo na zakazach, skoro macie wyznaczone trzy postoje na starym mieście? - Przekazał dokumenty umundurowanemu koledze, który wsiadł z nimi do policyjnego wozu i coś sprawdzał przez radio. Błyski niebieskiego koguta odbijały się w bocznym lusterku rażąc ją w oczy.
- A czy pan zdaje sobie sprawę z tego, ile dokładnie miejsc dla taksówek jest na tych postojach? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zanim mundurowy zdążył otworzyć buzię, sama sobie odpowiedziała:
– Na Jana Kazimierza ma pan trzy miejsca, na nowo utworzonym postoju na Batorego też trzy, a na Przy Zamczysku siedem miejsc. Jak to się ma do ponad dwustu pracujących nocą taksówek? Jak się ma umiejscowienie tych postoi w stosunku do odległości od klubów? Czy nie jest lepiej, gdy taksówki stoją w bezpośredniej bliskości od lokali, tak by osoby nie szukające przygód mogły jak najszybciej odjechać?
- Ja wszystko rozumiem, ale czy to zwalnia taksówkarzy z obowiązku przestrzegania przepisów? Bo mnie to nie zwalnia z wyciągania konsekwencji za stanie na zakazie zatrzymywania się.
- Oczywiście, że nie. Tyle, że te przepisy są absurdalne. Proszę powiedzieć, komu nocą przeszkadzają taksówki stojące pod klubami? Czy fakt, że tu jesteśmy nie zwiększa bezpieczeństwa ludzi wychodzących z klubu? Kto wzywa pogotowie i was, kiedy krew się leje po ścianach? Kto wam pomaga, wywożąc pijanych albo naćpanych chuliganów z centrum? To dzięki nam ludzie bezpiecznie wracają do domów. To my się narażamy nocami, dzięki nam macie mniej drastyczne statystyki. Czemu nie potraficie tego docenić, tylko gonicie nas niczym psy gończe? - gorycz rosła w Pyzie wraz z tonem głosu.
- Proszę uważać na słowa! Wszyscy musimy się trzymać przepisów! Nie ja je ustanawiam. Znaki zakazu zatrzymywania są postawione zgodnie z decyzją Zarządu Dróg Miejskich i jeśli ma pani jakieś obiekcje, to proszę się tam zgłosić. Ja tylko wypełniam wyraźne rozkazy swoich przełożonych.
- To proszę mi powiedzieć, gdzie powinnam stanąć, żeby móc normalnie pracować, bez waszego gorącego oddechu na plecach? Postoje są pełne! Chyba, że wszyscy zamienimy auta na gumowe i jakoś się sprężymy, a może mamy zacząć stawać piętrowo? Przecież ja z tego zawodu żyję, płacę podatki, opłacam ZUS, czynsz i utrzymuję dzieci. A może miasto woli, żebym poszła na zasiłek i wyciągnęła rękę po jałmużnę do Państwa?
- Decyzja należy do pani! Proszę pokazać mi apteczkę, trójkąt ostrzegawczy i gaśnicę – wyraźnie zirytowany policjant uciekł do służbowych pytań.
Proszę bardzo! - otworzyła bagażnik czując, że za chwilę nie opanuje narastającej złości. Wyjmując zażądane przedmioty wyciągnęła ostatni argument:
- Proszę sprostować, jeśli się mylę, bo nie rozumiem tej chorej sytuacji. Jak to możliwe, że Prezydent Miasta wraz z Radą Miasta ustalają porozumienie ze Stowarzyszeniem Bydgoskiej Starówki i Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego, że w każdy weekend od dwudziestej drugiej do piątej rano taksówki mają prawo ustawiać się pod klubami, publikują to w gazecie, a chwilę później my dostajemy mandaty za stanie na zakazach, które nie powinny nas dotyczyć? Potrafi pan to wyjaśnić?
- Rada Miasta nie jest ponad prawem ogólnopolskim. Zapomnieli uzgodnić ten temat z Zarządem Dróg Miejskich. Poza tym mieszkańcy się skarżą, że zostawiacie plamy oleju na świeżo wyremontowanych ulicach.
- Pan chyba żartuje? Czyli plamy oleju są ważniejsze od bezpieczeństwa ludzi? Nie możecie udawać, że nas nie widzicie, dopóki sytuacja pomiędzy Radą a Zarządem Dróg się nie wyjaśni? Wolicie przyjeżdżać co chwilę na interwencje i rozdzielanie pijanej młodzieży?
- To nie jest kwestia tego, co ja bym wolał - odebrał od nadchodzącego kolegi plik dokumentów i oddał je wsiadającej do auta taksówkarce - Tym razem skończy się na pouczeniu. Proszę wsiąść do samochodu i odjechać stąd. Następnym razem, kiedy panią zobaczę stojącą na zakazie, będzie mandat.
- Już odjeżdżam.
Z rezygnacją odpaliła silnik. W tym samym momencie dopadła ja głupia myśl, że od tej chwili praca na starym mieście będzie przypominała piosenkę Martyny Jakubowicz: "Ja pod krzaczek ty na drzewo, trwa zabawa w chowanego, Ja na strychu on w piwnicy, kto wykryty głośno krzyczy, kto się nie najlepiej schował dłoń na oczy i od nowa, każde dziecko dobrze wie, lepiej schować się"...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto