Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekcja w sądzie

Sylwia Derengowska
Tłumy dziennikarzy okupowały wczoraj korytarze wydziału grodzkiego toruńskiego Sądu Rejonowego. Takie zainteresowanie mediów, nie mniejsze niż rozprawy największych lokalnych gangsterów, wzbudził proces przeciwko ...

Tłumy dziennikarzy okupowały wczoraj korytarze wydziału grodzkiego toruńskiego Sądu Rejonowego. Takie zainteresowanie mediów, nie mniejsze niż rozprawy największych lokalnych gangsterów, wzbudził proces przeciwko uczniom budowlanki, którzy gnębili nauczyciela języka angielskiego. Oskarżonym groziła kara nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Wyrok wydano tego samego dnia. Wszystkich nastolatków uznano winnymi i nałożono na nich kary ograniczenia wolności.

Sprawa przebiegała z wyłączeniem jawności. Przed wejściem na salę rozpraw oskarżeni - inaczej niż w czasie głośnej lekcji angielskiego - zachowywali się potulnie, ale nie widać było po nich strachu czy zdenerwowania. Chyba najbardziej zdenerwowana była ich ofiara - zaszczuty przez nich anglista.
Dziennikarzy nie wpuszczono na salę rozpraw. Nawet na odczytanie aktu oskarżenia.

- To nie decyzja sądu, ani wniosek żadnej ze stron. Proces toczy się przy drzwiach zamkniętych z mocy prawa - wyjaśnił Stanisław Sadowski, przewodniczący X wydziału grodzkiego Sądu Rejonowego w Toruniu. - Artykuł 359, punkt 2 kodeksu postępowania karnego mówi, że w przypadku spraw o znieważenie, a tu zarzuty o tym właśnie mówiły, jawność procesu jest wyłączona.

Kosz na głowie

Na początku września media ujawniły kasetę wideo nagraną przez uczniów. 47-minutowy film przedstawiał przebieg dwóch lekcji angielskiego z 19 maja tego roku. Anglista wystawiał uczniom oceny końcowe. Na filmie widać, że nastolatków to nie interesowało. Zabrali pedagogowi dziennik, szydzili z niego, brudzili mu twarz gąbką, wykręcali mu ręce, próbowali związać sznurkiem, udawali, że się onanizują, a jedna z uczennic go obmacywała. Potem założono mu na głowę kosz na śmieci. Na filmie znęca się nad nauczycielem sześć z 13 obecnych na lekcjach osób. Pozostałe mu nie pomogły, nie wezwały dyrektora.

Po dwóch miesiącach prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że oparto go przede wszystkim na analizie filmu i wyjaśnieniach oskarżonych. Sam nauczyciel czasami zmieniał zeznania, nie zawsze potrafił też dokładnie wskazać, co konkretnie podczas tej lekcji robili poszczególni dręczyciele.

Aktem oskarżenia objętych zostało ostatecznie sześcioro uczniów. Rafałowi K. i Mateuszowi K., którzy wyrywali dziennik, zarzucono zmuszanie groźbą lub przemocą do konkretnego zachowania. Ponadto Mateusz K. oskarżony jest o naruszenie nietykalności cielesnej nauczyciela. Według prokuratury, to on wkładał na głowę nauczyciela kosz na śmieci i wycierał jego twarz gąbką od tablicy, a na głowę sypał rozkruszoną kredę. Maciejowi K. i Arturowi K. postawiono zarzuty nakłania innych do naruszenia nietykalności cielesnej nauczyciela, a Arturowi K. dodatkowo zarzucono znieważenie nauczyciela poprzez obraźliwe gesty ręką, wulgarne wyzwiska i obraźliwe uwagi na temat jego wyglądu. Jedynej dziewczynie wśród oskarżonych, Ewelinie Ł., zarzucono naruszenie nietykalności cielesnej nauczyciela, gdyż chwytała go za ręce, popychała i wyzywała. Podobnie Tomaszowi G., synowi oficera policji z toruńskiej komendy miejskiej. Ponadto oskarżono go o zakładanie na szyję i ręce taśmy.

Wszystkie te zarzuty dotyczą tylko lekcji z 19 maja, gdyż nie zdobyto dowodów, że wcześniej dochodziło do podobnych ekscesów. Nie ma też dowodów na to, że siódmy uczeń, któremu postawiono zarzuty, winny jest naruszenia kodeksu karnego. Dochodzenie w jego sprawie jeszcze trwa.

List to za mało

W środę na korytarzach sądowych wrzało. Przed salą rozpraw stało kilkudziesięciu dziennikarzy. Co chwila dzwoniły telefony komórkowe, redakcje czekały na pierwsze informacje o przebiegu procesu.

Krótko przed dziewiątą pojawili się oskarżeni. Niektórzy przyszli z rodzicami. Ze spuszczonymi głowami siedzieli na ławkach pod ścianą. Nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.

- Niedługo święta, może w końcu spadnie śnieg - odparł na pytanie o proces jeden z uczniów. Pozostali reagowali podobnie. Lub milczeli. Komentarzy odmawiali też ich rodzice.

Gdy na korytarzu pojawił się anglista, żaden z byłych uczniów do niego nie podszedł. Nauczyciel był wyraźnie zdenerwowany. Zupełnie, jakby od nowa przeżywał koszmar lekcji w III B. I on nie chciał nic komentować. - Nadal czuję się skrzywdzony. Uczniowie przesłali mi list, ale to za mało - mówił drżącym głosem.

Wyrok bez oskarżonych

Rozprawa rozpoczęła się o dziewiątej. Pięcioro oskarżonych przyznało się do winy, przeprosiło anglistę i chciało dobrowolnie poddać się karze. Pełnomocnik nauczyciela się na to zgodził. Tylko nastolatek oskarżony o nawoływanie do popełnienia przestępstwa i używanie wulgarnych słów się nie przyznał. Wyrok, jako, że sprawę rozpatrywano w trybie uproszczonym, ogłoszono jeszcze tego samego dnia, tuż po godz. 13. Na ogłoszenie nie przyszedł żaden z uczniów.
Mateusz K. został skazany na 12 miesięcy ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac na cele społeczne przez 20 godzin miesięcznie. Rafał K. analogicznie na dziewięć miesięcy, Artur K. na 11 miesięcy, Maciej K. na pięć miesięcy, a Ewelina Ł. i Tomasz G. na siedem miesięcy. Ponadto wszystkich oddano pod dozór kuratora. Anglista może jeszcze dochodzić roszczeń na drodze powództwa cywilnego.

Czterej skazani uczą się w innych szkołach, jeden pozostał w budowlance, a dziewczyna nie znalazła sobie nowej szkoły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto