W czwartek (26 kwietnia) w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy o tym, jak wyglądało wspólne użytkowanie bydgoskiego lotniska dla celów pasażerskich i wojskowych opowiadał świadek w sprawie Piotr W. To żołnierz zawodowy, który do 2010 roku pracował w Bydgoszczy jako kontroler ruchu naziemnego, a następnie w charakterze asystenta kontrolera wieży.
Świadek stwierdził, że w latach 2005-2010 wojsko użytkowało bydgoskie lotnisko w około 90 procentach, a tylko 10 proc. stanowiły operacje związane z przyjmowaniem i odprawianiem lotów „niewojskowych” (cywilnych, prywatnych i pocztowych). W czasie, kiedy W. pracował jako asystent wieży, bywało, że na terenie bydgoskiego portu odbywało się nawet do 100 wojskowych operacji ćwiczebnych dziennie.
Obie strony nie doszły dzisiaj jeszcze do porozumienia w sprawie tego, czy umowa, którą władze bydgoskiego lotniska podpisały w 2005 roku z Ministerstwem Obrony Narodowej obliguje resort do uregulowania zaległych opłat. Sąd wyznaczył kilka rezerwowych terminów rozpraw w czerwcu i lipcu. Wtedy też zamierza wysłuchać przedstawicieli stron sporu - Tomasza Moraczewskiego, prezesa zarządu PLB oraz ppłk. Przemysława Tomporowskiego, szefa oddziału planowania infrastruktury z dowództwa Rodzajów Sił Zbrojnych.
- Niewątpliwie uregulowanie tej kwestii odciążyłoby port finansowo i pozwoliło pokryć wydatki związane z zabezpieczeniem terenu, zimowym utrzymaniem i ochroną. Dodatkowe pieniądze z pewnością przyspieszyłyby też planowane prace, związane z rozbudową infrastruktury pasażerskiej - sprawę komentował Artur Niedźwiecki, rzecznik prasowy PLB, kiedy wiadomo było, że sprawa z pozwu lotniska trafiła do sądu.
W środę (25 kwietnia) "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że łącznie zaległości w płatnościach ze strony MON na rzecz portu lotniczego sięgają 12 mln zł. Według wcześniejszych szacowań PLB naliczał resortowi kwotę 6 mln zł rocznie od 2009 roku. Wtedy bowiem rozpoczęły się dwustronne negocjacje w sprawie spłaty zobowiązań.
Zgodnie z umową z roku 2005 roku bydgoskie lotnisko zostało wpisane na listę portów lotniczych użytkowanych do celów wojskowych. A to generowało dodatkowe koszty. Każde lądowanie wojskowego samolotu to pieniądze. Trzeba zapewnić dostęp do pasa, miejsce kołowania, ochronę.
Do tego dochodzi częściowo podatek od nieruchomości, którego resort też - zdaniem lotniska - nie płaci za współużytkowane grunty. Zaległości idą w miliony złotych, bo armia wciąż z Bydgoszczy korzysta. To samoloty do remontu w Wojskowych Zakładach Lotniczych, albo transporty obsługujące JFTC, centrum szkolenia NATO.
- W wyniku braku porozumienia z PL Bydgoszcz SA w sprawie zawarcia „nowej” umowy operacyjnej - PL Bydgoszcz SA nie sygnował podpisem projektu umowy - oraz „Protokołu z prac resortowego Zespołu do określenia docelowych potrzeb Sił Zbrojnych w zakresie wykorzystania lotniska Bydgoszcz-Szwederowo”, Dowództwo Sił Powietrznych poddało pod rozwagę ewentualną zmianę charakteru lotniska - podkreślał jeszcze niedawno Bartłomiej Grabski, wiceminister MON. - Działanie to uwzględniało aktualne i przyszłe potrzeby Sił Zbrojnych RP, jak również potrzeby ekspansywnego rozwoju lotnictwa cywilnego.
Uwaga! TVN: Wypadek, czy egzekucja na bezbronnych ludziach?
źródło: TVN/x-news
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?