Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Pukaluk - muzyk o naturze nie-tylko-muzyka [wywiad]

Ewa Piątek
Ewa Piątek
14 lutego w Mózgu Marcin Pukaluk będzie na żywo podkładał muzykę do „Metropolis”. To część projektu, z którym objeżdża ośrodki kulturalne w większych miastach Polski. O swojej przygodzie z filmem, planach i podejściu do muzyki artysta opowiada w rozmowie z MM.

Jak narodził się ten projekt?
- Marcin Pukaluk:
Jestem z wykształcenia muzykologiem, na studiach zajmowałem się głównie mediewistyką, badałem chorał gregoriański, muzykę renesansu, baroku, a po studiach związałem się ze środowiskiem obracającym się w kręgu muzyki folkowej. Potem był epizod w domu kultury w Warszawie: zajmowałem się kinem, układałem repertuar i współorganizowałem wydarzenia filmowe. Szybko zacząłem sprawnie poruszać się w tej tematyce. Mój brat bliźniak zresztą od zawsze bardzo interesował się kinem, a wychowywaliśmy się razem… więc to też miało na mnie jakiś wpływ. Ale tak naprawdę wszystko zaczęło się kilka lat temu, w momencie kiedy wylądowałem na bezrobociu. Przez rok mieszkałem nad wypożyczalnią DVD w Zamościu. Znajomi wyjechali, nie miałem nic do roboty... Oglądałem 4-5 filmów dziennie. Poza tym interesuję się muzyką filmową – od 1994 roku, kiedy usłyszałem ścieżkę dźwiękową do „Draculi” Kilara. Zakochałem się w niej, zacząłem czytać, szukać… i okazało się, że mamy kilku polskich kompozytorów muzyki filmowej światowego formatu. W pewnym momencie, kiedy pracowałem w warszawskim kinie Świt, chcieliśmy pokazać film z muzyką jakiegoś zespołu na żywo, co jednak okazało się nieosiągalne ze względów finansowych. Postanowiłem sam spróbować. Moje pierwsze podejście to „Nosferatu – symfonia grozy” F.W. Murnau'a. Kiedy prezentowałem fragmenty znajomym w domu, mówili, że warto "coś z tym zrobić". Z Bartoszem Wieczorkiem zorganizowaliśmy więc pokaz trzech niemieckich filmów ekspresjonistycznych, do których grałem, w kinie Świt na Targówku. Frekwencja była wysoka, opinie pozytywne, stąd pomysł, by ruszyć w trasę po Polsce, a wiosną lub latem – pokazać projekt w Niemczech. Mam ogromną satysfakcję, kiedy widzę, że ludzi wciąga fabuła, muzyczna narracja, nawet na tak ryzykownych imprezach jak np. Noc Grozy w Rzeszowie, gdzie stary, niemy film został w programie zestawiony z taką produkcją jak „Pirania 3D”… A jednak okazało się, że to kino jest wciąż aktualne, stanowi fundament współczesnych produkcji. W „Wyspie Tajemnic” z DiCaprio pobrzmiewają echa „Gabinetu Doktora Caligari”… ciągle fascynująca jest też dla nas wizja przyszłości z lat 20 ukazana w Metropolis F. Langa.

Jak reagują na te działa widzowie bądź słuchacze? Patrzą jak grasz czy oglądają film?

- Niektórzy przychodzą na arcydzieło kinematografii, chcą zobaczyć kanon. Inni są ciekawi interpretacji muzycznej, a film już znają. Najbardziej lubię, jak ludzie zdają się nie zauważać, że gram. Nie epatuję techniką gry, staram się nie burzyć toku narracji filmowej, ale się jej podporządkować. Muzyka ma być elementem składowym.

Jak pracujesz?

- W przypadku takich filmów jak filmy niemieckiego ekspresjonizmu: oglądam film kilkanaście razy, siadam przed instrumentem i wymyślam motywy przewodnie, które byłyby charakterystyczne dla danej postaci czy sytuacji. Potem buduję pewną architekturę całości, a na koniec treść wypełniającą. Dopuszczam elementy improwizacji, ale raczej dopracowuję ścieżkę dźwiękową. I nie przepadam za określeniem „taper” (os. podkładająca muzykę do niemego filmu na żywo – przyp. red.), to duże uogólnienie, bo zdarza się, że muzycy na żywo improwizują do obrazów filmowych których wcześniej w ogóle nie widzieli albo że grają utwory innych kompozytorów… To nie jest moja metoda pracy, ja muszę wszystko głęboko przemyśleć, porozmawiać z ludźmi, którzy naprawdę znają się na kinie…

"Metropolis" F. Langa

Trochę inaczej pracuję teraz, nad radziecką produkcją socrealizmu: „Ziemią" A. Dowżenki. To film złożony, metafizyczny, poetycki, o początkach kolektywizacji wsi na Ukrainie, po 80 latach ciągle aktualny ze względu na swoje panteistyczne odniesienia. Nie jest łatwo oddać złożoność tego filmu bez „pompy”, nie robiąc laurki dla systemu, unikając jednoznacznych socrealistycznych odniesień. Wyzwaniem jest instrumentacja – do tej pory sprawdzała się skromna obsada instrumentalna, ale te krajobrazy, ta przestrzeń w „Ziemi” proszą się o orkiestrę! Dysponuję skromnymi środkami, opracowując to dzieło tylko na fortepian. Wiele elementów będę więc musiał oddać poprzez zwroty melodyczne, odpowiednią harmonię i słowiański charakter muzyki.

Jak odnosisz się do muzyki już zastanej w filmie?
- Dwa lub trzy razy oglądam film z dźwiękiem, ale nie sugeruję się nim zbytnio. Przesłuchałem w życiu tysiące płyt, setki ścieżek dźwiękowych i w pewnym sensie wszystkie inspiracje zlewają mi się w jedno. Sam używam innych instrumentów, gram po swojemu, po swojemu odbieram film i chcę, by moja muzyka miała przede wszystkim charakter narracyjny. A ja z natury w swojej głowie widzę obraz z muzyką. Nie umiem na przykład jadąc samochodem zimą, mając za oknem śnieżne krajobrazy, słuchać reggae, bo to po prostu do siebie nie pasuje. Jestem muzykiem o naturze nie-tylko-muzyka. Inspiruje mnie tak wiele rzeczy, które dzieją się nawet w popkulturze. Dopiero niedawno np. obejrzałem teledysk Lady Gaga „Alejandro” – koncepcyjnie jest niesamowity. Świetne wrażenie zrobił na mnie montaż dźwięku do „Transformers” M. Bay'a, nagrodzony zresztą Oskarem. Uwielbiam charyzmę J. Camerona, który dziesiątki godz. spędza nad dźwiękiem broni maszynowej w swoich filmach. Świat muzyki filmowej jest doprawdy niesamowity!

Do jakiej, lub do czyjej, produkcji chciałbyś zrobić soundtrack?
- Nie myślę w takich kategoriach, że świetnie byłoby zrobić muzykę do jakiejś super produkcji. Jeżeli pojawi się propozycja, pewnie jej nie odrzucę, na razie jednak pochłonięty jetem swoim projektem Ekran w Mroku. Ten projekt to dla mnie możliwość obcowania z wielkimi arcydziełami kina, klasyką, która stanowi początek wielu późniejszych zjawisk filmowych. To wspaniałe uczucie towarzyszy mi szczególnie w czasie seansu z muzyką na żywo.

Zobacz też: "Metropolis" F. Langa z muzyką na żywo [zapowiedź]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto