MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Marlboro Adventure Team

adams
Grupa 49 uczestników przyjechała do Biedruska, by wziąć udział w I regionalnej eliminacji Marlboro Adventure Team 2001. Z tego grona wybrano osiem osób, w tym bydgoszczanina Daniela Regenta, które pojadą na ogólnopolski ...

Grupa 49 uczestników przyjechała do Biedruska, by wziąć udział w I regionalnej eliminacji Marlboro Adventure Team 2001. Z tego grona wybrano osiem osób, w tym bydgoszczanina Daniela Regenta, które pojadą na ogólnopolski obóz do Drawska Pomorskiego.

Tradycyjnie już jest się o co "bić", bo najlepsi z najlepszych, po serii kwalifikacji wyjadą na finał zmagań do USA, gdzie będą mieli do pokonania 1000 mil. To jednak dość odległa perspektywa.Natomiast kilka dni temu w Biedrusku niedaleko Poznania 49 osób z województw północno zachodniej Polski spotkało się na regionalnym zgrupowaniu, by wziąć udział w kolejnej już edycji Marlboro Adventure Team. Wśród nich byli bydgoszczanie. Wspomniany już Regent, a także Tomasz Lubierski, Miłosz Domagała, Dariusz Nowak i Monika Wolińska.

Igloo i pokrzywy
Większość uczestników nie zdawała sobie sprawy, jakie zadania przygotowała dla nich grupa instruktorów. Byli wszak i tacy, którzy w MAT brali już udział, więc mogli spokojnie przygotowywać się do wymagających sporych umiejętności konkurencji.
W pierwszej kolejności nastąpił jednak podział na sześć grup, a chwilę później na polanie powstało obozowisko złożone dokładnie z 25 namiotów "igloo".

Niejako na rozgrzewkę prowadzący zarządzili test wytrzymałościowy. Trzeba było przebiec podmokłym brzegiem jeziora ponad półtora kilometra. Po drodze były niespodzianki, a raczej jak nazwali to organizatorzy, odcinki specjalne - leniwiec i "test pająka". Dodatkowym utrudnieniem były niewarygodne ilości... pokrzyw. Jakub Zwoliński z Poznania nie myślał z tego powodu narzekać - "Mieliśmy w grupie dwie dziewczyny i pokrzywy same się przed nimi kładły na ziemi".
Na mecie liczył się łączny czas ekipy, mierzony ostatniemu zawodnikowi z zespołu.

Jeźdźcy na wybojach
Tradycyjnie już jedna z konkurencji polegała na sprawdzeniu umiejętności kandydatów w prowadzeniu samochodu terenowego i quadu, czyli popularnej czterokółki.
Intruktorzy przygotowali bardzo trudne, selektywne trasy, gdzie bardziej liczyła się technika niż prędkość. Jazda jeepem wranglerem odbywała się na piaszczystym i niezwykle wyboistym terenie. Co chwila za kierownicą tych potężnych aut siadali kolejni uczestnicy, którzy mieli do pokonania pętlę długości dwóch kilometrów, najeżoną wieloma uskokami. Do najbardziej emocjonujących i efektownych fragmentów należał z pewnością niemalże pionowy zjazd w 50-metrowy rów wodny, a zaraz potem dynamiczny podjazd.

- "Ta konkurencja sprawdzała zachowania za kierownicą samochodu terenowego - wyjaśniał Marek, instruktor. - Niewiele osób ma możliwość prowadzić auto z napęderm na cztery koła, ale nie sprawdzamy szybkości jazdy tylko technikę. Muszę powiedzieć, że poziom był zróżnicowany. Jedna z dziewcząt wprost genialnie kierowała. Część osób radziła sobie bardzo poprawnie. Były i takie, którym zdarzały się omyłki, a jeszcze inne po popełnieniu kilku błędów wpadały w panikę. Trzeba było więc bez zwłoki wyrywać kluczyk ze stacyjki" - dodawał.

Także jazda quadami dostarczyła wielu wrażeń, co niżej podpisany może osobiście potwierdzić (po pokonaniu dwóch kółek byłem zmęczony, jak... żużlowiec po Grand Prix - przyp. red.).

Trasa wiodła po krętej, polnej drodze. Najprościej byłoby ją opisać - mulda na muldzie. Tu liczył się czas i technika. Od kandydatów wymagano nie tylko wyczucia w operowaniu gazem, ale balansowania ciałem, które bardzo ułatwiało sterowanie czterokółką. Zdarzało się jednak, że quady nie chciały "słuchać" kierującego i opuszczały tor jazdy...

Na ścianie i nad bagnem
Zajęcia na sześciometrowej sztucznej ściance pozwalały zapoznać się ze sprzętem i technikami wspinaczkowymi. Początkowy odcinek wymagał od uczestników skupienia i uważnego śledzenia wskazówek instruktora. W zgodnej opinii trasa były stosunkowo trudna. Jednak ci, którzy dobrze zaplanowali drogę na szczyt w krótkim czasie kończyli konkurencję spokojnym zjazdem w dół.

Pecha miał jeden z dziennikarzy - Maciej Wilkowski z Bydgoszczy - który doszedł do celu, ale jego powrót na ziemię odbył się w ekspresowym tempie. Na szczęście "Wilkowi" nic się nie stało.
Ostatnią z konkurencji były zajęcia zespołowe. Każda grupa miała za zadanie przeprawić się nad wyimaginowanym bagnem za pomocą przymocowanej do drzew ośmiometrowej belki. Do użytku mieli długą linę, własną wyobraźnię i... szpadel. - "Ćwiczenie pokazuje jak uczestnicy współpracują w drużynie, a także sposoby, w jaki radzą sobie z nowymi, często zaskakującymi sytuacjami" - mówił Stefan, instruktor.
Dzień pełen wrażeń zakończył się nadspodziewanie szybko. Zbyt szybko, jak twierdzili zawodnicy. Być może dlatego, do późnych godzin nocnych oczekiwali na niespodziankę - bieg na orientację. Ekipa trenerów zaskoczyła ich raz jeszcze. Zamiast nocnej ekspady było ognisko, muzyka i niekończące się dyskusje - "gdybym przy tym zakręcie nie najechał tak ostro..."

Nazajutrz ogłoszono wyniki. Do kolejnego etapu MAT zakwalifikowało się tylko osiem osób.

Pojadą do Drawska:
Daniel Regent - Bydgoszcz
Artur Radomski - Gdańsk
Bogdan Klimczak - Ostrów Wielkopolski
Andrzej Kido - Słupsk
Monika Kurek - Pecna
Jakub Zwoliński - Poznań
Maciej Langa - Poznań
Anna Sędecka - Koszalin

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto