Miał być strajk

21 kwietnia miał być dniem wielkich strajków pracowników poczty. Sprawa była o tyle poważna, że termin zbiega się z dniami, na które najwięcej podatników odkłada rozliczenie się z fiskusem. Także emeryci i renciści nie bez problemów otrzymaliby swoje pieniądze. Taki strajk paraliżuje także prace wielu firm oraz zwykłych obywateli, ponieważ Poczta Polska jest wciąż monopolistą. Dziś otrzymamy jeszcze swoje paczki, listy i rachunki na czas, jednak przeniesiony na 5 maja strajk będzie wymagał od nas jeszcze większej cierpliwości.

Poniedziałek 5 maja jest pierwszym dniem pracy po czterodniowym długim weekendzie. Do środy 30 kwietnia należy ostatecznie złożyć swoje deklaracje podatkowe. Można jest wysłać, ale tylko pocztą. 5 maja to także zwieńczenie długiego weekendu, co oznacza znacznie większą liczbę listów i pocztówek w torbach listonoszy. Kartki znad morza, z Mazur, gór czy Pragi iść będą do adresatów dłużej. Rozpoczyna się również sezon komunijno-ślubny, zatem na zaproszenia będzie trzeba poczekać. Do tego dochodzi zwykłe nagromadzenie paczek między 1 a 4 maja i pocztowcy po strajku będą mieć więcej pracy niż normalnie.

Przypomnijmy, 80% związkowców opowiedziało się za strajkiem generalnym. NSZZ "Solidarność" domaga się od pracodawcy 700 zł podwyżki i wyrównanie wynagodzenia od stycznia. W minionym tygodniu żądania wystawiły także kolejne związki pracowników poczty, ale postulują tylko o 400 zł wyższ płace wyrównane od kwietnia.

Rozwiązaniem części problemów klientów poczty jest skorzystanie z usług internetowych, jak np. wysłanie pozdrowień z urlopu, albo osobiste odwiedziny w urzędzie, u znajomych lub rodziny. Ewentualnie można spróbować przedłużyć sobie i tak już długi weekend i razem z pocztowcami odmówić pracy.