Miarka Broniarka

Przyjęcie ambasadora Tunezji - Ambasador Iranu opuszcza Polskę - Brzeziński wkłada kij w mrowisko ?lepiej niż Telimena z Pana Tadeusza? - Nina Andrycz a ?goły Hamlet? - Polak, który wyczarował dinozaury w ?Parku Jurajskim? - polemistą Billa Gatesa - Dowcip o Monice Lewinsky.

Ambasador Tunezji w Polsce, profesor Ali Bousnina, wydał przyjęcie pożegnalne dla ambasadora Iranu, p. Seyed Mousa Kazemi, który opuszcza Polskę po prawie czteroletnim pobycie. Jednym z tematów rozmów na przyjęciu jest wywiad, którego udzielił ?Gazecie Wyborczej? (numer z 6 października) profesor Zbigniew Brzeziński. Na tle stanowiska George'a W. Busha, który potępia, jak twierdzi ?dążenie Iranu do posiadania broni nuklearnej?, Brzeziński wygłasza ?herezję?: mówi, że Iran ma ?pewne uzasadnienie dla posiadania nawet tej broni?. Dlaczego? ?W najbliższym sąsiedztwie Iranu - stwierdza profesor - jest Pakistan z bronią nuklearną, Indie, Chiny, Rosja, IZRAEL. Więc na jakiej podstawie moralnej bądź strategicznej można stanowczo twierdzić: wy nie macie prawa mieć tej broni??. Ambasador Kazemi komentuje to tak: - My absolutnie nie chcemy mieć broni nuklearnej, chcemy ENERGII nuklearnej dla celów POKOJOWYCH. Nie mniej uwagi Brzezińskiego są znamienne.

Krótko mówiąc, Brzeziński raz jeszcze włożył kij w mrowisko. Nawet ciekawiej, niż miała do czynienia z mrówkami Telimena w ?Panu Tadeuszu?.

Francuzi nazywają to ?tour de force? (czytaj ?tour de fors?), czyli czynem wymagającym niezwykłej siły. I właśnie tego czynu dokonała 16 października królowa polskiej sceny, Nina Andrycz, swojego czasu żona ?wiecznego premiera?, nieżyjącego od 1989 roku Józefa Cyrankiewicza. Ten ?tour de force? nastąpił w czasie promocji w Klubie Księgarza jej najnowszej książki pt. ?Bez początku, bez końca? (Książka i Wiedza, Warszawa, 2003). Przez trzy kwadranse mówiła ona o tej książce, przekształcając swoje przemówienie w traktat filozoficzny , przeplatany anegdotami. Poruszając na przykład masowe wprowadzenie do teatru golizny, powiedziała: ?Niech państwo nie myślą, że jestem pruderyjna. W Paryżu biegałam po strip-tizach, bo reprezentowały one piękno ciała bez śladu pornografii. Ale jeżeli widzę teraz na scenie całkiem gołego Hamleta Z BYLE JAKIMI GENITALIAMI, i on ma mi wzbogacać twórczość Szekspira, to bardzo przepraszam. Teatr, proszę państwa, to nie burdel?.

Sprawę owych ?genitaliów? gdzie indziej i w zupełnie innym tzw. kontekście, poruszyła ?Warszawka? w związku z wizytą w dniu 15 października słynnego - i podziwu godnego - Króla, Imperatora i Dyktatora ?Microsoftu?, Billa Gatesa. Najpierw powiem, że w czasie nagrywania - 12 października - programu telewizyjnego Krzysztofa Teodora Toeplitza pt. ?Księgozbiór?, poznałem dr Marka Hołyńskiego, specjalistę od grafiki komputerowej, który w filmie Steve'a Spielberga ?Jurassic Park? (?Park Jurajski?) wyczarował na ekranie owe słynne dinozaury. Jest on jednym z niewielu ludzi, którzy polemizowali publicznie - na łamach amerykańskiego pisma komputerowego ?Enter? - z Billem Getesem na temat tempa działania procesorów w najbliższej przyszłości. Nie chcę wchodzić tu w szczegóły techniczne, ale okazało się, że to Hołyński miał rację.

Otóż ?Warszawka? opowiada sobie nastepujący dowcip (powtarzam go bez wiedzy dr Hołyńskiego i bez związku z nim). W czasie skandalu ?na trasie? Bill Clinton - Monica Lewinsky, Bill Gates mówi jednemu ze swoich przyjaciół, że nie wie, co to jest seks oralny. Przyjaciel odpowiada: ?Najlepiej wyjaśni ci to Monica Lewinsky i ja cię z nią skontroluję?. Czyni to, a po ?sesji naukowej? Billa z Monika, pyta ją, jak ?sesja? przebiegła. ?Ona kręci, jest jedna korzyść?. ?Jaka??. ?Teraz to juź na pewno wiem, co to jest Microsoft? (zbitka słów ?mikro? i ?miękki?).