Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Bydgoszczy uprawiał konopie, by wspomagać swoje leczenie. Grozi mu więzienie

Maciej Czerniak
- Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto wyjaśni, w jaki sposób lecząc się komukolwiek zaszkodził - mówi adw. Stelios Alewras
- Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto wyjaśni, w jaki sposób lecząc się komukolwiek zaszkodził - mówi adw. Stelios Alewras Dariusz Bloch
Mieszkańcowi Bydgoszczy grozi kara więzienia za to, że w swoim mieszkaniu uprawiał konopie i palił marihuanę. Oskarżony tłumaczy, że dzięki „trawce” czuje się dobrze, przytył i ma większą motywację do życia. W procesie pana Mariana, który trwa w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy, opinię ma wydać biegły lekarz toksykolog, dr Jakub Czarny.

- Część suszu, jaki znaleziono u naszego klienta, miała bardzo niską zawartość związku THC. Powstaje zatem pytanie, czy susz o tak niskim stężeniu w ogóle mógł odurzyć - mówi adw. Stelios Alewras, który wspólnie z adw. Michałem Hincem z Bydgoszczy broni oskarżonego. - Jesteśmy zdania, że w tym przypadku nie może w ogóle być mowy nie tylko o niskiej szkodliwości społecznej czynu, jaki zarzuca się panu Marianowi, ale w ogóle o żadnej szkodliwości - komentuje prawnik.

- Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto wyjaśni, w jaki sposób pan Marian - lecząc się niejako poprzez uprawianie jednej rośliny konopi - komukolwiek zaszkodził.

Na pierwszej rozprawie w tym procesie Marian S. wyjaśnił, że od 1994 roku jest nosicielem wirusa HIV. - Stosuję terapię antyretrowirusową - wyjaśnia S. - To ciężka terapia. Człowiek nie ma na nic siły, stosując te leki, gorączkuje, ma biegunki. Dlatego w wielu krajach wspomaga się tę terapię marihuaną, która niweluje te dolegliwości. Z tym, że ja nie miałem szans na import celowy leków z medyczną marihuaną. Pozostało mi ratować się na własną rękę.

Marian pyta: „Czy ja wyglądam jak narkoman?” W sądzie tłumaczy, że od kiedy zaczął stosować preparat z konopi, jest zdrowszy. Zaczął nawet prowadzić własną firmę. To pozwala mu z kolei stosować zalecaną w terapii dietę wysokobiałkową, która do najtańszych nie należy.

Jest pod stałą opieką lekarzy. Udział w programie terapii antyretro wirusowej to nie klub, z którego można wypisać się z dnia na dzień, zaznacza oskarżony. Od tej terapii zależy życie. Z innymi nosicielami, z pacjentami, których życie mija w cieniu HIV, spotyka się w przychodni. Te rozmowy, jak podkreśla, prędzej czy później i tak schodzą na temat wyników. Pacjenci wyciągają wyniki badań. A tam dane z morfologii krwi, poziomy przeciwciał.

Sprawa miała swój początek, kiedy policjanci z bydgoskiego Sródmieścia dostali zawiadomienie o tym, że Marian S. może posiadać w domu narkotyki.

Kiedy mundurowi przyszli, S. wpuścił ich. Znaleźli roślinę, którą oskarżony trzymał w szafie. Był tam też cały sprzęt, między innymi specjalne oświetlenie niezbędne do pielęgnacji konopi. Policjanci zebrali cały zabezpieczony materiał, a prokurator postawił zarzuty posiadania znacznych ilości środków odurzających.

Prezes PiS nagrany. Czy ta afera pogrąży rząd?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto