Bydgoszczanka i Kętrzynianin poznali się na obozie tanecznym w Olsztynie. Marek był wtedy 14-latkiem i zaledwie od trzech lat pląsał na parkiecie.
- Gdy trenowałem Paulina podeszła do mnie i zaczęła mnie poprawiać - opowiada Marek Kosaty. - Pomyślałem: "Kim ona jest? Małe, chude, a się wymądrza."
Filigranowa dziewczynka zaimponowała mu trzy tygodnie później. Marek pojechał na pierwsze Mistrzostwa Polski w swoim życiu i zajął przedostatnie miejsce, podczas gdy ona została wicemistrzynią Polski.
- Zrobiła na mnie ogromne wrażenie - wspomina teraz Marek. - Po powrocie do domu oznajmiłem kolegom w klubie tanecznym, że to będzie moja kolejna partnerka. Wszyscy stukali się w głowę, nie wierzyli mi. Od tej pory robiłem wszystko, by osiągnąć jej poziom taneczny.
Telefon od wicemistrzyni
Marek zaczął brać prywatne lekcje u zagranicznych trenerów i uczęszczał na warsztaty taneczne. Paulina w tym czasie rozstała się ze swoim partnerem tanecznym. A Marek intensywnie ćwiczył...
- Katia Vanone, trenerka z Włoch zadzwoniła do mojego doradcy i powiedziała, że jest taki "talenciwy" Kosaty i może warto byłoby z nim spróbować - opowiada Paulina. - Choć osiągnięciami i poziomem był niżej ode mnie, to wiedziałam, że potrafi ciężko pracować. Więc zadzwoniłam do niego - stwierdza z uśmiechem.
- Pomyślałem, że to chyba jakiś dziwny żart - mówi Marek. - Ale spakowałem walizki i w sekundę byłem na Litwie - śmieje się.
Wytańczyli sobie szczyt.
Dwukrotnie stali się Mistrzami Świata, jednak najważniejsze było zwycięstwo w Blackpool Dance Festival. Tancerze są pierwszą parą w historii Polski, która wygrała ten turniej. Poprzedni zawodnik Wiktor Kiszka był zaledwie na siódmym miejscu.
- To bardziej prestiżowy konkurs niż Mistrzostwa Świata - tłumaczy Kosaty. - Sędziują tam Ci, którzy w poprzednich latach wygrali ten turniej - podkreśla tancerz.
Mimo wielu zwycięstw para nigdy nie jest w pełni zadowolona ze swoich występów. Główny trener również.
- Zadzwoniłem do Augusto Schiavo, naszego głównego trenera z Włoch - opowiada Marek. - Usłyszałem: "No, to było super!" i coś nas rozłączyło. Zadzwoniłem drugi raz i trener powiedział, że rozmawiał z kimś innym, a nam poszło średnio - wspomina.
Jak sami mówią - na treningach i pokazach tańczą lepiej, bo nie czują presji.
- Musimy obronić tytuł - przyznaje Paulina. - Jesteśmy w gorszej sytuacji, niż Ci, którzy nas gonią. Tutaj najmniejszy błąd oznacza katastrofę - przyznaje Paulina.
- Taniec to nie brykanie po sali - stwierdza Marek. - To techniczny sport, kroki są co do centymetra wyliczone - podkreśla.
Para ma w planach kolejne zawody: najbliższe 17 lipca w Chinach - dwa turnieje pod rząd, a w grudniu Mistrzostwa Świata. W odległej przyszłości planują przejść do kategorii tancerzy zawodowych, a po zakończeniu kariery - sędziować na Blackpool.
- Jako sędziowie staniemy przy ludziach z najwyższego poziomu tanecznego - zapowiada Marek.
- Jednak na razie chcemy kontynuować karierę - podkreśla Paulina. - Sędziowanie zostawimy sobie na deser. Będzie to nasze kolejne wyzwanie taneczne - ocenianie innych.
Zatem - powodzenia!
Patrycja Szopiera
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?