Most jak sprzed lat dzięki balustradom

Jest nim bydgoski kowal artystyczny Zbigniew Szerląg, a właściwie konsorcjum trojga wykonawców na czele z Szerlągiem. Konsorcjum wygrało o mały włos.

- Do przetargu na wykonanie balustrad i latarni na moście stanęło dwóch oferentów - mówi Mirosław Kozłowicz, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Rzeczone konsorcjum oraz firma Metal Art Waldemara Glamowskiego.

Konsorcjum za usługę zażądało 2,078 mln zł, a Metal Art 1,981 mln zł.  - W toku badania ofert komisja przetargowa zauważyła błąd rachunkowy w tańszej ofercie - mówi Kozłowicz. - Okazało się, że w ofercie Metal Art zastosowano zły formularz i policzono za mało stali. Ten błąd należało poprawić, stąd też wartość złożonej oferty zwiększyła się z  1,981 mln zł do kwoty 2,121 mln.

Tym sposobem wybrano Szerląga na wykonawcę balustrad. Specyfikacja zamówienia była bardzo kiepsko skonstruowana zdaniem Szerląga, który o mało co nie przegrał z firmą, która specjalizuje się w spawaniu. Cieszy się, że tak się nie stało.

Umowa na wykonanie rekonstrukcji balustrad zostanie podpisana 8 lipca. Szerląg nie siedzi jednak z założonymi rękami i już od dawna, mimo że nie wiedział jeszcze, czy to jego wybierze komisja, pracuje nad rekonstrukcją. Chce odtworzyć balustrady i latarnie, aby wyglądały tak, jak te projektu Hermanna Beottchera z 1904 roku. Aby były piękne, bogato zdobione, solidne. W tej chwili pracuje nad jedną z latarni.

Na wykonanie balustrad i lamp artysta zużyje około 28 ton materiałów. Martwi go tylko brak czasu. W dokumentach przetargowych jest napisane, że na wykonanie całości będzie miał 5 miesięcy.

To, jego zdaniem, zdecydowanie za mało. Jak twierdzi - ten termin ktoś wziął z kapelusza, bez żadnej analizy. Wylicza, że w normalnych warunkach powinno to trwać od 8 do 12 miesięcy.

Przypomnijmy, o rekonstrukcji balustrad na moście mówiło się w mieście już od kilku lat. Prace mają się zakończyć w listopadzie.

Joanna Pluta