Muzeum zostaje

Półtora roku temu, w związku z likwidacją wielu jednostek i instytucji wojskowych pojawiła się groźba likwidacji również Muzem Tradycji Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy. Dzisiaj wiadomo, że muzem zostanie. Rok 2003 będzie jednak ostatnim rokiem jego istnienia w obecnej formule. 31. grudnia powstanie Pomorskie Muzem Wojskowe.

Muzeum Tradycji POW powstało 30 lat temu. Otwarcia dokonano 12 października 1973 roku, w obchodzone wówczas święto LWP. Obiekt wybudowany został w całości ze środków pozabudżetowych, głównie ze sprzedaży cegiełek, przy wsparciu wielu zakładów pracy.

- Korzystamy z pomocy Muzeum Okręgowego, jednostek i instytucji wojskowych, które przekazują nam swoje zbiory. Nasze zasoby uzupełniane są także przez weteranów, ich rodziny, kolekcjonerów i zbieraczy militariów. W 1990 roku podjęto decyzję o zmianie charakteru muzeum i przebudowie ekspozycji. Przyjęto koncepcję muzeum odrębnego eksponującego historię Wojska Polskiego na Pomorzu. Obecnie muzeum to stałe ekspozycje sprzętu wojskowego, uzbrojenia, wystawy, kolekcja współczesznego malarstwa batalistycznego, a także tablice upamiętniające znaczące wydarzenia wojenne i ludzi, którzy walczyli o niepodleglość Polski. Myślę, że muzem wpisało się w krajobraz kulturalny Bydgoszczy. To nie mogło tak sobie zniknąć - mówi dyrektor placówki, płk rez. Ireneusz Boguszewicz.

Groźba likwidacji muzeum pojawiła się półtora roku temu. Przyczyną były problemy z finansowaniem placówki. Jak podkreśla dyrektor Boguszewicz, kampania w mediach sprawiła, że problem nie dał się zapomnieć. Działania dowództwa POW, zainteresowanie wojskowych decydentów doprowadziło ostatecznie do decyzji o zachowaniu muzeum. Placówka będzie utrzymywana z budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej. 31. grudnia zostanie przeformowana i będzie funkcjonować jako Pomorskie Muzeum Wojskowe.

- Chcielibyśmy rozszerzyć działalność, ale wszystko zależy od tego, jakimi środkami będziemy dysponować. Rok 2004 będzie pierwszym w nowej formule i będzie to rok zdobywania doświadczeń. Okaże się, na co możemy liczyć w sensie finansowym. Gdybym dostał na działalność merytoryczną 100 tysięcy złotych na rok, to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - stwierdził Ireneusz Boguszewicz.