Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na co nie ma zgody Maorysów, a czego nie robi się Polakom [komentarz]

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Dysponuję całym pakietem green passów. Także w telefonie. I nie zawaham się ich użyć
Dysponuję całym pakietem green passów. Także w telefonie. I nie zawaham się ich użyć Fot. Ewa Czarnowska-Woźniak
Bartosz Fiałek, lekarz niegdyś dobrze znany z pracy w Bydgoszczy, a dziś znany internautom, słuchaczom, widzom i czytelnikom z niestrudzonej działalności propagującej szczepienia, przytoczył w tych dniach interesujący przykład mądrości w tym dziele.

Zobacz wideo: Pandemia przybiera na sile. Coraz więcej zgonów chorych na COVID-19.

Doktor Fiałek opisał na swoim profilu taką historię:

„Maorysi, czyli etniczna grupa Nowej Zelandii, zażądali od antyszczepionkowców, żeby zaprzestali używania ich tańca. Przeciwnicy szczepień, którzy protestowali przeciw zarządzonemu przez premier Nowej Zelandii – Jacindę Ardern – lockdownowi, zdecydowali się wykorzystać do swoich pochodów tradycyjne taneczno – wokalne haka „Ka Mate”, które wykonywane jest przed meczami rugby. - Nie wspieramy tych poglądów - powiedział starszy klanu Ngati Toa”.

Lekarz przyjmujący teraz w Płońsku od dawna sięga nie tylko po naukowe dowody słuszności argumentów medycznych w walce z zarazą, wyszukuje również - mierząc się codziennie z zalewem antyszczepionkowego hejtu - przykłady inaczej działające na wyobraźnię.

Również marszałkini Sejmu, Elżbieta Witek dała we wtorek dobry przykład stanowczego podejścia do problemu, wykluczając z obrad kontestujących maseczki posłów Konfederacji (choć, jak wiadomo, nie wszystko oprócz tego poszło ok...). Niestety, tak zdecydowanych postaw nie uświadczysz już w rządzie. Z niedowierzaniem słuchałam tłumaczeń najwyższych władz, przekonujących, że w Polsce nie można wprowadzić obostrzeń w dostępności do różnych aktywności ludzi niezaszczepionych, ponieważ my, Polacy, jesteśmy „takim trochę przekornym narodem i nie lubimy narzucania różnych ograniczeń”... Serio?! To dlaczego nie wprowadzimy na przykład abolicji dla niespłacających kredytów? Czemu nie mogę mieć focha w pilnowaniu rat - mam niepokorną polską duszę i nie lubię być zmuszana do niczego. Przecież to tylko pieniądze, skoro mogę igrać ze zdrowiem i życiem, czemu nie mogę się bawić w chowanego z bankiem, spółdzielnią czy gazownią?

Premier mówił nam, że Polska nie pójdzie drogą Zachodu, gdzie wielu ludzi protestuje przeciwko narzucanym formom zachowań. Z burzliwymi protestami mamy rzeczywiście do czynienia teraz na przykład w Holandii. Mam też całkiem świeże doświadczenia włoskie i hiszpańskie. W Rzymie nie mogłam usiąść na kawę bez green passa, a w Bydgoszczy jechałam w sobotnie popołudnie tramwajem pełnym małolatów bez masek, podających sobie z ust do ust butle ze wzmocnioną „colą”. Mieli katar i kaszel, a mnie pozostało zastanawianie się, czy to tylko przeziębienie, bo w listopadzie noszą kuse, porozpinane kurteczki i spódnice długości 20 cm, czy już covid. W samolocie na południe Europy zostaniesz ostro skarcony za maskę na brodzie, a w Bydgoszczy, Łodzi czy Rzeszowie nie będziemy drażnić lwa, bo karność nie leży w jego naturze. Więc nasze słupki zachorowań biegną sobie w górę, innym się też dostaje, ale łagodniej. Jeśli tamci nie mają (jeszcze?) spektakularnych sukcesów, to przynajmniej poczucie, że coś dla niego robią. Wspomniani na wstępie Maorysi przesłali do swych kontestujących współobywateli jasny sygnał:

nie jesteśmy z wami, naród to nie wy, nie macie prawa wypowiadać się w powszechnym imieniu i zawłaszczać do wyrażania swoich poglądów narodowych symboli.

Nie bierzcie trzcinowych sukienek do przykrywania swojego nieuctwa. Hołdujecie swoim przekonaniom - ok, macie do tego prawo, ale głoście je nie tylko na swój użytek, ale i w swoim towarzystwie, bo po drugiej stronie są tacy, którzy się waszej obecności fizycznie boją. Jeśli na kogoś, kto zagraża mojemu zdrowiu i życiu pistoletem lub kijem są sankcje, to czemu boimy się reagować, gdy ktoś poczytuje sobie za honor roznoszenie zarazy?
Nie znoszę noszenia masek. Jest mi w nich duszno - zwłaszcza, że jestem astmatyczką - i nie umiem sobie radzić z parującymi okularami. Jest mi źle i niewygodnie, ale ani sobie, ani nikomu nie zrobię krzywdy, choćby nieumyślnie. Marzę o czasach, gdy nie trzeba ich będzie nosić, zmieniać, prać. Ale nie będę się opierać, bo wierzę, że to pomoże nam się z tego upadku podnieść. I tu w moim kręgu cywilizacyjnym, okazuje się, jest więcej Maorysów niż moich rodaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto