Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niech się stanie... abażur

kk
Lampę można zrobić z czegokolwiek - twierdzi Elżbieta Dziewulska, która od ponad 15 lat produkuje abżury. Nie ma motywu roślinnego czy geometrycznego, którego nie dałoby się "zakręcić" dookoła żarówki.

Lampę można zrobić z czegokolwiek - twierdzi Elżbieta Dziewulska, która od ponad 15 lat produkuje abżury. Nie ma motywu roślinnego czy geometrycznego, którego nie dałoby się "zakręcić" dookoła żarówki. Wystarczy odrobina fantazji i dużo cierpliwości, a jednego i drugiego nie brakuje pomysłowej bydgoszczance.

Rzemieślniczka kiedyś nie pomyślałaby, że będzie całymi dniami siedzieć wśród lamp.

- Pracowałam w Zasadniczej Szkole Skórzanej przy słynnej Kobrze. Szkołę rozwiązano, Kobra padła, a ja, nauczycielka cholewkarstwa, zostałam bez pracy - mówi pani Elżbieta. - Ręce mnie paliły od dzieciństwa, dlatego myślałam o metaloplastyce, ale ostatecznie skończyło się na abażurach. Mąż zajmował się drucianymi szkieletami, a ja szyłam, a teraz wszystko robię sama. Do tej pracy potrzebne są silne palce. Śmieję się, że cała hemoglobina gromadzi mi się w palcach od tego wysiłku.

Chyba rzeczywiście do tego rodzaju pracy potrzeba zupełnie niekobiecej siły. Pracownia abażurów pani Elżbiety przypomina trochę kuźnię Hefajstosa.

- To zgrzewarki - wskazuje abażurniczka. - Tam stoją prostowarki do drutu, potrzebuję też małej prasy hydraulicznej, koła do nakręcania drutów, bo drut najpierw trzeba ładnie wyprostować, a później go nawinąć. Abażur trzeba oczywiście uszyć na maszynie, czasem konieczne jest wykonanie dziurek dziurkarką. Dzięki dziurkom lampę można rozebrać - klosz z dziurkami można zdjąć i wyprać.
Zdarzają się bardzo oryginalne zamówienia. Łódź, grzyb - odpowiednio powyginane druty przybiorą dowolny kształt.

- Największy abażur, który wykonałam, przypominał rozmiarami duży parasol. Zawisł u kogoś nad stołem, w salonie. Pewien pomysłowy człowiek zrobił lampę z kamienia brukowego. Wwiercił się w środek, przełożył przez otwór pręt, zamontował kable, ja uszyłam żagiel i tak powstała piękna lampa.

W pracowni pani Elżbiety przy ul. Lwowskiej stał do niedawna zabytkowy świecący drobiazg.

- Miałam lampę - lwa, który trzymał podstawę żarówki, a lampa pochodziła jeszcze sprzed I wojny światowej. Inna ciekawa lampa powstała z trzech bambusów połączonych ze sobą. Znałam też plastyka, który wymarzył sobie lampę z abażurem w kształcie kapelusza od grzyba. Wykonałam szkielet, a on obłożył go cieniutką sklejką. Inny abażur opleciony był kablami, w ten sposób powstała ciekawa faktura.

Do pani Elżbieta trafiali już Amerykanie, goście z Austrii, z Niemiec.

- W Ameryce produkują chyba tylko wielkie abażury, a ci państwo chcieli dziewięć malutkich. Potem widziałam moje dzieło na zdjęciu. Podczas oglądania amerykańskich filmów zawsze zwracam uwagę na lampy. Oni lubią niskie oświetlenie. Raz w jednym filmowym pokoju naliczyłam 10 lamp. U mnie w jednym pokoju stoją sobie cztery.
W ślady mamy już idzie 18 - letni syn Michał, natomiast córka pani Elżbiety, Anna, ruszyła w zupełnie przeciwnym kierunku. Wybrała... wioślarstwo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto