Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nielegalne filie mają się dobrze

Monika Żuchlińska
Za kilka tygodni uczelnie wyższe przeżywać będą prawdziwe oblężenie studentów dziennych i zaocznych. Spodziewać się ich mogą nie tylko szkoły państwowe, ale przede wszystkim niepubliczne.

Za kilka tygodni uczelnie wyższe przeżywać będą prawdziwe oblężenie studentów dziennych i zaocznych. Spodziewać się ich mogą nie tylko szkoły państwowe, ale przede wszystkim niepubliczne. Tutaj, aby dostać się na wymarzony kierunek wystarczy mieć zdaną maturę i zapłacić za semestr.

Uczelnie chcąc pozyskać jak najwięcej studentów - klientów organizują zajęcia w różnych miastach Polski. Jednak - jeśli nie mają pozwolenia MEN - działają nielegalnie. Takie zamiejscowe punkty istnieją także w Bydgoszczy.
Na otwieranie różnego rodzaju filii czy punktów zamiejscowych decyduje się coraz więcej uczelni w kraju. Robią tak nie tylko uczelnie niepubliczne, ale również państwowe, w tym także uniwersytety. Kilka miesięcy temu ministerstwo edukacji kazało zlikwidować zamiejscowy oddział Instytutu Psychologii Akademii Bydgoskiej w Pile. Dziś studenci pierwszego rocznika i część drugiego kontynuują naukę w grodzie nad Brdą. Pozostali skończą naukę w Pile i wraz z nimi wygaśnie zamiejscowy punkt bydgoskiej uczelni.

- Otrzymanie pozwolenia z ministerstwa trwa bardzo długo, dlatego szkoły, zwłaszcza niepubliczne decydują się na tworzenie nielegalnych oddziałów. Robią tak nawet uniwersytety i inne uczelnie państwowe. Gdy jednak ministerstwo nakaże taki punkt zlikwidować, te szkoły polecenia zazwyczaj wykonują. Niepubliczne są niejako mniej z MEN-em związane i tych nakazów zazwyczaj nie respektują - twierdzi jeden z pracowników szkoły prywatnej.

(Nie)Legalne?
Nagłośniona w mediach sprawa oddziału AB w Pile została szybko rozwiązana. Znacznie mniej mówi się jednak o szkołach niepublicznych, których z roku na rok pojawia się na rynku coraz więcej. Przyszli studenci, dziś dużo bardziej ostrożni niż przed laty, dokładnie sprawdzają swoje przyszłe uczelnie.
- Zadzwoniłam do punktu informacyjnego Wyższej Szkoły Humanistyczno - Ekonomicznej w Łodzi, który mieści się w Bydgoszczy. Usłyszałam nie tylko o zasadach rekrutacji, ale dowiedziałam się, że zajęcia odbywają się na miejscu. Nie znałam uczelni, więc zadzwoniłam do ministerstwa, by sprawdzić, czy taka szkoła istnieje. Okazało się, że w Bydgoszczy działa nielegalnie - twierdzi nasza Czytelniczka. - Nie wiem co by się stało za rok czy dwa, gdyby ten nielegalny punkt nagle przestał istnieć. Co z latami nauki i włożonymi w to pieniędzmi? - pytała zaniepokojona kobieta.

Sprawdziliśmy. W punkcie informacyjnym WSHE potwierdzono, że zajęcia odbywać się będą w Bydgoszczy. Unikano jednak odpowiedzi na pytanie, czy szkoła w mieście nad Brdą działa legalnie.
- W Bydgoszczy mieści się punkt rekrutacyjny Wyższej Szkoły Humanistyczno - Ekonomicznej. Osoby uczące się tutaj studiują w Łodzi - usłyszeliśmy od Arkadiusza Słowińskiego z Bydgoskiego Centrum Informatyczno - Ekonomicznego.
- Ale tylko teoretycznie, bo zajęcia odbywają się w Bydgoszczy - stwierdziliśmy.
- Ale studiują w Łodzi - trzymał się swojej wersji przedstawiciel szkoły.

O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy więc przedstawiciela Ministerstwa Edukacji Narodowej, które wydaje, zaopiniowane najpierw przez Radę Główną Szkolnictwa Wyższego pozwolenia na tworzenie zamiejscowych oddziałów.
- Ta szkoła może prowadzić zajęcia tylko w Łodzi. MEN nie wydał pozwolenia na uruchomienie żadnych punktów zamiejscowych tej uczelni. Te, które istnieją działają nielegalnie - potwierdził Tadeusz Popłonkowski z Departamentu Szkół Wyższych MEN.

Uczelnie pod lupę
Jeśli wziąćby pod lupę większość oddziałów szkół niepublicznych z różnych miast Polski wyszłoby na jaw, że większość z nich działa nielegalnie. Często są to jednak uznane uczelnie niepubliczne z kilkuletnią tradycją, cieszące się dobrą opinią. Podobnie jak opisana szkoła ekonomiczna z Łodzi. Wiele z nich działa w ten sposób od kilku lat, nie respektując ministerialnych zakazów o samodzielnym tworzeniu filii.

- Czy łódzka uczelnia wystąpiła do MEN z wnioskiem o otwarcie zamiejscowych punktów? - zapytaliśmy Tadeusza Popłonkowskiego z ministerstwa edukacji.
- Takie wnioski złożono, choć nie pamiętam dokładnie których miast dotyczyły. Wydanie decyzji to jednak proces żmudny i długotrwały. Rozpatrzenie takiego pisma trwa czasem nawet rok.
- Co ze studentami, którzy w nielegalnych oddziałach podjęli naukę w latach ubiegłych? Nie zostaną z dnia na dzień "na lodzie"?
- Szkoła w Łodzi działa legalnie i jej studenci otrzymają dyplomy tej właśnie uczelni. Nielegalnie działają jednak jej rozproszone po kraju punkty. Domyślam się jednak, że ci studenci również dostaną dyplomy z pieczątką siedziby w Łodzi. Poprosiliśmy już władze uczelni o wyjaśnienie tej sprawy. Na razie czekamy na odpowiedź.

Czy w kraju działa dużo nielegalnych oddziałów?
- Dostajemy sygnały od studentów różnych szkół, nie tylko niepublicznych. Teraz, tuż przed rekrutacją baczniej będziemy się przyglądać tworzonym bez naszej zgody oddziałom.

Sprawdź swoją szkołę
Aby upewnić się, czy szkoła działa legalnie wystarczy:
zajrzeć do wydawanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej informatora o szkołach wyższych. Dotrzeć do niego można poprzez internet (www.men.waw.pl). Ci co nie posiadają Internetu mogą zadzwonić do Departamentu Szkół Wyższych przy MEN, tel. (022) 628-04-61,
można także poprosić w sekretariacie lub rektoracie szkoły o pokazanie pozwolenia na działalność oddziału zamiejscowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto