Nieużywany sprzęt szpeci nabrzeże w bydgoskim Starym Fordonie. Wody Polskie zapowiadają usunięcie złomowiska

Na kompleksową rewitalizację Starego Fordonu miasto wyda ponad 50 milinów złotych. Są w tym też środki unijne. Nowe nabrzeże jest zlokalizowane na przedłużeniu ul. A. Frycza-Modrzewskiego. Ma to być miejsce wypoczynku i rekreacji, z ławkami i siedziskami. Stworzy również możliwość wodowania i cumowania jednostek pływających czy korzystania z transportu wodnego. Umocnione nabrzeże będzie również pełniło funkcję ochronną i będzie wzmacniać projektowaną drogę dojazdową do planowanego w przyszłości portu.

Jak już pisaliśmy, w tej chwili największy problem nad Wisłą w Starym Fordonie dotyczy estetyki otoczenia nowego nabrzeża i portu. Znajduje się tam wyrobisko, w którym jeszcze do niedawno firma Wir-Bud wydobywała kruszywo. W tej chwili na terenach nic się nie dzieje, fragment nabrzeża jest jednak zawalony rdzewiejącymi ciężarówkami i koparkami, są nawet barki.

- Stoi tam pełno różnych gratów, mimo że firma już dawno w tym miejscu nie działa - mówi jedna z mieszkanek Starego Fordonu. Podobną opinię mają inni mieszkańcy, którzy podkreślają koszmarne sąsiedztwo nowego nabrzeża. W dodatku port jest od strony Wisły prawie zablokowany - słyszymy.

Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy, podkreśla, że już na wstępnym etapie rewitalizacji Fordonu, przed przystąpieniem do prac budowlanych, Urząd Miasta Bydgoszczy podjął starania, żeby uporządkować cały pas od mostu Fordońskiego do wału wiślanego. - Rada Miasta w 2017 roku uchwaliła plan zagospodarowania przestrzennego, który zmienił funkcję terenu przy ul. Promenada. Obecnie jest on przeznaczony pod przystań i zieleń urządzoną. Jednocześnie mając na uwadze, że teren nie jest własnością miasta, prezydent Bydgoszczy wystąpił w 2021 do jego zarządcy - Wód Polskich - o nieprzedłużanie umowy dzierżawy dotychczasowemu dzierżawcy - mówi rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy.

Na miejscu bywają też strażnicy miejscy. Ale na razie sytuacja się nie zmienia.

Grunt, na którym znajdują się maszyny, należy do skarbu państwa, ale administrują nim Wody Polskie, a ściślej Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

- Od dłuższego czasu trwają negocjacje dotyczące usunięcia pozostałości po wydobyciu kruszywa z dna rzeki z byłym dzierżawcą. Kierujący przedsiębiorstwem wydobywającym w przeszłości tam kruszywo tłumaczą się szeregiem przeszkód uniemożliwiających posprzątanie terenu, m.in. niskim stanem wody, remontem drogi dojazdowej prowadzonym przez władze miasta - informuje Bogusław Pinkiewicz z Zespołu Komunikacji i Edukacji Wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Jak zapewnia przedstawiciel RZGW w Gdańsku, mimo to Wody Polskie są zdecydowane doprowadzić do usunięcia maszyn z brzegu, co jest obowiązkiem byłego dzierżawcy, i osiągną to dostępnymi środkami prawnymi.

- Obecnie na byłego dzierżawcę nałożono podwyższoną opłatę z tytułu bezumownego korzystania z nieruchomości - mówi Bogusław Pinkiewicz.