Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: chleb i wódeczka prosto z paki

Iwona Kamieńska
Stanisław Śmierciak
Tak nie może być. Facet zmienia koło, ręce ma upaćkane po łokcie, a za chwilę tymi samymi rękami chleb ludziom podaje, biorąc go prosto z podłogi samochodu - denerwuje się właściciel "stacjonarnego" sklepu. Mówi o obwoźnej konkurencji.

W podsądeckiej gminie Korzenna cicha wojna "stacjonarnych" z "obwoźnymi" trwa już ponad cztery lata. Ci pierwsi piszą pisma do wszystkich możliwych instytucji i służb z prośbą o skontrolowanie nieuczciwej, ich zdaniem, konkurencji. O sprawie wie już sanepid, inspekcja handlowa, urząd skarbowy, urząd kontroli skarbowej i policja. A handlarze, jak jeździli, tak jeżdżą.

Ostatnio ktoś podpatrzył, że są wśród nich tacy, którzy wożą nie tylko pieczywo. Między bułeczkami dostrzeżono butelki z alkoholem. Dla niektórych klientów to również artykuł pierwszej potrzeby.
Wojna "stacjonarnych" z "obwoźnymi" to nie jedyna wojna o klienta, jaka toczy się w podsądeckich gminach. Obwoźni sprzedawcy działający legalnie walczą z nielegalnymi, a ci ostatni pomiędzy sobą. We wioskach krążą nawet opowieści o tym, że niejeden raz doszło już do rękoczynów między obwoźnymi. Poszło, rzecz jasna, o "strefy wpływów".

Pani Halina z małej miejscowości w gminie Korzenna od dawna nie wstaje wczesnym rankiem, aby zdążyć do miejscowego spożywczaka po świeże pieczywo na śniadanie dla całej rodziny. Samochód z chlebem podjeżdża niemal pod dom. 20 groszy oszczędności na bochenku kusi - jak przyznaje kobieta, ale nie bez znaczenia jest też wygoda. A paragon jej niepotrzebny.

Pan Włodek widuje obwoźnych handlarzy pieczywem pojawiających się na sądeckim osiedlu Wólki. Nie korzysta z ich usług, ale nie ma nic przeciwko takiej formie handlu. - Skorzystałbym chętnie, gdyby jakaś firma przyszła do mnie z ofertą codziennej dostawy chleba, mleka, a czasem świeżego nabiału wprost do domu. Ale z samym chlebem nie będę się bawił. Sklep jest blisko - mówi.
Jak zwracają uwagę kupcy z przeciwnej strony barykady, każdy kij ma dwa końce.

- To jest nieuczciwa konkurencja. Każdy z nas, prowadząc działalność, podlega wszelkim przepisom z tym związanym. Kasy fiskalne, wymogi sanitarne, składki na ZUS i utrzymanie lokalu to tylko część z obowiązków, jakie trzeba spełnić, by spokojnie handlować. Nie mówiąc już o koncesji w przypadku sprzedaży alkoholu. Oferujący swoje towary wprost z samochodów nie muszą się tym przejmować. Kto sprawdzi, czy mają kasę fiskalną, czy nie albo koncesję? Kto przeprowadzi u nich kontrolę sanitarną? - pyta retorycznie pan Krzysztof, prezes jednej z gminnych spółdzielni działających na Sądecczyźnie (nazwisko do wiadomości redakcji).

- Sprawy nie byłoby pewnie w ogóle, gdyby wszyscy działali na tych samych warunkach, co my. W takiej sytuacji konkurencja jest wręcz wskazana. Ale równych zasad nie ma. Oni nie mają wydatków związanych z zakupem kas fiskalnych, nie muszą inwestować w rozwiązania narzucane przez sanepid. To właśnie powoduje, że mogą proponować niższe ceny. Czy w parze z dobrą ceną idzie jakość i bezpieczeństwo towaru? Tego nie można być pewnym - dodaje nasz rozmówca.
Jak twierdzi, obwoźni handlarze nie podlegają żadnej kontroli.

Nie jest to do końca tak, jak mówi, choć uprawnieni do kontrolowania przyznają, że trudno im namierzyć nielegalnych kupców, o których istnieniu bardzo dobrze wiedzą. Obwoźni pojawiają się bowiem w każdej wsi na bardzo krótko i jadą dalej w trasę. Klienci, jak łatwo się domyślić, nie doniosą na nich z własnej inicjatywy, a samochody wielu z handlarzy są nieoznakowane.

- To faktycznie utrapienie uczciwych sklepikarzy i doskonale wiemy o tym procederze, ale proszę nas zrozumieć... nie mamy w naszej instytucji specjalnego śledczego ogniwa, które moglibyśmy wysłać na czaty do każdej gminy, aby próbowało namierzyć obwoźnych handlarzy. Ale jeśli dostaniemy informację, gdzie i w jakich porach się pojawiają, na pewno zrobimy im "niespodziankę" przynajmniej pięścetzłotowym mandatem - mówi Jarosław Piechowicz, szef sądeckiej delegatury Państwowej Inspekcji Handlowej. Twierdzi, że kilku takich delikwentów już ukarano. Recydywiści mogą bać się znacznie wyższej kary wymierzonej w sądzie - jeśli wpadną po raz kolejny.

Jak się dowiedzieliśmy, na bezprawnych "obwoźnych" poluje także sądecka policja. Kilka dni temu mundurowi szukali ich na terenie gminy Kamionka Wielka, szykują się też na polowanie w okolicach Korzennej.
- My zwrócimy uwagę na problem w granicach Nowego Sącza - zadeklarował w rozmowie z nami komendant Straży Miejskiej, Ryszard Wasiluk.
Handlarze z tradycjami martwią się, bo widzą mobilnych kupców działających poza ewidencją sanepidu i poza kontrolą PiHu.
- Muszę się starać, aby wszystko mieć w porządku. Kasy, książeczki zdrowia z aktualnymi badaniami i auto odebrane przez sanepid. A tych, którzy mają to w nosie, jest cała masa - mówi sądecki piekarz Andrzej Danek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nowy Sącz: chleb i wódeczka prosto z paki - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto