Trudno dotrzeć do owczarni na fordońskich górkach. Można dojść od strony ul. Rataja albo od nowych domów, które na górkach między osiedlem Szybowników i Tatrzańskim zostały kilka lat temu pobudowane.
Ponad 20 lat temu w budynkach na górkach hodowano owce. Setki tych owiec były. W dzień pasły się m.in. na wzgórzach od strony ul. Rataja. Nie tylko owczarnia tam się znajdowała. - Był też majątek. Mieszkał tam Jeremi Przybora - wspomina Andrzej Bogucki, fordoński działacz.
Potem wszystko popadło w ruinę. W latach 90. owczarnia przestała istnieć. W budynku obok zaczęła działać firma meblowa. Ale szybko zwinęła interes.
Nocne życie
W opuszczonych budynkach, nieoświetlonych, daleko od ulicy, młodzież organizowała sobie libacje. Bezdomni - noclegi. Narkomani - schadzki. Mówiło się, że w ruderze sataniści odprawiają swoje ceremonie, albo, że prowadzone są w tym miejscu walki psów.
Został pustostan z zamurowanymi miejscami po drzwiach i oknach, ale można było wejść do środka górą, choćby po cegłach ułożonych jedna na drugiej.
- Szkła, rozkładających się szczątków myszy i śmieci wewnątrz jest tyle, że sięgają kolan - piszą internauci i pokazują fotki zrobione w środku. Ich autorzy to ci, którzy dostali się do środka przez dziury w dachu. Teraz więcej dachu już nie ma, niż jest. W środku są zardzewiałe filary utrzymujące konstrukcję dachu. Ten w każdej chwili może - niestety - runąć. Ściany z cegły pokryte są poza tym mchem.
Właściciel poszukiwany
Czyj to budynek? - Nie nasz - odpowiadają w Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Owczarnie stanowią własność Skarbu Państwa, jest użytkownik wieczysty, to osoba prywatna - informuje urzędniczka w Wydziale Mienia i Geodezji Urzędu Miasta. Kto, konkretnie? - Nie mogę powiedzieć. Obowiązuje ochrona danych osobowych - tłumaczy pani w urzędzie. Policja i straż miejska przyznają, że okolicę owczarni od czasu do czasu patrolują, ale ostatnio nie mieli sygnałów.
- Nie trzeba sygnałów, żeby się przekonać, że owczarnia nadal żyje - przekonuje Czytelniczka. - Ostatnio wybrałam się z mężem na spacer. W pobliżu owczarni nikt się nie kręcił. Baliśmy się jednak podejść, gdy natknęliśmy się na leżące na ziemi strzykawki i brudne bandaże.
(PIO)
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?