Kawalerka przy ul. Sierocej na Szwederowie jest pełna śmieci. Pan Jerzy tyle ich nazbierał. I jeszcze poprzynosił.
Pukam do zniszczonych drzwi. Mija kilka minut, zanim ktoś otworzy, bo między śmieciami trudno przejść.
Otwiera młoda kobieta. - Od dwóch tygodni mieszkam tutaj - przyznaje Ania, 33-latka. - Przedtem mieszkałam na Kapuściskach, ale mnie wywalili. On mnie przygarnął.
On, czyli pan Jerzy. Właśnie śpi. Na łóżku ukrytym między papierami, butelkami, kartonami i innymi odpadkami. Smród straszny. Pytam kobietę, czy chce wracać do tego syfu, czy mam pomóc jej załatwić inne miejsce. Ona się waha. Nie odpowiada. Płacze.
Mężczyzna budzi się. - Ja was pozabijam! - krzyczy, ledwo trzymając się na nogach. Brnie przez śmieci. Czuć od niego alkoholem. - Znowu pił - mówią sąsiedzi z kamienicy. - Ciągle jest zamroczony.
- Nie potrzebuję pomocy. U mnie wszystko jest w porządku - twierdzi, gdy pytam o te jego śmieci.
Sąsiedzi opowiadają, że mężczyzna jest wykształcony. - To matematyk. Był nauczycielem w szkole - mówią.
Alkohol go zniszczył. Doszło zbieranie śmieci. Już wtedy, gdy jego żona zmarła, znosił je do domu. A to prawie 10 lat temu było.
Eksmitować uciążliwego lokatora nie można. Ojciec pana Jerzego od lat opłaca mu mieszkanie.
Więcej o sprawie w dzisiejszym numerze "Gazety Pomorskiej" - wydanie bydgoskie.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?