Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pan Marian z Bydgoszczy leczył się marihuaną. Grozi mu więzienie, ale jest akcja #UniewinnićMariana

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Tymczasem w sieci trwa ogólnopolska akcja #UniewinnićMariana. Biorą w niej udział, między innymi politycy - w tym Robert Biedroń i Joanna Scheuring-Wielgus.
Tymczasem w sieci trwa ogólnopolska akcja #UniewinnićMariana. Biorą w niej udział, między innymi politycy - w tym Robert Biedroń i Joanna Scheuring-Wielgus. Arkadiusz Wojtasiewicz
Pan Marian choruje przewlekle od lat. W sądzie od dwóch lat trwa jego batalia, bo ma zarzut posiadania dużych ilości narkotyków. W ogólnopolskiej akcji na rzecz jego uniewinnienia wzięła udział, m.in. posłanka Joanna Scheuring-Wielgus.

Pan Marian, wobec którego trwa postępowanie w bydgoskim sądzie, w 2017 roku usłyszał zarzuty posiadania znacznych ilości narkotyków. - Przechodzę ciężką terapię. Człowiek nie ma na nic siły stosując te leki, gorączkuje, ma biegunki. Dlatego w wielu krajach wspomaga się tę terapię marihuaną, która niweluje te dolegliwości. Z tym, że ja nie miałem szans na import celowy leków z medyczną marihuaną. Pozostało mi ratować się na własną rękę - mówi bydgoszczanin.

W sądzie tłumaczy, że od kiedy zaczął stosować preparat z konopi, jest zdrowszy. Zaczął nawet prowadzić własną firmę. To pozwala mu z kolei stosować zalecaną w terapii dietę wysokobiałkową, która do najtańszych nie należy.

Tymczasem w sieci trwa ogólnopolska akcja #UniewinnićMariana. Biorą w niej udział, między innymi politycy - w tym Robert Biedroń i Joanna Scheuring-Wielgus.

**

To Cię może też zainteresować

**

"Pan Marian mieszka w Bydgoszczy, ma 49 lat i od ponad 20 lat choruje na nieuleczalną chorobę. Leczył ją marihuaną. Nie kupował jej w aptece, bo była dla niego za droga, miał też inne problemy: dojazdy do lekarza w Warszawie, recepty i tak dalej. Postanowił więc, że będzie miał na własne potrzeby lecznicze cztery krzaki marihuany w domu" - pisze posłanka na swoim profilu na FB.

- Nie może być tak, że osoby, które na własne potrzeby uprawiają dla siebie lekarstwo, stają się przestępcami, mimo, że nie ma żadnej społecznej szkodliwości czynu. Leki powinny być dostępne dla ludzi

- dodaje parlamentarzystka. - Chcemy, żeby prawo zostało zmienione. Jako Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany pracujemy nad tym.

Wspomniała przy tym Tomasza Kalitę, zmarłego w 2017 roku polityka SLD, który walczył o zalegalizowanie w Polsce marihuany do celów medycznych. - Prokurator powiedział na ostatniej rozprawie, że w pełni wierzy panu Marianowi, że się leczy - mówi mec. Stelios Alewras. - Natomiast konieczna jest jeszcze decyzja sądu, czy takie leczenie jest szkodliwe społecznie, takie posiadanie, uprawianie. W czasie, kiedy panu Marianowi postawiono zarzuty i zatrzymano, marihuany nie było jeszcze w polskich aptekach. Oczywiście biegli teraz wskazują, że należy leczyć się pod kontrolą lekarzy tak, aby te dawki były odpowiednie, natomiast lekarze po prostu nie przepisywali panu Marianowi takich leków. Przez 17 lat leczył się samodzielnie, a lekarze prowadzący twierdzili, że to nie ma w ogóle żadnej skuteczności leczniczej. Nakazywali mu wręcz odstawienie marihuany, więc trudno się spodziewać, że taki lekarz w ogóle przepisałby mu lek na bazie kannabinoidów. To jest leczenie bardzo kosztowne, bo wynosi około 2,5 tys. zł miesięcznie. Nie każdego stać na taki wydatek. Stan majątkowy mojego klienta nie pozwala na to, by się leczył marihuaną z apteki. A tę samą substancję mógłby uzyskać samodzielnie uprawiając, gdyby to było oczywiście dozwolone.

Adwokat liczy na uniewinnienie oskarżonego

Latem przed bydgoskim sądem pojawili się działacze stowarzyszenia Wolne Konopie zabiegający o legalizację marihuany, którzy również wspierali pana Mariana.

- W Polsce przepisy dotyczące leczenia przy użyciu leków na bazie marihuany są niedoprecyzowane - mówi prezes Wolnych Konopi Andrzej Dolecki. - Brakuje przepisów regulujących takie kwestie, jak, np. kiedy po użyciu leku na bazie konopi można iść do pracy. brakuje tabeli zawartości. Mamy ustawę dopuszczającą leki na bazie marihuany, ale ona przystaje do rzeczywistości. Dlatego wciąż wielu pacjentów ma problem z dostępem do takich leków. Poza tym, są one dwa razy droższe niż marihuana dostępna na tak zwanym czarnym rynku - dodaje prezes stowarzyszenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pan Marian z Bydgoszczy leczył się marihuaną. Grozi mu więzienie, ale jest akcja #UniewinnićMariana - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto