Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pisać – nie tak samo o tym samym. Rozmowa z Barbarą "Bachą" Jendrzejewską

MM Bydgoszcz
MM Bydgoszcz
Znana MM-kowiczom Użytkowniczka "Bacha", czyli Barbara Jendrzejewska, napisała właśnie drugi zbiór opowiadań „Mężczyzna na piętrze”. Pracuje też nad kolejnym tomikiem poetyckim. Z MM rozmawia o inspiracji, tworzeniu i o tym, jaką jest kobietą.

Czym właściwie jest poezja? Czym jest dla Pani?
- Barbara Wiesława Jendrzejewska: Poezja to życie, to słowo. To słowo prawdziwe, które chce się przebić do Czytelnika, o ile autor tym słowem ma naprawdę coś ważnego do powiedzenia. Od zawsze właściwie piszemy o tym samym, ale ważne, by dziś pisać – nie tak samo o tym samym. I to jest sztuka! Dziś prawie wszyscy piszą wiersze, ale tylko nieliczni uprawiają poezję.

Pani twórczość wzrusza i zaskakuje. Czy czyjaś reakcja na nią szczególnie zapadła Pani w pamięć?
- Było takich wiele, ale najbardziej wspominam tę, kiedy w Węgliszku, na promocji mojego zbioru wierszy pt. „Dotyk”, już podczas podpisywania książek, w długiej kolejce (było ponad sto osób) stał nieznajomy mężczyzna. Kiedy już podszedł do mnie, pokazał mi kartkę w kratkę, jak powiedział, wydartą z notesu innego gościa i prosił o mój autograf na całą stronę, bo chciał go sobie zawiesić nad łóżkiem i obiecywał spoglądać na niego zawsze przy czytaniu moich wierszy, bo… a nuż dostanę Nobla, (ale się uśmiałam, ha, ha… ). A np. na promocji mojego tomiku „Noc rudych traw”, po oklaskach dla czytającej moje wiersze aktorki, wstała pewna kobieta i ze łzami w oczach powiedziała: ”Ten wiersz jest o mnie”…

Pani prozatorski debiut, „Z kobietą na półpiętrze”, to swego rodzaju zbiór kobiecych portretów. Jak się narodził?
- We wszechobecnie panującej w literaturze (i nie tylko) modzie na młodość, nieskazitelność urody i sylwetki, zapomniano o kobietach dojrzałych, które, jak tamte, mają prawo i do spełnień, i do marzeń, i do miłości, nawet tej innej, jak w naszym katolickim kraju, potępianej i wyśmiewanej.

Na Pani zdjęciu w profilu na MM widnieje napis „Uwaga, baba!”. Jaką jest Pani kobietą?
- Bywam lwicą i taką babą właśnie - nie do zdarcia, pewną siebie, asertywną, jak bohaterki moich opowiadań (z życia wzięte), mającą wiele pragnień i wiele do zrobienia, ale nigdy wbrew uczuciom i z brakiem poszanowania drugiego człowieka. Jestem bardzo wymagająca, ale najpierw wymagam od siebie. Potrafię się zdenerwować na kogoś lub na coś, ale i wzruszyć drobiazgiem. Kocham ludzi i dlatego wiele im wybaczam. Podobno zarażam energią i optymizmem…

Zaczyna się jesień. Czy taka aura sprzyja tworzeniu?


Już jesiennie...
ale jeszcze w pajęczynie wspomnień
soczystość traw
w perłach rosy
szepcze ciepłym westchnieniem...

- Dla mnie to najbardziej twórcza pora roku, choć niektóre moje koleżanki poetki się temu dziwią, bo one piszą np. wiosną.

Jak rozpoczęła się Pani przygoda z literaturą? Skąd wzięła się wrażliwość pozwalająca pisać?
- Jak to się mówi w takich razach? W zasadzie piszę od zawsze. Zaczęło się od rymowanek, wierszyków laurkowych, o nauczycielach, koleżankach, o platonicznej miłości… Potem w pismach dla młodzieży, literackich… i tak już trwa do dziś. Wychowałam się w Rodzinie „artystów”: mama pisała (przed wojną jej powieść była drukowana w odcinkach w bardzo poważnej prasie, niestety zaginęła), siostra Danka grała na fortepianie, Tato i brat Jerzy grał na harmonijce ustnej oraz na harmonii, siostra Zdzisława była dekoratorem wnętrz i malowała.

Kto jest dla Pani mistrzem, inspiracją?
- Mistrzem dla mnie jest Zbigniew Herbert, Tadeusz Różewicz, ale też ponadczasowy Norwid, a inspiracją może być wszystko – i kropla rosy, i znieczulica.

Jest Pani nauczycielką. Czy udaje się Pani zarazić pasją do literatury młodych ludzi?
- Zawsze, od samego początku mojej pracy, prowadziłam jakieś koło, to poetyckie, literackie, twórcze etc, gdzie pracowałam nad i ze słowem, często bezpłatnie (co robię do dziś), z uzdolnioną młodzieżą. Zredagowałam i wydałam (znalazłam sponsorów) dwa almanachy poezji uczniowskiej „Mój wiersz o Matce” oraz „Wierszyki i wiersze”. Kilku moich uczniów do dziś pisze, publikuje, np. w „Akancie”, czy w piśmie dla nauczycieli, z którym współpracuję 16 lat, gdzie obok artykułów specjalistycznych, promuję młodych piszących. Mam z nimi stały kontakt internetowy, przychodzą też do prowadzonej przeze mnie Kawiarni Literackiej do Modraczka i przynoszą swoje wiersze.

Tworzy Pani spontanicznie, pod wpływem natchnienia, czy pisanie wiąże się raczej z ciężką pracą i dyscypliną?
- Natchnienie, jakiś nagły impuls pomagają, ale żeby napisać dobry wiersz, który spodoba się nie tylko znajomym i rodzinie, trzeba się solidnie napracować, nade wszystko ćwiczyć swój warsztat, dużo czytać, bywać na spotkaniach autorskich, jeździć na dobre warsztaty, gdzie obecni krytycy patrzą wymagającym okiem. Ostatnio zrezygnowałam z uczestnictwa w pewnych warsztatach, bo zupełnie nie odpowiada mi towarzystwo wzajemnej adoracji, które w żadnym razie nie pomaga w rozwoju.

Czy Bydgoszcz to dobre miejsce dla poetów?
- Każde miasto i miejsce jest dobre dla poetów, ale trzeba przyznać, że w Bydgoszczy jest ich naprawdę wielu. Do tej pory w KL Modraczka wystąpiło ich trzydziestu, a to jeszcze nie wszyscy. Już, po znalezieniu sponsorów, wydałam pierwszy profesjonalny almanach pt. „Poeci na Wyżynach”, który jest prawdziwym kompendium bibliograficznej wiedzy o literatach województwa kujawsko–pomorskiego i zasila najważniejsze biblioteki w Polsce (Warszawa, Wrocław, Bydgoszcz, Kraków).

Jeden z Pani wpisów blogowych zainspirował nas do stworzenia na MM serwisu poetyckiego. Jak się okazuje, wielu z nas kiedyś próbowało pisać. Ma Pani jakieś rady dla młodych poetów i pisarzy? Jak mają starać się o debiut?
- Jeśli młody autor ma coś do powiedzenia, to… pisać, pisać i jeszcze raz pisać i oczekiwać krytyki, czasem ostrej, wysyłać do pism literackich i nie zrażać się niepowodzeniami.

Na czym Pani obecnie pracuje?
Po zbiorze opowiadań „Z kobietą na półpiętrze”, napisałam kolejną prozę, kontynuację pt. „Mężczyzna na piętrze”. Pracuję też nad złożeniem nowego, czwartego tomiku poetyckiego. Już kończę, ale z wydaniem obu książek mam problem finansowy, bo najtrudniej znaleźć sponsora dla siebie.

Jest Pani aktywną Użytkowniczką MM, z czego bardzo się cieszymy. Co daje Pani ten portal i jego społeczność?
Portal jest bardzo ciekawy, nowoczesny i daje możliwość wypowiedzenia się wszystkim na bardzo interesujące tematy proponowane zarówno przez MM, jak i przez aktywnie piszących.
Internauci, którzy nań zaglądają, mogą jak nie własny artykuł napisać, to skomentować tematy poruszane przez innych. Ja się cieszę, że mam, jak inni internauci, dostęp do niego, bo bywa, że chcę coś powiedzieć, napisać, coś mnie oburza, coś cieszy, niepokoi… Ponadto można u Was zamieszczać swoje zdjęcia, co też mi się podoba, no i pisać blog, a w nim np. swoje wiersze… Każdy materiał jest solidnie opracowywany przez Redakcję MM, nie ma zatem fuszerki i „To lubię” – jakby wieszcz Adam powiedział.

Zobacz też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto