Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po pożarze stracili wszystko. Teraz mieszkają na działce

Katarzyna Dworska
Z pożaru udało się uratować ubrania i rzeczy osobiste. Meble nadają się tylko na opał, naczyń się chyba nie uda wyczyścić.
Z pożaru udało się uratować ubrania i rzeczy osobiste. Meble nadają się tylko na opał, naczyń się chyba nie uda wyczyścić. Dariusz Bloch
Na razie rodzina zatrzymała się na terenie ogródków działkowych. Jednak robi się coraz zimniej...

Nieocieplony domek znajduje się na terenie Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Przy Zaporze” w Tryszczynie. Na trawniku pod wielką plandeką ułożone są reklamówki z ubraniami i rzeczami osobistymi, które udało się uratować z piątkowego pożaru. - Tylko tyle nam zostało - mówi przez łzy Marzena Dzwonkowska. - Mamy jeszcze trochę mebli, ale już chyba tylko na opał się nadają. Chciałam zabrać naczynia z kuchni, ale całe są osmolone i nie wiem, czy da radę je wyczyścić. Mieszkałam tam 40 lat, a teraz wszystko straciłam.

W ogródku suszą się ubrania. - Mam poparzone ręce i trudno mi jest prać wszystko ręcznie - opowiada. - A trzeba, bo rzeczy śmierdzą spalenizną. Ale właśnie otrzymaliśmy pralkę i czekam aż sąsiad mi ją podłączy. Dzięki temu będzie dużo łatwiej jakoś się pozbierać.

Przeczytaj także: Spektakl na Prapremierach. Wojewoda i bydgoscy radni złożyli zawiadomienie do prokuratury [wideo]

Ogień całkowicie strawił mieszkanie w kamienicy przy Jagiellońskiej w Bydgoszczy. Wszystko zaczęło się od zwarcia instalacji elektrycznej w pokoju, w którym spał trzyletni chłopczyk. - Gdy razem z córką zrozumiałam, że nie damy rady ugasić płomieni, krzyknęłam, aby ratowała wnuka - relacjonuje Dzwonkowska. - Maluch był w szoku. Nie chciał wyjść z łóżeczka. Wszędzie było pełno dymu. Nie widzieliśmy, gdzie uciekamy. Zgasły wszystkie światła i usłyszeliśmy wybuch. Podejrzewam, że był to telewizor.

Na miejsce zostały wezwane cztery zastępy straży pożarnej. Akcja trwała prawie cztery godziny. - Pożar był bardzo groźny- opisuje mł. bryg. Jarosław Koprowski, naczelnik Wydziału Operacyjnego KM PSP w Bydgoszczy. - Paliła się klatka schodowa, a epicentrum znajdowało się na drugim piętrze budynku wielorodzinnego. Część mieszkańców, z powodu dużego zadymienia i wysokiej temperatury, została uwięziona na wyższych kondygnacjach. Wyprowadziliśmy ich z pomocą drabiny.

Ewakuowano 24 osoby, w tym czworo dzieci. - Dwie kobiety, które nie były w stanie opuścić mieszkania o własnych siłach, z uwagi na stan zdrowia, zostały w budynku - uzupełnia Koprowski. - Cały czas nad ich bezpieczeństwem czuwali strażacy. Spaliło się kilka mieszkań i klatka schodowa. Pozostałe pomieszczenia zostały zalane. Ponieważ doszło do uszkodzenia instalacji, odcięto dopływ gazu i wody.

Siedmioosobowa rodzina pani Marzeny straciła dach nad głową. - Noce są coraz chłodniejsze i nie będziemy mogli zostać na tej działce - opisuje Dzwonkowska. - Mimo że palimy w piecu, to i tak nad ranem jest już zimno. Mam chorego na porażenie mózgowe syna i dwunastoletnią córkę. Ogródki działkowe to nie miejsce, aby tutaj mieszkali.

Do rodziny wciąż nie dociera to, co się stało. - Budzę się rano i wydaje mi się, że to wszystko to jakiś sen - dodaje. - Tak naprawdę nikt, kto nie przeżył takiej tragedii, nie zrozumie, co teraz przeżywamy. W tym mieszkaniu spędziłam ponad czterdzieści lat życia. Sporo z rzeczy, które tam były, została po moich rodzicach. A teraz wszystko jest zniszczone. Gdy byliśmy tam zobaczyć, co ocalało, z sufitu kapał stopiony plastik.

Zespół Szkół nr 10, do którego chodzi córka pani Marzeny, zorganizował zbiórkę darów. Jak czytamy na stronie placówki, żywność, ubrania (męskie, damskie, dla nastolatki i trzyletniego chłopca) oraz środki czystości można przynosić do gabinetu pedagoga.

Również poseł Piotr Król postanowił zainterweniować. - Wysłałem pismo w sprawie przyznania tej rodzinie lokalu do prezydenta miasta - mówi polityk Prawa i Sprawiedliwości. - Skontaktowałem się także z zaprzyjaźnionym biurem nieruchomości, które ma poszukać mieszkania do wynajęcia. Staramy się, aby było umeblowane. Trudno sobie wyobrazić taką tragedię. Gdyby każdy podarował jakąś rzecz, to rodzina stanęłaby na nogi.

Pismo od posła trafiło do ratusza wczoraj. Również we wtorek pracownicy Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Referatu Gospodarki Komunalnej spotkali się z właścicielem budynku. - Zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatora, jeżeli rodzaj koniecznej naprawy tego wymaga, lokator jest obowiązany opróżnić zajmowany lokal i przenieść się na koszt właściciela do mieszkania zamiennego, jednak na czas nie dłuższy niż rok - tłumaczy Anna Strzelczyk-Frydrych z Biura Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej bydgoskiego ratusza. - Mieszkańcy mogą do końca września złożyć wniosek o przyznanie mieszkania w zasobie komunalnym. Jeśli będą spełniać kryteria, trafią na listę osób oczekujących. Dotychczas jednak ta rodzina nie wnioskowała o taki lokal.

Do końca tego tygodnia Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ma przekazać rodzinie pomoc finansową.

Wideo: PULS POLITYKI odc.4 Jarosław Gowin o tym czy w spółkach skarbu państwa doszło do naruszenia prawa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto