Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Postanowienia noworoczne

Redakcja
Polacy dzielą się na tych, którzy robią postanowienia noworoczne i na tych, którzy się do tego nie przyznają. Wśród danych sobie obietnic królują te o zbiciu wagi o kilka kilogramów, rzuceniu palenia, zadbaniu o tężyznę fizyczną, wyleczeniu zębów, przeczytaniu większej liczby książek niż w ubiegłym roku, regularnym chodzeniu do kina, zmianie samochodu na lepszy model, czasami dotyczy to także partnera/partnerki, nauczenia się nowego języka, zmiany pracy.

Ile osób tyle sposobów realizacji postanowień, jednak istnieją wyróżniające się kategorie urzeczywistniania noworocznych przyrzeczeń:

1. Światło odbite.
Rok temu postanowiłam między innymi, że napiszę i wydam książkę dla swojego synka pt. „Bajki dla Leona”. Postanowienia nie dotrzymałam, ale bajkę dedykowaną Leosiowi i jeszcze jedną powieść napisała babcia mojego synka. Jej było łatwiej – jest pisarką. Ja sobie tylko świecę światłem odbitym i udaję, że chociaż połowicznie, ale bajeczne marzenie się spełniło. Uspokoję się całkiem, i z czystym sumieniem odhaczę ten punkt postanowienia, jak bajka będzie wydana i ją przeczytam.

2. Zdarta płyta.
Przez wiele, wiele lat pierwszym i wiodącym punktem na mojej liście było rzucenie palenia. Było i tak, że nawet nie podejmowałam prób niepalenia. Bywały lata, że nie paliłam kilka tygodni czy miesięcy. Ta sytuacja powtarzała się do znudzenia. Wreszcie, 6 lat i 18 kilo temu rzuciłam palenie.

3. Samospełniająca się przepowiednia.
Całkiem nierealnie postanowiłam w ubiegłym roku, że zrobię wszystko żeby zamienić mieszkanie w bloku na dom, ponieważ moje stado, na które składają się też trzy koty i pies ma już najwyraźniej dość życia w Wielkim Mieście. W związku z czym dostałam wypowiedzenie z pracy, przez rok żyliśmy z oszczędności, w kwietniu dokonała się wolta w najwyższych władzach państwowych, mieliśmy wybory samorządowe… Summa summarum wynajęłam dom pod Londynem, w którym zamierzam spędzić zimę.

4. Sny o potędze.
Mam kolegę, doskonałego architekta, który rok w rok marzy o zmianie pracy. Każdy grudzień kończy się tym, że kolega złorzeczy i pomstuje. A od stycznia standard: kilkanaście godzin pracy dziennie, niezrealizowane postanowienie o zdobyciu uprawnień zawodowych i harówka nad projektami, pod którymi ktoś inny tylko się podpisze, koszmar codziennych powrotów do domu, do niezadowolonej rodziny. I dwa tysiące żołdu na koniec miesiąca za pracę w wiodącym, pod względem rozwoju gospodarczego, mieście w Polsce.

5. Reality show.
Moim ubiegłorocznym głównym marzeniem noworocznym była adopcja dziecka. Miało być trudno, długo i bez większych szans na realizację. Więc przewrotnie, pod koniec roku, w moim domu pojawił się ciemnoskóry chłopiec. Trzeba uważać o czym się marzy – marzenia się spełniają.

Co zatem decyduje o stopniu realizacji naszych noworocznych postanowień?
Motywacja. To jak mocno czegoś chcemy bezwzględnie determinuje efekt postanowień. Jest takie powiedzenie „dokąd zmierzasz, tam się znajdziesz”.

Osiągalność celu. Niemądrze jest planować zakup domu z potężnym debetem na koncie i długiem w wysokości piętnastu tysięcy u teściowej. Z takimi zobowiązaniami można realnie pomarzyć o spłacie części długu i zmianie pracy na lepszą, żeby szybciej te pożyczki spłacić.

Wsparcie. Ciężko jest rzucić palenie, jeśli palą pozostali domownicy, koledzy z pracy i kółka wędkarskiego. Nie bez powodu naczelną zasadą AA jest unikanie knajpianych miejsc i pijących starych znajomych.

Wiara w siebie. Dzięki niej możemy osiągnąć zamierzone cele, ale też z godnością przejść przez niepowodzenie. Ci, którzy wierzą w siebie naprawdę mówią często, że porażka to po prostu kolejna szansa.

Ciężka praca. Pewnie większość z nas słyszało o Beethovenie, Demostenesie, Sławomirze Mrożku czy Zygmuncie Freudzie. Pierwszy był głuchy, drugi, aby dojść do perfekcji w wymowie, powtarzał z kamykami w ustach trudne wyrazy, Freud i Mrożek musieli się na nowo nauczyć mówić. Mrożek po wylewie, Freud po raku podniebienia.

Szczęście. Towarzyszy nam na początku, w środku i na końcu naszej drogi dotrzymywania noworocznych postanowień. Przykładem mogą być pacholęce lata Niccolò Paganiniego i chyba najbardziej znany żart o rybaku i złotej rybce. Paganini bowiem w wieku dziecięcym zapadł w letarg i mało brakowało, aby został pochowany żywcem. W czasie pogrzebu, gdy wieko trumny było jeszcze otwarte, ktoś z uczestników pogrzebu zauważył delikatny ruch palców Paganiniego. W tym momencie dziecko obudziło się i uniknęło tragicznej śmierci.

A ze „szczęściarzem”, który złowił złotą rybkę było tak:
Złowił wędkarz złotą rybkę, rybka tradycyjnie, mówi, że spełni jego trzy życzenia.
- To ja chcę być księciem, mieć piękną żonę i łoże z baldachimem – mówi wędkarz
- Dobrze – odrzekła rybka.
Huknęło, trzasnęło, coś tam się zaświeciło i budzi się wędkarz w łożu z baldachimem, w niebrzydkiej komnacie... nagle wchodzi jakaś piękna kobieta i mówi:
- Ferdynandzie wstawaj, jedziemy do Sarajewa.



od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto