Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Prometeusz" Ridleya Scotta - recenzja

Łukasz Jędrzejczak
Łukasz Jędrzejczak
I po premierze jednego z najbardziej wyczekiwanych filmów tego ...
I po premierze jednego z najbardziej wyczekiwanych filmów tego ... materiały promocyjne
I po premierze jednego z najbardziej wyczekiwanych filmów tego lata. „Prometeusz” to film, który albo pokochasz albo znienawidzisz.

Nowy film Scotta to dzieło, które nawiązuje do kultowej sagi o Obcym – krwiożerczym stworze z kosmosu, którego jedynym motywem działania jest chęć przeżycia i przedłużenia swojego gatunku.

Wbrew zapowiedziom, które krążą w Internecie od miesięcy, "Prometeusz" nie jest dosłownym nawiązaniem do obrazu z 1979. Zgodnie z tym, co twierdził w wywiadach Scott, jest to raczej historia, która jedynie bardzo mocno czerpie z mitologii Obcego. Przykład: miejsce w którym dzieje się ostatnia scena filmu nie zgadza się z tym, co widzimy na planetoidzie, na której ląduje załoga Nostromo w filmie "Obcy".

Jednak, jeśli pominiemy te szczegóły, to fabuła filmu, postaci oraz kolejne wątki kierują nas wprost do świata z „Aliena”. Znów mamy androida, który tym razem nosi imię David (grany przez Michaela Fassbendera). Pojawia się mroczna postać Petera Weylanda (Guy Parce) – szefa korporacji Weyland. Jest też charyzmatyczna kobieta – Meredith Vickers (Charlize Theron), która przewodzi ekspedycji i wykonuje rozkazy sędziwego Weylanda.


"Podnieść się, by nie upaść" Dariusza Landowskiego
[spoiler]

Akcja „Prometeusza” zaczyna się w latach osiemdziesiątych XXI wieku. Poznajemy parę głównych bohaterów: Elizabeth Shaw oraz Charlie’go Hallowaya – archeologów, którzy badają tajemnicze piktogramy, odnalezione w wielu miejscach na Ziemi. Symbole mają być dowodem na to, iż ludzkość powstała za sprawą działań tajemniczych kosmitów, zwanych Inżynierami.

Kolejne sceny przenoszą nas kilka lat później na pokład statku badawczego „Prometeusz” lecącego w kierunku bliżej nieokreślonej planety. Celem podróży naukowców jest chęć nawiązania kontaktu z Inżynierami. Ludzie chcą zdobyć odpowiedzi na najtrudniejsze**filozoficzne pytania** dotyczące naszego pochodzenia, sensu istnienia oraz przeznaczenia.

Jednego z Inżynierów mieliśmy okazję zobaczyć w jednej ze scen „Obcego”. Postać była wtedy widoczna przez zaledwie kilka minut. W najnowszym filmie Scotta poznamy te stwory znacznie lepiej.

„Na pustyni nie ma nic i człowiek nie potrzebuje niczego”

Jeśli spodziewacie się filmu w stylu pierwszej części „Obcego”, to niestety się zawiedziecie. „Prometeusz” to widowisko i prawdziwa uczta dla oka. Piękne zdjęcia autorstwa Dariusza Wolskiego, rewelacyjne efekty specjalne i przede wszystkim fragmenty filmu, w których widzimy scenografię żywcem wyjętą z prac szwajcarskiego malarza, Hansa Rudolfa Gigera, podane w 3D, to prawdziwy majstersztyk.

„Prometeusz” to hołd złożony szwajcarskiemu malarzowi. Widać to szczególnie, kiedy oglądamy sceny we wnętrzu jaskini, do której dociera załoga statku kosmicznego „Prometeusz”. Mroczne wnętrza kojarzące się z czymś żywym, organicznym, ale zarazem mechanicznym i martwym budują niesamowite napięcie.

Innym atutem jest sceneria tajemniczej planety. Przybysze z Ziemi lądują na pustynnym pustkowiu, pełnym kanionów i martwych gór. Kiedy obserwujemy ludzi ubranych w skafandry, przemierzających martwą planetę, na myśl przychodzą skojarzenia ze scenami z takich klasyków sci-fi jak „Zakazana Planeta” Freda Wilcoxa, czy „Planeta Małp” Franklina J. Schaffnera.

Wszechświat Scotta to wszechświat w którym znów „nikt nie usłyszy twojego krzyku”. Obojętnie, czy są to pustkowia planety, czy wnętrza „Prometeusza”. Statek kosmiczny jest pełen technologii, która tak naprawdę czyni człowieka jeszcze bardziej wyobcowanym. Jedynym echem świata, jaki znamy, są projekcje ziemskich lasów, łąk i jezior, które widzimy w pokoju Meredith Vickers. Wszystko to buduje klimat, który odczuwalny był także podczas oglądania „Obcego”. Choć to dwa zupełnie inne filmy, Scott potrafił oscisnąć na „Prometeuszu” „alienowskie” piętno.

Czy film Scotta ma coś do zaoferowania oprócz pięknych zdjęć i efektownych scen? Zdecydowanie tak, choć do filmu trzeba podejść z przymrużeniem oka. To film, który jest jak rollecoaster. Wsiadamy i od pierwszej minuty filmu jesteśmy wrzucani z jednej sceny w drugą, spotykając na drodze różne wskazówki i odpowiedzi, które są szczególnie podniecające dla fanów sagi o Obcym.


Każdy powinien mieć własną modlitwę. Recenzja spektaklu "Popiełuszko"

Wielu widzów szukało w „Prometeuszu” odpowiedzi na filozoficzne pytania, lecz nie tędy droga. To film, który łączy motywy znane z książek Ericha von Dänikena i Richarda Dawkinsa z efektami specjalnymi i estetyką klasycznych filmów science-fiction, takich jak np. „2001: Odyseja Kosmiczna”. Oglądając ten film nie czułem, by Scott chciał mi powiedzieć coś ważnego. Reżyser wprawdzie stawia pytania dotyczące prawdziwego pochodzenia ludzi, istnienia Boga, czy roli nauki w życiu człowieka. Robi to jednak w konwencji thrillera/horroru science fiction, który jest przede wszystkim dobrą zabawą a nie traktatem filozoficznym.

Mimo to polecam skupić się na tych wątkach, które Scott ekslorował w 1979 roku na planie „Obcego”.Świetne w „Prometeuszu”jest interpretowanie życia jako brutalnej walki między gatunkami, gdzie nie liczy się nic, tylko przetrwanie. W najnowszym filmie Scotta ten podstawowy motyw, który pcha do działania Obcego, jest obecny od pierwszej do ostatniej sceny. Prokreacja, narodziny, śmierć i ewolucja to w „Prometeuszu” nic pięknego. Widać to szczególnie w scenie „porodu” w kapsule medycznej. I tu mała wskazówka: zwróćcie uwagę na pierwszą scenę filmu.

Kolejnym ważnym motywem jest temat sztucznej inteligencji, tak uwielbiany przez reżysera „Prometeusza”. David, grany przez Michaela Fassbendera to świetna postać, która z jednej strony jest lojalna wobec swoich twórców a drugiej strony potrafi okazać empatię ludziom – swoim stwórcom, którzy na każdym kroku odmawiają mu możliwości posiadania duszy.

Rozumiem tych, których ten film zawiódł. Jeśli ktoś nie pokochał świata stworzonego na potrzebę „Obcego”, to mógł mieć problemy z zachwyceniem sie tym filmem. Jeśli nigdy wcześniej nie kręcił Cię kosmiczny potwór wyskakujący z klatki piersiowej, to „Prometeusz” będzie kolejnym filmem sci-fi z niekiedy słabymi dialogami i, przede wszystkim, świetnymi zdjęciami. Jeśli zaś, tak jak ja, jesteś fanem „Aliena”, to szczerze ten film polecam. Świetny klimat i specyficzne poprowadzenie fabuły rekompensują największe niedociągnięcia.


"Komornicka. Biografia pozorna" - recenzja spektaklu

Zobacz też:

Street Attitude, czyli wielkie malowanie Estrady

Bydgoska biegaczka leci do Londynu. Wywiad z Igą Baumgart

Myślęcinek Beach Tennis Cup 2012. Zobacz rewelacyjne zdjęcia

World Stunt Grand Prix 2012 w Bydgoszczy
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga!
» dodaj artykuł
» dodaj zdjęcia
» dodaj wydarzenie
» dodaj wpis do bloga
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto