Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pieczywo do Bigońskich, po perfumy - do Starka

Małgorzata Wąsacz [email protected] 52 326 32 15
Kamienica  na rogu Gdańskiej i Świętojańskiej, okres międzywojenny.
Kamienica na rogu Gdańskiej i Świętojańskiej, okres międzywojenny. Fot. Ze zbiorów rodzinnych
Przed wojną po bławaty chodziło się do Pilaczyńskich i Stobieckich, po pieczywo do Bigońskich, a po perfumy do Starka. W dwudziestoleciu międzywojennym drogeria na rogu Gdańskiej i Świętojańskiej należała do najpopularniejszych w Bydgoszczy.

Perfumy w powietrzu

Karol Stark często sam stawał za ladą w swojej drogerii
Karol Stark często sam stawał za ladą w swojej drogerii Fot. Ze zbiorów rodzinnych

Karol Stark często sam stawał za ladą w swojej drogerii
(fot. Fot. Ze zbiorów rodzinnych)

- Tę drogerię prowadził mój dziadek, Karol Stark - opowiada wnuk Andrzej. O drogerii nie wie zbyt wiele. - Trochę mi o niej opowiedziała mama Krystyna, córka Karola Starka. Niestety, już nie żyje, zmarła w 1991 roku - wyjaśnia pan Andrzej.

W drogerii na rogu Gdańskiej i Świętojańskiej często bywał Romulad Pilaczyński z mamą. Jego ojciec Józef, właściciel sklepu bławatnego przy ul. Gdańskiej, przez lata przyjaźnił się z Karolem Starkiem.

Pan Romuald wspomina: - To był bardzo obszerny lokal. Jak się wchodziło, w powietrzu wyczuwało się przyjemny zapach. Stoisko z perfumami znajdowało się po prawej stronie. Po artykuły chemiczne trzeba było się udać w głąb sklepu. Zawsze w nim panował porządek. Wszystkie towary stały na swoim miejscu.

Wyświetl większą mapę

Z uśmiechem do klienta

W drogerii pracowało kilka ekspedientek. Jednak często zdarzało się, że za ladą stawał Karol Stark. - Każdy klient, który był obsługiwany przez właściciela, czuł się wyróżniony. Przed wojną kupcy przykładali ogromną wagę do odpowiedniego szkolenia personelu. Do klienta zawsze trzeba było się odnosić grzecznie i z uśmiechem - dopowiada Romuald Pilaczyński.

Woda kolońska z Niemiec

Oczywiście najważniejsze w sklepie były perfumy. Hitem lat trzydziestych wśród pań była "Tosca". Te perfumy zachwycały nie tylko cudnym zapachem, ale także niebieskim flakonikiem. Na pewno nie były produkowane w Polsce. Z kolei panowie najchętniej spryskiwali się niemiecką wodą kolońską "Kölnisch Wasser 4711".

Proszek z "Symfonii"

Przedwojenna reklama proszku "Persil"
(fot. Fot. Ze zbiorów rodzinnych)

W połowie lat 30. Karol Stark podjął decyzję o rozszerzeniu działalności. - W 1937 roku dziadek, wraz ze wspólnikami, zawiązał spółkę "Symfonia". Była to wytwórnia wyrobów kauczukowych. Mieściła się przy ulicy Nakielskiej 151a. Na początku 1939 roku Niemcy chcieli ją odkupić. Dziadek nie chciał sprzedać fabryki, więc została spalona - opowiada pan Andrzej.

Wiadomości z Bydgoszczy

Pilaczyński dodaje: - W fabryce produkowano też proszek do prania. Tata zrelacjonował mi pewną rozmowę z Karolem Starkiem. Martwił się on o opakowania, które blakły pod wpływem działania sody znajdującej się w proszku. To był ważny element w walce z konkurencją, z której najgroźniejsze były proszki Persila.

Wyświetl większą mapę

W niemieckich rękach

Kamienica na rogu Gdańskiej i Świętojańskiej, okres międzywojenny.
(fot. Fot. Ze zbiorów rodzinnych)

Gdy wybuchła wojna, Niemcy przejęli drogerię na rogu Świętojańskiej i Gdańskiej. - Dziadek został aresztowany w listopadzie. 19 stycznia 1940 roku wywieziono go do Mauthausen. Zmarł 26 maja 1941 roku. W dokumentach, które otrzymała babcia dwa lata później, można przeczytać, że przyczyną śmierci był wylew krwi do mózgu - mówi pan Andrzej.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska