Przestajemy grać w zielone

Coraz więcej operacji finansowych wolimy przeprowadzać w euro niż w dolarach. Słabnąca amerykańska waluta przestaje być atrakcyjna dla konsumentów, choć nie dla wszystkich.

Fakt, że od 1 maja 2004 roku Polska jest członkiem Unii Europejskiej, przekłada się na preferencje konsumenckie. Do zainteresowania walutą unijną przyczyniają się również malejące ostatnio notowania dolara. To sprawia, że coraz częściej zaczynamy oszczędzać w euro.

Tam trzyma się mocno

- W porównaniu z ubiegłym rokiem, więcej naszych klientów zakłada rachunki oszczędnościowe w walucie unijnej, choć nadal przeważają lokaty w złotych polskich - mówi Renata Wojtanowska, dyrektor sprzedaży Regionalnego Oddziału Detalicznego PKO BP w Bydgoszczy. Dolar, właśnie dlatego, że słaby, „trzyma się mocno” w ofertach biur podróży na dalekie wycieczki. - Do strefy dolarowej zaliczamy takie kierunki, jak Dominikana, Kuba, Bali, Tajlandia, Egipt.

Kurs amerykańskiej waluty w granicach 3,20 zł sprawia, że 450 dolarów za siedmiodniowy rejs po Karaibach, albo 1400 dolarów za pobyt na Bali z wliczonymi pięcioma wycieczkami nie wydają się cenami wygórowanymi - twierdzi Barbara Przybylska z bydgoskiego biura podróży Text-Tourist.

Dom tak, mieszkanie nie

W euro coraz częściej podaje się ceny sprzedawanych budynków i nieruchomości, w przeciwieństwie do mieszkań, które zwykle wycenia się w złotówkach. - Klienci wolą podawać ceny nieruchomości w euro, bo ich sprzedaż trwa zwykle długo. Chodzi o gwarancję, że waluta w tym czasie nie będzie wykazywała wahań - wyjaśnia Marek Kramarz, dyrektor oddziału agencji obrotu nieruchomościami Polanowscy. „Ofensywę euro” widać w kantorach. -Trzy czwarte transakcji to wymiana na euro, choć generalnie daje się zauważyć odchodzenie Polaków od walut obcych spowodowane mocną pozycją złotego - mówi Marek Kozłowski, właściciel jednego z bydgoskich kantorów.