Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przybyłem z dalekiego kraju

Marta Czarnecka
Marta Czarnecka
Czy Bydgoszcz jest przyjazna? Odpowiedzi szukajcie w cyklu wywiadów z cudzoziemcami, którzy w grodzie nad Brdą czują się jak u siebie. Z Benaissą El Allali z Maroka rozmawia Marta Czarnecka.

Kiedy przyjechałeś do Polski? Jak wyglądały Twoje początki w tym kraju?Benaissa El Allali: - Przyjechałem do Polski 3,5 roku temu. Wcześniej mieszkałem przez pewien okres w Niemczech, gdzie poznałem moją żonę Małgosię. Pierwsze miesiące mojego pobytu w Bydgoszczy były bardzo trudne, ponieważ w ogóle nie znałem języka. Jedyną drogą porozumienia była moja żona, z którą rozmawiałem po niemiecku.

Polacy słyną z braku tolerancji dla obcokrajowców...

- To prawda. Niekiedy spotykam ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować tego, że pochodzę z Maroka, a od lat mieszkam w Bydgoszczy i nie mam zamiaru się stąd wyprowadzać. Na szczęście większość osób jest dla mnie bardzo miła i nie przeszkadza im to, że nie zawsze możemy się dobrze porozumieć po polsku.

Jak oceniasz swój poziom umiejętności, jeśli chodzi o język polski?- Po prawie 4 latach obcowania z Polakami z moim językiem jest znacznie lepiej. Bardzo dużo rozumiem, ale nie zawsze potrafię wyrazić słowami to, co chcę powiedzieć. Jeszcze parę miesięcy temu nie potrafiłem pojąć, dlaczego czasowniki odmienia się przez osoby. Kiedy opowiadałem komuś co robiłem wczoraj, najczęściej mówiłem: "Ja zrobiłam zakupy". Po jakimś czasie dotarła do mnie zasada odmiany tych wyrazów. Zdarza się, że przy rozmowie przekręcam niektóre słowa i niekiedy wychodzą z tego bardzo zabawne wypowiedzi. Na przykład parę dni temu powiedziałem do mojej żony: "Przecież kupiłaś sobie ostatnio czerwoną rybkę". Chciałem powiedzieć, że kupiła sobie czerwoną torebkę. Jednak najwięcej problemów sprawia mi wypowiedzenie zdania: "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie", zwykle w pośpiechu wychodzi z tego: "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi drzwi".

Wiem, że jesteś kucharzem, a to zajęcie pochłania bardzo dużo czasu. Ale kiedy już znajdziesz chwilę, chodzisz z żoną do teatru, kina lub dyskoteki?- W bydgoskim teatrze jeszcze nigdy nie byłem, ponieważ obawiam się, że mógłbym kompletnie nie zrozumieć istoty spektaklu. Do kina chadzam, lecz bardzo rzadko. Kiedy mam wolny wieczór, najczęściej spędzam go z żoną i znajomymi w dyskotece lub na domowej imprezie. Bardzo lubię klimat panujący na takich spotkaniach. Ludzie zapominają o problemach i bawią się do białego rana.

Na pewno interesuje Cię to, co się dzieje w kraju i na świecie. Korzystasz ze środków masowego przekazu?- Przyznaję, że nie czytam polskich gazet, ponieważ niektóre zawiłe sformułowania są mi obce. Często oglądam programy publicystyczne i wiadomości w telewizji, a kiedy chcę się odprężyć obejrzę dobry film. Czasami korzystam z internetu, ale wtedy czytam tylko niemieckie serwisy informacyjne. Z czasem to się zmieni, bo zacznę zaglądać na MM-kę.

Maroko to bardzo ciepły kraj. Nie przeszkadza Ci w Polsce zima?- Przez pierwszy rok pobytu w tym kraju, zima była rzeczywiście ciężka do zniesienia. Z czasem przyzwyczaiłem się do niskich temperatur i polubiłem grudzień ze względu na Boże Narodzenie. Uważam, że tradycje i obrzędy związane z tym świętem są bardzo wyjątkowe i ciekawe. Sam uwielbiam dostawać prezenty i co roku szukam ich pod choinką.

Wyobraź sobie, że niedługo na świat przychodzi Twój pierworodny syn. Jakie imię wybrałbyś dla swojego dziecka?- Wybrałbym spośród dwóch najpopularniejszych polsko-arabskich imion, czyli Jakub lub Adam. Owszem, byłbym dumny gdyby mój syn nosił arabskie imię, lecz z własnego doświadczenia wiem, że miałby problemy żeby załatwić coś w urzędzie lub po prostu się komuś przedstawić. Wielu ludziom wydaje się, że Benaissa, to imię damskie. W języku arabskim, oznacza ono "Syn Jezusa".

Opowiedz nam coś o kulturze swojego ojczystego kraju. Co łączy, a co dzieli Marokańczyków i Polaków?- Polacy lubią się bawić przy stole suto zakrapianym alkoholem. W Maroko nie pije się alkoholu, choć w niektórych barach jest możliwość zakupienia piwa. Zwykle korzystają z tego jedynie turyści. Jeśli chodzi o święta, to do najpopularniejszych należy Ramadan, czyli post oraz święto zabicia barana, które następuje dwa miesiące i dziesięć dni po Ramadanie. Najważniejszą różnicą, która dzieli te dwa kraje jest ustrój polityczny. W Maroko panuje król Muhammad VI, a w Polsce władzę sprawuje prezydent. Wbrew wyraźnym różnicom kulturowym, Polacy, jak i Marokańczycy to bardzo sympatyczni i otwarci ludzie.

Dziękuję za rozmowę.- Dziękuję.


od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto