Radiolodzy w akcji

- Na razie jest to akcja protestacyjna, jeśli jednak zajdzie taka potrzeba - rozpoczniemy strajk generalny. Rząd musi wreszcie podjąć konkretne i efektywne działania na rzecz reformy służby zdrowia. Dotychczas wszelkie rozmowy na ten temat kończyły się fiaskiem. To musi się zmienić. - To tylko podstawowe powody, dla których technicy radiolodzy przeprowadzili wczoraj w całym kraju akcję protestacyjną. Wzięli w niej udział również ich koledzy z regionu bydgoskiego.

Protest trwał od godziny 10.00 do 12.00. W tym czasie nie były wykonywane zdjęcia rentgenowskie, badania tomografem komputerowym i rezonansem magnetycznym. Z akcji wyłączone zostały placówki pediatryczne i onkologiczne. Wykonywano też wszystkie badania, jeśli życie pacjenta było zagrożone. - Właśnie zakończył się "okrągły stół" u ministra zdrowia. Niestety, bez jakichkolwiek konkretnych ustaleń.

Służba zdrowia znajduje się w katastrofalnym stanie, odbywa się "dzika", niekontrolowana prywatyzacja, wydłuża się kolejka pacjenta do badań radiologicznych, bo nie ma pieniędzy na naprawę sprzętu. Doszły nas słuchy, że rząd zamierza wydłużyć godziny pracy radiologom i innym grupom pracowników. Wszystko to wymaga jak najpilniejszych zmian - wylicza Małgorzata Gawrońska, przewodnicząca Regionu Bydgoskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii.

Protestujący mają poparcie swych kolegów, którzy nie mogli wczoraj przystąpić do akcji. - Nie mogliśmy, bo z protestu wyłączono placówki o naszym profilu, ale w pełni solidaryzujemy się z naszymi koleżankami i kolegami - mówi Michał Lorenc, technik radiolog z Regionalnego Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

Radiolodzy zapowiadają, że jeśli ich akcja nie zostanie zauważona przez rząd, to protesty będą powtarzane i przybiorą bardziej radykalną formę - do strajku generalnego włącznie.