Radni wspierają bydgoską młodzież i fundują stypendia

Ireneusz Nitkiewicz oraz Tomasz Puławski jesienią 2015 roku ogłosili start programu „Stypendium radnego”.

- To była realizacja naszych obietnic z kampanii wyborczej, które znalazły się nawet na ulotkach - mówi dziś Tomasz Puławski. - W Bydgoszczy jest wielu zdolnych uczniów, którzy nie zawsze mają szansę na stypendia, a warto ich wspierać.
Radny Puławski dodaje, że ile może zdziałać taka pomoc, przekonał się pracując u europosła Janusza Zemke, gdzie funkcjonował program stypendialny dla młodzieży.

Radni postanowili wspierać bydgoskich uczniów szczególnie uzdolnionych, osiągających doskonałe wyniki w nauce oraz posiadających sukcesy w działalności pozaszkolnej. Sami wybierają osoby, którym ufundują stypendia.

W pierwszej edycji przez radnego Tomasza Puławskiego wyróżniona została na przykład wyróżniona uczennica Szkoły Podstawowej nr 63, która osiąga sukcesy w pływaniu.
Ireneusz Nitkiewicz wsparł finansowo m.in. uczennicę Szkoły Podstawowej nr 56 i ucznia Technikum Samochodowego, młodego żużlowca.

We wrześniu 2016 roku do projektu „Stypendium Radnego” dołączyło dwóch radnych Prawa i Sprawiedliwości: Szymon Róg oraz Paweł Bokiej.

Radny Paweł Bokiej pochwalił się właśnie, że uhonorował swojego drugiego stypendystę. Tym razem jest to Julek ze Szkoły Podstawowej nr 28 na Kapuściskach. - Obiecałem, że nie będzie to z mojej strony jednorazowa akcja, tylko zamierzam ten program kontynuować do końca kadencji - mówi radny Bokiej. - Julek to niesamowicie uzdolniony artystycznie chłopak, laureat konkursów recytatorskich, teatralnych i muzycznych.

Radny Paweł Bokiej pierwsze stypendium ufundował Roksanie, uczennicy z Gimnazjum nr 16. Pierwszym stypendystą radnego Szymona Roga został uczeń pierwszej klasy gimnazjum nr 34 przy Nakielskiej, utalentowany artystycznie perkusista.
- Pomysł Tomka i Irka od początku nam się spodobał - opowiada radny Paweł Bokiej. - Nie zamierzaliśmy jednak niczego kopiować, ale po prostu też przyłączyć się do programu - dodaje.

Tomasz Puławski przyznaje,że kiedy program startował, on i radny Nitkiewicz próbowali przekonać swoje koleżanki i kolegów, by też się przyłączyli. - To były zarówno rozmowy prywatne, jaki i publiczne apele - zdradza radny.
Zasady programu są proste. Przyłączyć może się każdy radny. Nauczyciele ze szkół z terenu okręgu wyborczego danego radnego wskazują zdolnych uczniów z niezamożnych rodzin. Radny wybiera tylu, ilu jest wstanie pomóc. Przez pięć miesięcy każdemu z nich przelewa na konto po 200 złotych.
Przypomnijmy, że w Bydgoszczy jest 31 radnych.

KOMENTARZ
Jedno z powiedzeń głosi „Nie liczy się to ile posiadasz, ale ile dajesz innym i jak się z nimi dzielisz”. Tymczasem w 31-osobowej bydgoskiej radzie miasta, znalazła się zaledwie mała grupka, która postanowiła się podzielić tym, co ma.
Co ciekawe, wśród czwórki radnych jest dwóch przedstawicieli z lewicy i dwóch z Prawa i Sprawiedliwości. Na co dzień z dwóch przeciwstawnych obozów, którzy na komisjach czy sesjach często się spierają, a nawet nie szczędzą sobie wzajemnych złośliwości. A jednak potrafili razem wystąpić na konferencji prasowej i razem pomagać uzdolnionym uczniom. Szczególnie radni PiS to bardzo młodzi ludzie, w dodatku radni z krótkim dorobkiem. Mogliby więc uznać, że na dzielenie się dietą przyjdzie jeszcze czas.
Znamy przypadki z przeszłości, kiedy ci, którzy sami wcale nie mają wiele, dzielą się chętniej niż ludzie, którzy „śpią na pieniądzach”.
Rozumiem, że radnym nie wypada oceniać swoich kolegów. Ci, którzy biorą w programie stypendialnym udział, nie chcą bowiem mówić o motywacjach tych, którzy akurat się na to nie zdecydowali. Może wspierają zdolnych uczniów w inny sposób? Może pomagają samotnym matkom lub innym pokrzywdzonym przez los? Jeśli nie chcą się tym dzielić publicznie, jestem w stanie to zrozumieć. Gorzej, jeśli uznali, że dieta radnego należy się wyłącznie im i nikomu innemu. W naszym mieście zdolnych, ale wciąż niedocenionych uczniów nie brakuje. Wciąż jest więc pole do popisu.