Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rak najpierw zabrał 7-letniego Antosia z Murowańca. Teraz nowotwór zaatakował jego tatę, Sławka

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Kumple na zabój. Antoś i jego tata, pan Sławek. Antoś odszedł, ale pewnie z góry obserwuje walkę swojego taty z rakiem.
Kumple na zabój. Antoś i jego tata, pan Sławek. Antoś odszedł, ale pewnie z góry obserwuje walkę swojego taty z rakiem. Archiwum rodziny
Prawie rok minął od pogrzebu niespełna 7-letniego Antka z podbydgoskiego Murowańca. Zmarł na raka. Teraz ten rak chce zabrać tatę chłopca.

Życie normalnej, poczciwej rodziny z podbydgoskiego Murowańca powinno wyglądać jak w bajce. A przypomina horror. Taki w dwóch częściach. Choroba najmłodszego z trzech synów zaczęła się pod koniec 2018 roku. Antoś się przeziębił. Później doszedł ból brzucha. Ból nie odpuszczał. Rodzice zauważyli, że brzuszek malucha jakby się powiększył. Mama pojechała z synkiem do przychodni. Przypuszczała, że to będą rutynowe badania.

Telefon z przychodni

- Pobrano mu krew. Czekaliśmy na wyniki. Telefon z przychodni zadzwonił jednak przed czasem. Antoś miał bardzo złe wyniki. Musieliśmy od razu stawić się z nim w szpitalu - wspomina pani Wioletta, mama chłopca.

U małego pacjenta zdiagnozowano JMML, czyli młodzieńczą białaczkę mielomonocytową. Pojawia się rzadko: stanowi maksymalnie 3 procent białaczek u dzieci. Dziwne, bo ten rodzaj raczyska dopada najczęściej dzieci przed ukończeniem 2. roku życia, a 5-letniego Antka jednak dopadł.

Aby nowotwór opuścił ciało chłopca, należało znaleźć dawcę komórek macierzystych, bliźniaka genetycznego. Rodzice i bracia Antosia zostali wykluczeni jako potencjalni dawcy. Trzeba było szukać go w Polsce i poza krajem. To przypominało szukanie igły w stogu siana, ale udało się. Wiosną 2019 roku chłopiec miał pierwszy przeszczep szpiku. Wydawało się, że potem wychodzi na prostą. Rodzina jednak nie zaznała spokoju. Były wzloty i upadki. Bliscy (i dalecy zresztą też) organizowali zbiórki na leczenie smyka, które nie jest opłacane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

- Jest nadzieja, że komórki rakowe zostaną przepędzone - wierzyli rodzice.

Grono aniołków się powiększyło po śmierci Antosia

Te wredne komórki jednak przepędzone nie zostały. Na początku lutego 2020 roku pojawił się komunikat. Zaczynał się tak: „Wczoraj powrócił do Domu Ojca, będąc wśród nas tylko 6 lat, śp. Antek Bąk”. I następny: „Nasz Wielki Mały Człowiek - Antoś założył anielskie skrzydła i powiększył grono Aniołków”.

Zaraz minie rok od pogrzebu Antosia. Mama, tata i dwaj jego bracia nie otrząsnęli się po śmierci, a rak znowu zaatakował. Tatę.

Pan Sławek coraz gorzej się czuł. Chudł. Krewni i lekarze myśleli, że to depresja po stracie dziecka. Dostał skierowanie na szczegółowe badania. I szok.

- U męża zdiagnozowano ogromny guz na prawym płacie wątroby - kontynuuje pani Wioletta. - Biopsja potwierdziła najgorszy z możliwych scenariuszy. Sławek ma nowotwór złośliwy wątroby HCC.

To rak, którego trudno pokonać. 46-latek, na co dzień pracujący w branży automatycznej, musiał zrezygnować z pracy. W listopadzie zaczął przyjmować chemię. Ma dla kogo żyć: dla Wioli, synów Kacpra i Janka. I dla Antka, który patrzy z nieba, też.

Warunki leczenia a decyzja NFZ

Rodzina sama płaci za leczenie. - Pacjent, który ma skorzystać z darmowej terapii, musi spełnić kilka warunków. Jednym z nich jest to, że nie mogą występować przerzuty, a mój Sławek je ma, więc nie objęto go bezpłatnym programem leczenia - wyjaśnia żona.

Badanie z 4 stycznia potwierdza, że kuracja przynosi skutek. Nowotwór się nie rozwija. Pojawiło się „ale”.

Rzadko zdajemy sobie sprawę, że otacza nas to, co niezwykłe. Cuda dzieją się wokół nas, znaki Boga wskazują nam drogę, anioły proszą o wysłuchanie, Paulo Coelho.

Rodzina z podbydgoskiego Murowańca na taki cud czeka. - Sławek jest pod opieką lekarzy z Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Obecnie przebywa jednak w domu - mówi pani Wioletta, żona.

Rodzina na własną rękę szuka pomocy w Polsce i za granicą. - Rozwiązaniem mógłby być przeszczep wątroby, ale na razie nie wchodzi w grę - kontynuuje kobieta. - Trzeba próbować zwalczyć raka farmakologicznie.

Lek dający nadzieję

Teraz za miesięczną kurację lekiem Nexawar rodzina płaci 9000 złotych. Skutków ubocznych może być wiele. Nadciśnienie, krwotoki, niewydolność wątroby, jadłowstręt, zmniejszenie stężenia glukozy we krwi, powikłania w gojeniu się ran i uczulenia to główne minusy, z jakimi pacjent, przyjmujący lek, musi się zmagać. To, mimo wszystko, lek dający nadzieję.

Lekarze: - Oceniano kliniczną korzyść ze stosowania tego leku u 226 pacjentów z zaawansowanym rakiem wątrobowokomórkowym. Badanie to przeprowadzone w Chinach, Korei i Tajwanie potwierdziło pozytywny stosunek korzyści do ryzyka dla tego lekarstwa.

Pani Wioletta i pan Sławek czekają na dobre wieści. - Specjaliści z klinik we Francji i w Niemczech mają odpowiedzieć, czy podejmą się leczenia męża - wyjaśnia ona. - Do końca stycznia powinniśmy poznać ich decyzje.

Ekipa z sąsiedztwa pomaga rodzinie pana Sławka

Najgorsze jest czekanie, ale ważne, że nie są sami. - Pomagają nam wszyscy ci ludzie, którzy wspierali nas podczas choroby Antosia - podkreśla mama. - Dzwonią, piszą. Pytają, czego nam brakuje.

Słyszą wtedy, że aktualnie - to pieniędzy. Nierefundowane tabletki powodują spustoszenie w kieszeni. Rachunki też płacić trzeba. Starszy syn pracuje, ale młodszy jest na utrzymaniu rodziców. I jeszcze bieżące życie kosztuje.

Murowaniec (gmina Białe Błota) to mała miejscowość, ale zamieszkana przez ludzi o wielkich sercach. Tak, jak za czasów Antosia, tak i teraz mobilizują się do walki o jego tatę. Na portalu Zrzutka.pl uruchomili zbiórkę na leczenie pana Sławka (link: https://zrzutka.pl/cszt2v). Kto zainteresowany, ten odnajdzie też linka, jeśli wpisze w ogólną wyszukiwarkę: zrzutka.pl Sławek Bąk. Trzeba zebrać 80000 zł. Na razie na koncie widnieje kilkanaście procent zakładanej sumy.

Krewni, sąsiedzi, znajomi i nieznajomi rodziny dwoją się i troją, żeby zebrać pieniądze na leczenie 46-latka. Dzisiaj (piątek) w nocy zachęcają do wzięcia udziału w akcji „Murowaniec idzie dla Sławka”. Zapowiada się ekstremalna Droga Krzyżowa, licząca 30 kilometrów i 14 stacji. Start: godz. 19.00 przy parafii pw. św. Rafała Kalinowskiego w Murowańcu.

- Trasa jest przygotowana, ale każdy maszeruje na własną odpowiedzialność - przestrzegają pomysłodawcy akcji. - Potrzebny jest nie tylko stosowny ubiór. Przydadzą się lampka tzw. czołówka, odblaski, przekąski energetyczne, gorące picie i woda mineralna. Kije nordic walking także warto wziąć.

Zima na plaży, czyli akcja charytatywna

Kolejne wydarzenie z myślą o panu Sławku będzie miało miejsce na plaży w Pieckach w powiecie bydgoskim, w gminie Nowa Wieś Wielka. W godzinach 10.00-14.00 w najbliższą niedzielę, 24 stycznia, odbędzie się piknik przy brzegu. W planach morsowanie. Nadarzy się okazja zakupu m.in. domowych ciast. Dochód z ich sprzedaży zostanie przekazany na leczenie taty Kacpra, Janka i Antka. - Antoś-Aniołek obserwuje nas z nieba - mówi pani Wioletta.

Tragiczne historie

Czasem wierzyć się nie chce w to, co przygotowuje nam los. Iza z Bydgoszczy, jej siostra oraz brat byli wychowywani przez babcię. Tata trójki zmarł, a mama zostawiła dzieci dla kochanka. Iza, najstarsza z rodzeństwa, zachorowała na raka, mając 11 lat. Internauci z całej Polski poznali historię dziewczynki. Pozbierali pieniądze na jej leczenie. Chemioterapia nie przyniosła efektów i dlatego nastolatka powróciła do domu, w którym pozostawała pod opieką paliatywną aż do śmierci.

Rodzeństwo ma raka[/sc

Rodzina z małej wsi Czarnowiec na Mazowszu przeżywała piekło na ziemi kilka lat temu. Małżeństwo doczekało się czworga dzieci. U trójki z nich rozpoznano groźny nowotwór. Gdy zachorowała pierworodna córka, miała 10 miesięcy. Jak leżała na oddziale onkologicznym, urodziła się jej siostra. Jest wcześniakiem, ale poradziła sobie. Starsza córka zmarła. Parę miesięcy po jej odejściu ze świata rodzina powitała na tymże świecie trzecie dziecko. Tym razem synka. Zaraz po narodzeniu wykryto u niego raka. Czwarta jest znowu córka. Też w jej ciałku ukrył się nowotwór. Lekarze odkryli, że to choroba dziedziczna, sklasyfikowana jako neuroblastoma rodzinna. Sprawę pogarszały trudne warunki mieszkaniowe. Ubodzy małżonkowie z dziećmi mieszkali w chałupce z przeciekającym dachem. Media przedstawiły historię rodziny z Mazowsza. Internauci ruszyli z odsieczą. Uzbierali i pieniądze na leczenie dzieci, i na remont domu.

Dwie siostry chore

W 1994 roku do szpitala w Szczecinie przyszła kobieta, której mama zmarła w wieku 40 lat, a powodem zgonu był rak jelita. Jej córka zbliżała się do 40-tki i miała postawioną taką samą diagnozę. Okazało się natomiast, że pacjentka zgłosiła się za późno, pokazały się przerzuty. Córka zmarła.

Żyła natomiast jej starsza siostra. Później opowiadała: - Kiedy umierała moja młodsza siostra, obiecałam jej, że się przebadam. Nie dotrzymałam słowa. Stchórzyłam. Profesor, który leczył moją siostrę, nawet przyjeżdżał do mnie i namawiał na badania.
Konsekwentnie odmawiała. Wreszcie córka upartej kobiety wzięła sprawy w swoje ręce. Wpakowała matkę do samochodu i zawiozła do lekarza, do tego profesora. Podczas badania lekarz zauważył zmiany nowotworowe. Pacjentkę na szczęście uratowano. - Oszukałam przeznaczenie - mówi ona dzisiaj.

Postanowienie poprawy

Pewien nauczyciel opisuje swój przypadek. - Remontowaliśmy łazienkę. Pyłu było dużo. Kaszlałem, ale kaszlem się nie przejmowałem. Podejrzewałem, że pył tak na mnie działa. Medycy sądzili, że coś jest nie tak z moimi płucami. Skierowali na tomografię komputerową i serię innych badań. Nie spodziewali się natomiast u mnie raka płuc, a go miałem. Żona nie dawała za wygraną. Prowadziła zbiórki. Wydzwaniała po specjalistach. Błagała z płaczem o następne wizyty u następnych lekarzy. Dla niej i dla dzieci postanowiłem żyć. Pokonałem raka. Właśnie minął rok od ataków uporczywego kaszlu.

Pani Wioletta tak samo stara się o swojego męża. I też im się musi udać.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto