Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ratownicy z Bydgoszczy w swoje święto pracowali tak jak w każdy inny dzień. To ciężka praca, narażają siebie, by ratować innych

Hanna Walenczykowska
Hanna Walenczykowska
Bydgoscy ratownicy w swoje święto pracowali tak jak w każdy powszedni dzień.
Bydgoscy ratownicy w swoje święto pracowali tak jak w każdy powszedni dzień. Tomasz Czachorowski
Bydgoscy ratownicy medyczni, w swoje święto pracowali tak samo jak w każdym powszednim dniu. Nie wzięli wolnego, choć o to apelowali niektórzy związkowcy.

Wideo. Jak sprawdzić czy przeszedłeś koronawirusa?

Wtorek (13 października) od 2006 roku jest Dniem Ratownictwa Medycznego. W okresie pandemii koronawirusa, dramatycznie szybko wzrastającej liczbie zakażonych oraz ofiar SARS-CoV-2, nie ma mowy o hucznym świętowaniu. Wręcz przeciwnie.

Związkowcy apelują

Ogólnopolski Zawiązek Zawodowy Ratowników Medycznych na swoim profilu na Facebooku opublikował apel do swoich członków o to, by wzięli sobie wolne i nie poszli do pracy.

- Potraktujcie to jako rozgrzewkę, wstęp, trening silnej woli. Zadajcie sobie jedno pytanie...no dobra dwa pytania. Wolę pracować 400-500 h po 30 zł czy 200 po 60? Za ile mnie można kupić...?” - taki był tekst apelu OZZRM.

We wtorek pojawiły się na tym profilu życzenia od zarządu związku.

„… z okazji Święta Katownictwa Medycznego życzymy Wam przede wszystkim dnia wolnego...”

- O! I to są najlepsze życzenia – skomentował wpis jeden z internautów.

Szacunek zamiast życzeń

Trudno określić ilu ratowników wzięło we wtorek urlop. W bydgoskim pogotowiu takich osób nie było.
- Pracujemy normalnie, wyjechało 18 zespołów ratowniczych plus motocykl – informuje Krzysztof Wiśniewski, kierownik Działu Usług Medycznych i Szkoleń w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy, ratownik medyczny - specjalista pielęgniarstwa ratunkowego. - Nic się u nas nie dzieje. Z okazji dnia ratownictwa nie bierzemy urlopów, ale chcielibyśmy by nas szanowano.

Krzysztof Wiśniewski przypomina, że na początku pandemii, w marcu 2020 roku, ratowników stawiano na piedestale.

- Bito nam brawo, traktowano z szacunkiem. Dziś zalewa nas fala hejtu. Agresywne zachowania zdarzają się coraz częściej – mówi bydgoski ratownik.

Wielki wysiłek ratowników

Nie każdy wie, że wyjazd zespołu ratowników do pacjenta covidowego trwa od 3 do 5 godzin. Zespół najpierw jedzie pod wskazany przez chorego adres, potem pokonuje trasę z Bydgoszczy do Grudziądza. Następnie przekazuje pacjenta medykom grudziądzkiego szpitala i wraca do Bydgoszczy. Ratownicy przez cały czas pracują w specjalnych kombinezonach.

- To wielkie utrudnienie, trudno w takim stroju porozumieć się z pacjentem – tłumaczy Krzysztof Wiśniewski. - Nie można zaspokoić swoich fizjologicznych potrzeb, na przykład napić się wody. Odwodnienie organizmu jest poważne, nie raz wylewałem wodę z gogli! Ratownicy po każdym takim wyjeździe odczuwają potężne zmęczenie. Niestety niewiele osób docenia to, że pracujemy na pierwszej linii frontu.

W bydgoskiej stacji pogotowia ratunkowego w 2019 roku, na długo przed wybuchem pandemii koronawirusa, przeprowadzono cykl szkoleń dotyczących postępowania z pacjentem zakażonym.
- Pytano nas wtedy, po co nam takie szkolenia. Czas pokazał, że wymyśliliśmy bardzo potrzebne dziś zajęcia, bydgoscy ratownicy byli lepiej przygotowani do pracy w warnikach pandemicznych od innych – uważa Krzysztof Wiśniewski i przypomina, że w marcu wszyscy przebywali w domach, choć notowano jedynie kilkaset przypadków COVID-19. Obecnie jest ich ponad 5 tysięcy i coraz więcej osób umiera z powodu tej choroby. Niestety, coraz częściej do głosu dochodzą ludzie, którzy lekceważą koronawirusa.

Ludzie apelują o to, by nie zasłaniać ust i nosa. Twierdzą, że noszenie maseczek zabiera im wolność i godzi w Konstytucję RP – tłumaczy Krzysztof Wiśniewski. - Nawet niektórzy ratownicy potrafią coś takiego powiedzieć. Ale statystki dowodzą, że COVID-19 jest naprawdę groźny. Umierają nie tylko seniorzy, którzy maja choroby współistniejące. Umierają również ludzie młodzi i dzieci. Zakładając maseczkę każdy okazuje szacunek do ratowników, lekarzy i wszystkich osób, którzy walczą z koronawirusem.

Rekompensata za kwarantannę
Bydgoscy ratownicy, podobnie jak osoby pracujące w innych częściach kraju, czują się niedoceniani. Nadal rząd nie rozwiązał podstawowych spraw wynagradzania ratowników. Większość z nich pracuje na podstawie umów kontraktowych, oznacza to, że w przypadku odbywania kwarantanny nie otrzymają nawet złotówki wynagrodzenia. Związkowcy domagają się m.in. 100 proc. rekompensaty za czas kwarantanny.
Zmiany systemu wynagradzania były i są jednym z postulatów zgłaszanych przez środowisko ratowników od kilku lat. Nie zostały one spełnione.

Zobaczcie najnowsze oferty pracy w Bydgoszczy i powiecie bydgoskim

Bydgoszcz. Praca w Bydgoszczy i powiecie bydgoskim za minimu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto