Przepis jest prosty. Wystarczy cukier, woda i syrop glukozowy. Na zapleczu przy ul. Długiej wszystkie składniki lądują w ogromnym garnku i są gotowane. - Ale prawdziwy sekret tkwi w proporcjach, które muszą być idealne co do grama - tłumaczy Ewa Chróścińska, właścicielka „Karmelowej Krainy”. - Bardzo ważna jest również odpowiednia temperatura. Dodajemy także szczyptę kwasku cytrynowego dla wyostrzenia smaku.
Następnie garnek jest przeniesiony, a klienci mogą obserwować dalszą pracę. W sklepie ze słodyczami używa się tylko naturalnych barwników. Kolor pomarańczowy powstaje z pomarańczy, żółty z kurkumy, czarny z węgla roślinnego, zielony z trawy i pokrzywy, a biały na początku jest… bursztynowy. - Gdy masa stygnie, wieszamy ją na haku - wyjaśnia Chróścińska. - Wtedy zwiększa swoją objętość i zmienia kolor. Nie mamy natomiast niebieskiego, ponieważ ten naturalny był bardziej szary. Większość osób myśli, że to kolor ma smak, a to nie prawda. Smak jest w całym produkcie.
Magiczny i pilnie strzeżony przepis
Pomysł ze stworzeniem manufaktury pojawił się przez przypadek. - Wcześniej nie miałam do czynienia ze słodyczami - śmieje się Chróścińska. - Szukałam pracy i postanowiłam otworzyć coś swojego. Zwłaszcza za granicą takie manufaktury są popularne. Wytwarzanie słodkości sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem, że w ten sposób ofiarowuję trochę radości klientom.
Najpierw cukierki zaczęła wytwarzać w Toruniu. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Dwa miesiące temu postanowiła spróbować swoich sił w Bydgoszczy. Przepis na kolorowe lizaki i cukierki pochodzi z XVIII wieku. Nie można go znaleźć w internecie, a tylko kilka osób zna jego sekret. - Udało mi się dotrzeć do jednej z nich i przekonać, aby uchyliła rąbka tajemnicy - zdradza Chróścińska.
Siedem dni w tygodniu można u niej kupić lizaki i cukierki o smaku m.in. sernika z malinami, coli z whisky, białego i czerwonego wina, snikersa, karmelu, rabarbaru i mango. Połączenia wymyślają sami pracownicy.
Minionki też da się zrobić
A jak to się dzieję, że w środku cukierków znajdują się uśmiechnięte buźki, kwiatki, a nawet popularne, żółte minionki z filmu? Najpierw z masy formowany jest gruby walec. Jeżeli wzorem ma być serduszko, wówczas wykorzystuje się formę graniastosłupa, którą wypełnia się i umieszcza w środku walca. - Robimy wyżłobienie, aby stworzyć wybrany kształt - opisuje Chróścińska. - Potem układamy skórkę i wyciągamy formę. Masa cały czas jest plastyczna.Gdy wystygnie i zrobi się twarda, wystarczy ją pokroić.
Bydgoszczanie wolą arbuza
Choć sklep ze słodyczami rozpoczął działalność w lipcu, przez kilka tygodni był zamknięty. Upalne lato nie sprzyja wyrobom cukierniczym i stąd wymuszona przerwa. Jednak pomimo tego znaleźli się już pierwsi stali klienci. Młodzież, która na Długą zagląda bardzo często, wybiera arbuza i colę. Tradycyjne smaki, takie jak truskawka, wiśnia i malina również cieszą się popu- larnością. A najmłodsi wybierają owocowe mieszanki. - Zagraniczni turyści kupują cukierki anyżowe i te o smaku lukrecji - uzupełnia właścicielka „Karmelowej Krainy”. - Goście z Francji, którzy nas odwiedzili, mówili, że uwielbiają Polskę zwłaszcza za to, że mamy tyle własnoręcznie przygotowywanych wyrobów.
Manufaktura organizuje również rozmaite warsztaty i pokazy. - Podczas ostatnich przychodziły całe rodziny - dodaje Chróścińska. - Większość z nich łapała się na tym, że spędzają wspólnie bardzo mało czasu.
Podczas takich spotkań najmłodsi uczestnicy zgadują, z czego robi się słodycze. - Podają najróżniejsze składniki, takie jak mąka i majonez - śmieje się.
Dorośli uwielbiają lizaki
Prawdziwym hitem tegorocznych wesel był kącik słodkości. Nowożeńcy często wybierają również paczuszki z cukierkami, jako formę podziękowań dla swoich gości. Modne są zwłaszcza te z inicjałami młodej pary. Aby je przygotować, potrzeba jednak aż czterech kilogramów słodkiej masy.
- Co ciekawe, takie kąciki cieszą się olbrzymim powodzeniem, zwłaszcza wśród dorosłych gości -dodaje Chróścińska. - Jedna z klientek opowiadała, że na jej weselu kelnerzy nie nadążali z wykładaniem lizaków. Więc zapytałam, czy zaprosili dużo dzieci. Usłyszałam, że była tylko dwójka.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?