Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rewelacje od Stefana

Jarosław Jakubowski
Wczoraj, w bydgoskim procesie dotyczącym porwania dwóch obywateli Holandii, zeznania złożył 36-letni Marek W., płatny zabójca z "łódzkiej ośmiornicy". Mężczyzna powiedział między innymi, że jeden z oskarżonych - Stefan ...

Wczoraj, w bydgoskim procesie dotyczącym porwania dwóch obywateli Holandii, zeznania złożył 36-letni Marek W., płatny zabójca z "łódzkiej ośmiornicy". Mężczyzna powiedział między innymi, że jeden z oskarżonych - Stefan Ch. wraz ze swoimi ludźmi planował porwanie Tomasza Gąsiorka dla okupu. Zeznał również, że to diler Mercedesa miał zlecić zabójstwo Piotra Karpowicza, dyrektora z bydgoskiego PZU. I znowu - zaznaczył, że wie to "od Stefana".

Antoniusa i Petera van O. porwano w kwietniu 2000 roku, kiedy przyjechali do Bydgoszczy na spotkanie zaaranżowane przez poszukiwanego obecnie listem gończym Janusza Urbańskiego. Holendrzy byli jego partnerami w interesach - wspólnie prowadzili plantację konopi indyjskich. W Bydgoszczy mieli odebrać pieniądze, które Urbański był im dłużny. Po uprowadzeniu bracia van O. byli przetrzymywani w Brzozie, w pomieszczeniach prywatnej firmy. Porywacze żądali za ich uwolnienie 2 mln marek. W maju został uwolniony Antonius van O., kiedy jechał po pieniądze do Niemiec. Kilka tygodni potem Centralne Biuro Śledcze odbiło Petera. Na ławie oskarżonych bydgoskiego Sądu Okręgowego zasiadło siedem osób: Jacek W. ps. "Szafir", Stefan Ch., Artur K. Adam J., Piotr P., Robert M. ps. "Sałata" i Robert B.

Na wczorajszej rozprawie przesłuchano świadka Marka W. Mężczyzna, ze skutymi w kajdanki rękami i nogami, przyjechał w asyście brygady antyterrorystycznej z aresztu śledczego w Radomiu, najnowocześniejszej i najlepiej strzeżonej takiej jednostki w Polsce. I nic dziwnego, bo Marek W. to jeden z najgroźniejszych przestępców w kraju, płatny zabójca "łódzkiej ośmiornicy". Prokuratura Apelacyjna w Łodzi podejrzewa, że osobiście dokonał co najmniej jednego zabójstwa na zlecenie, brał udział w kilku innych, a ponadto - ma na sumieniu porwania dla okupu i wyłudzenia.

Karuzela zamachów

Sąd odczytał zeznania złożone przez Marka W. w październiku 2002 roku. Mężczyzna opisał w nich swoje kontakty ze światem przestępczym z Kujawsko-Pomorskiego. Stwierdził, że w drugiej połowie 1999 roku poznał Stefana Ch. Potem, najprawdopodobniej na początku 2000 roku spotkali się w Bydgoszczy. Wówczas to, według świadka, Stefan Ch. zaczął snuć plany porwania właściciela salonu Mercedesa w Brzozie Tomasza Gąsiorka. Mówił, że "z tego byłyby miliony dolarów". W grę wchodził także "ewentualnie mężczyzna o nazwisku Stajszczak". Ostatecznie jednak "ten temat się urwał" - zeznał Marek W.

W dalszej części zeznań świadek opisuje swój udział w próbie zabójstwa Henryka M. ps. "Lewatywa" (Marek W. miał sprzedać sprawcom kradziony samochód, którego użyli do przestępstwa). "Stefan powiedział, że strzelał do Henia osobiście" - twierdzi Marek W. Tłem zamachu miał być konflikt o wpływy w bydgoskim świecie przestępczym. Wynikiem takiego konfliktu miał być również zamach na Waldemara W. ps. "Książę". Marek W. zeznał, że bombę w samochodzie "Księcia" podłożyli ludzie "Lewatywy". Dla Henryka M. mieli pracować również obaj porwani obywatele Holandii. Świadek zaznacza jednak, że słyszał to od Stefana Ch.

S-klasa za S-robotę

To nie wszystkie rewelacje, jakie Stefan Ch. miał przekazać Markowi W. Świadek zeznał: "Stefan zapytał czy pamiętam jak w Bydgoszczy "odj...li" dyrektora PZU. Ja o tej sprawie nie słyszałem. Stefan powiedział mi, że zlecenie zabójstwa tego dyrektora dał Gąsiorek i zwrócił się w sprawie wykonania tego zlecenia do Lewatywy. Jak stwierdził Stefan, Heniu tego zlecenia nie wykonał, natomiast załatwił człowieka, który tego człowieka zastrzelił. Stefan powiedział mi, że Gąsiorek zlecił to zabójstwo, bo był w konflikcie z tym dyrektorem, gdyż ten nie chciał mu dokonywać wypłat odszkodowań za zgłaszane szkody. Ciągle załatwiał go odmownie i sprawy o odszkodowania kończyły się w sądzie. W końcu Gąsiorek zlecił to zabójstwo." Dalej Marek W. mówi: "Z relacji Stefana wynikało, że za wykonanie tego zlecenia za pośrednictwem Henia Gąsiorek dał mu mercedesa klasy "S", który był w leasingu lub wzięty na raty. Ten samochód był użytkowany przez Henia, natomiast raty spłacał za niego Gąsiorek".

Nazwisko dilera Mercedesa pojawia się jeszcze raz w zeznaniach Marka W. - kiedy mówi o porwaniu bydgoskiego biznesmena Zdzisława J. w czerwcu 2001 roku. Przestępca przyznaje, że brał udział w tym uprowadzeniu i że osobiście obciął J. kawałek palca, żeby zmusić jego bliskich do zapłacenia okupu. Kiedy pytał J., kto może pożyczyć pieniądze na jego uwolnienie, biznesmen miał powiedzieć o Gąsiorku. "Ja od Tadzia Sz. (ps. "Warszawiak" - przyp. red.) wiedziałem, że J. ma audi A8, że niedawno kupił żonie od Gąsiorka mercedesa 320 klasy "C", a także miał mercedesa klasy "S". On powiedział, że mercedesa "S" wziął na złość żonie, na tej zasadzie, że rozbierze ten samochód na części i przekaże je Gąsiorkowi, jednocześnia zgłaszając kradzież tego samochodu. Żalił się, że do tej pory nie dostał pieniędzy z ubezpieczalni".

Tajemnicze odwiedziny

Wczoraj w sądzie Marek W. potwierdził swoje sensacyjne zeznania. Ich wiarygodność podważył jednak... sam świadek. Na tej samej rozprawie przyznał bowiem, że przed przesłuchaniem w prokuraturze odwiedzali go kilkakrotnie oficerowie Centralnego Biura Śledczego z Bydgoszczy. Czy funkcjonariusze namówili Marka W. do obciążających zeznań w zamian za złagodzenie kary? Nie wiemy jaki był przebieg tych spotkań, bo nie sporządzono z nich protokołów.
- Miały one miejsce na przełomie 2001 i 2001 roku, a więc zbiegły się w czasie z umorzeniem większości zarzutów wobec Gąsiorka i wypuszczeniem go z aresztu - mówi jeden z uczestników procesu.

Nie ma sprawy

Prokuratorem, który odbierał od Marka W. zeznania obciążające T. Gąsiorka był Robert Bednarczyk z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, prowadzący "sprawę bydgoską", o której "Express" wielokrotnie informował. Główne wątki to oszustwa komunikacyjne, diler Mercedesa i postawiony mu zarzut podżegania do zabójstwa P. Karpowicza, którego miał dokonać Adam S. ps. "Smoła". Jednak jak pisaliśmy niedawno, jedyny naoczny świadek morderstwa nie rozpoznał Adama S. podczas okazań. Ujawniliśmy też, że jednym z czterech świadków obciążających osoby zamieszane w sprawę bydgoską był skruszony przestępca, który miał zgodzić się "sypać" w zamian za złagodzenie kary.

Ostatnio napisaliśmy o innym wątku sprawy bydgoskiej, dotyczącym prokuratora z Inowrocławia Mirosława C. Lubelska prokuratura postawiła mu osiem zarzutów, m.in. przyjęcia łapówki w zamian za "ukręcenie" sprawy. Mirosław C. na łamach "Expressu" odpierał zarzuty. Stwierdził przy tym, że "prokuratorzy Robert B. i Maciej F." dopuścili się matactwa procesowego, poinformował że poprosił prokuratora krajowego o przekazanie jego sprawy Prokuraturze Okręgowej w Katowicach, która, jego zdaniem, prowadzi śledztwo w sprawie innych przestępstw popełnionych przez lubelskich prokuratorów.

- Nie ma w tej chwili u nas żadnego postępowania, w którym podejrzani byliby prokuratorzy z Lublina - zapewnił nas Tomasz Tadla, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Na pytanie czy tamtejsza prokuratura prowadzi postępowanie "w sprawie" prokuratorów lub innych funkcjonariuszy organów ścigania z Lublina, rzecznik stwierdził: - Dla dobra postępowania nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto