Wczoraj w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku miała odbyć się rozprawa Romana K., mieszkańca Bydgoszczy skazanego wiosną przez bydgoski sąd okręgowy.
- Strony skierowały wnioski o pozostawienie apelacji bez rozpoznania - w środę krótko przed południem poinformowała Joanna Organiak, rzeczniczka prasowa Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Wczoraj po południu mec. Maciej Dadek, który reprezentuje Romana K., potwierdził, że gdański sąd pozostawił sprawę bez rozpoznania.
Dlaczego? - Wniosek w sprawie apelacji złożyła tylko pokrzywdzona - wyjaśnia adwokat Dadek. - Złożyła go, a następnie wycofała. Między nią, a Romanem K. doszło do zawarcia zgody.
- Sąd Apelacyjny na wniosek pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego i prokuratury pozostawił apelację bez rozpoznania. Wyrok bydgoskiego sądu pozostaje więc niezmieniony - poinformowała Joanna Organiak.
Przypomnijmy, że K. został skazany 9 kwietnia przez bydgoski sąd na rok więzienia. Wysłuchał sentencji w spokoju.
Sędzia Wiesław Chabecki uznał go winnym tego, że zranił swoją byłą partnerkę nożem, ale zmienił kwalifikację tego czynu. Pierwotnie do sądu trafił akt oskarżenia, w którym zarzucano K., że usiłował zabić Izabelę T. - Sąd nie dopatrzył się przesłanek, które potwierdzałyby kwalifikację przyjętą przez rzecznika oskarżenia publicznego - mówił sędzia Wiesław Chabecki. - Roman K. zadał Izabeli T. jeden cios nożem. Nie był on zadany silnie. Nie ponowił też ataku. To było zresztą zgodne z wyjaśnieniami, jakie złożył sam oskarżony na sali sądu.
Roman K. twierdził w trakcie procesu, że nie zamierzał pozbawić życia swojej partnerki. A tylko ją nastraszyć.
Sąd objął K. zakazem (na 15 lat) zbliżania się do Izabeli T. na odległość mniejszą niż 50 metrów. Sędzia zaliczył K. na poczet kary 8 miesięcy, jakie mężczyzna spędził za kratami od chwili aresztowania.
Do dramatycznego zdarzenia, które było przedmiotem postępowania, doszło 13 sierpnia ub. roku w domu przy ul. Krotoszyńskiej w Bydgoszczy.
Roman K., będąc pod wpływem alkoholu, miał w kuchni domu swojego kolegi zaatakować nożem swoją była partnerkę (matkę dwojga ich wspólnych dzieci). Nóż przeciął jej podbródek. Poszkodowana twierdzi, że gdyby nie spadła z kuchennej pufy i nie chwyciła ostrza noża własną ręką (ostrze rozpłatało jej dłoń i była to rana poważniejsza niż cios zadany w podbródek), posypały by się na nią następne ciosy.
W czasie zajścia w kuchni przebywała 80-letnia Urszula D., matka właściciela domu. W trakcie procesu psycholog Urszula Majewska rozpoznała u kobiety defekt schizofreniczny, zaznaczając, że im więcej czasu mija od jakiegoś zdarzenia, tym staruszka bardziej konfabuluje. - To fantazje tak samo wiarygodne jak gdyby stwierdziła, że widziała wróżkę - wyjaśniała psycholog.
Piątka Morawieckiego - nowe obietnice w kampanii.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?