Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skończyli sto lat i mieszkają w Bydgoszczy! Poznajcie ich historie

kad za urząd marszałkowski
Podczas wojny pan Antoni brał udział w kampanii wrześniowej.
Podczas wojny pan Antoni brał udział w kampanii wrześniowej. Filip Kowalkowski
Urodzili się ponad sto lat temu. Przeżyli wojnę, a kilkoro z nich zostało zesłanych do obozów pracy w Niemczech. Wicemarszałkowie odwiedzają „rówieśników Niepodległej” w ich domach.

Z okazji przypadającej w tym roku setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości urząd marszałkowski honoruje mieszkające w województwie kujawsko-pomorskim osoby urodzone w 1918 roku i wcześniej. W czwartek, 5 lipca wicemarszałek Zbigniew Ostrowski odwiedził mieszkańców Bydgoszczy.

Mając 80 lat wspinała się po górach

Cecylia Przewoźna z domu Michalska pochodzi z wielodzietnej rodziny wiejskiego krawca. Urodziła się 8 sierpnia 1917 w małej wiosce Krajęcin w gminie Lisewo w powiecie chełmińskim. Była trzynastym dzieckiem w rodzinie, więc dość szybko musiała się usamodzielnić.

Najpierw pracowała w Nakle, a po skończeniu 20 lat przeprowadziła się do Bydgoszczy. Podczas niemieckiej okupacji trafiła na trzy lata do obozu pracy w Niemczech. Dzisiaj jest członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych Przez III Rzeszę. Po zakończeniu II wojny światowej pani Cecylia wyjechała z
rodziną na tzw. „Ziemie Odzyskane” w poszukiwaniu pracy i stabilnego życia, ale już po sześciu
latach wróciła do Bydgoszczy.

Straciła męża i samotnie wychowywała syna Alfreda, który ma dziś 76 lat. Pani Cecylia ma też wnuka Tomasza (44 lata).

Niemal całe zawodowe życie przepracowała w administracji szkolnej, a związana była z placówkami, które rozwijając się, po kolejnych przekształceniach, dały początek dzisiejszemu Uniwersytetowi Kazimierza Wielkiego. Początkowo było to Liceum Pedagogiczne, później Studium Nauczycielskie, aż wreszcie Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Bydgoszczy, gdzie zakończyła pracę odchodząc na emeryturę. Jest zapaloną miłośniczką gór. Dolinę Kościeliską, aż do schroniska na Ornaku, przeszła mając 80 lat.

Przez Dobre do Bydgoszczy

Pelagia Nowak z domu Waszak, urodziła się 28 kwietnia 1918 r. w miejscowości Smarglin w
gminie Dobre w powiecie radziejowskim, gdzie jej rodzice mieli małe gospodarstwo rolne.
Była jednym z ośmiorga dzieci w rodzinie. Jak większość wiejskich dzieci w tamtych czasach
skończyła tylko szkołę podstawową i od najmłodszych lat pomagała w gospodarstwie.

Po wybuchu II wojny światowej, jako dwudziestoparoletnia dziewczyna pracowała w pobliskich
gospodarstwach należących do Niemców i w ten sposób przeżyła okupację, unikając wywiezienia na roboty do Niemiec. Po wojnie w 1948 roku wyszła za mąż, osiedliła się w miejscowości Dobre i doczekała się pięciorga dzieci. Swoje dorosłe życie pani Pelagia poświęciła opiece i wychowaniu pociech, które kolejno po ukończeniu miejscowej szkoły opuszczały dom rodzinny. udając się do większych miast najpierw po nauki, a potem w poszukiwaniu pracy.

Po śmierci męża w 1990 roku pani Pelagia także opuściła miejsce, z którym była związana
przez większość swojego życia i przeniosła się do córki Marioli do Bydgoszczy. Doczekała się czworga wnucząt (3 wnuczki i 1 wnuka) oraz dwojga prawnucząt.

Brał udział w kampanii wrześniowej

Antoni Ciszek urodził się 14 maja 1917 r. w rodzinie chłopskiej we wsi Jedle, położonej w
województwie świętokrzyskim, w powiecie kieleckim. W dzieciństwie wraz z trojgiem rodzeństwa pomagał rodzicom na gospodarce, a przed II wojną światową ukończył tylko szkołę podstawową. Podczas wojny pan Antoni brał udział w kampanii wrześniowej. Po kapitulacji uniknął niewoli, jednak wkrótce został wywieziony do przymusowej pracy na terenie Niemiec.

Na robotach poznał pochodzącą z Bydgoszczy swoją przyszłą żonę Mariannę. Po zakończeniu
wojny powrócił do kraju, najpierw do swojej rodzinnej wsi, a potem przyjechał w Bydgoszczy. W 2006 roku obchodzili „Diamentowe Gody”, czyli jubileusz 60-lecia pożycia małżeńskiego. Małżonkowie
doczekali się dwóch synów, czterech wnuków i pięciorga prawnucząt.

Po przyjeździe do Bydgoszczy w 1946 roku pan Antoni podjął pracę w Polskich Kolejach Państwowych, gdzie w
kolejnych latach kończył kursy specjalistyczne i uzupełniał wykształcenie zawodowe, aż w końcu objął stanowisko maszynisty parowozu. Właśnie parowozy stały się jego drugą miłością.

Jako jedna z ostatnich rozmawiała z ppor. Leszkiem Białym

Genowefa Nowak z domu Moskwa urodziła się 2 czerwca 1913 r. w miejscowości Żarnowa nad Wisłokiem koło Strzyżowa, 30 km na południe od Rzeszowa, gdzie jej rodzice mieli małe gospodarstwo rolne. Przyszła na świat w rodzinie wielodzietnej, jako siódme z kolei dziecko. Jej matka zmarła przy porodzie, a po powtórnym ożenku ojca dzieci wychowywane były przez macochę.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości cała rodzina przeprowadziła się do Złejwsi Wielkiej koło Torunia. W
wieku 17 lat pani Genowefa wyjechała do starszej siostry do Bydgoszczy. Pracowała na ul. Grabary jako pomoc domowa u państwa Białych, rodziców ppor. Leszka Białego, którego pamięta jeszcze jako studenta z czasów przedwojennych, a który później został szefem łączności Okręgu Pomorskiego Armii Krajowej. Pani Genowefa była też jedną z ostatnich osób, które rozmawiały z porucznikiem przed jego aresztowaniem przez UB.

Do tej ostatniej rozmowy na Moście Królowej Jadwigi pani Genowefa do dziś wraca we wspomnieniach. Swojego męża Edmunda pani Genowefa poznała tuż przed wybuchem II wojny światowej, a ślub wzięła z nim w 1940 roku. Męża, który był kolejarzem, Niemcy wywieźli podczas wojny do Niemiec, skąd powrócił dopiero w 1946 roku. Po wojnie rodzina przeprowadziła się na ul. Rolną na bydgoskim Łęgnowie. Na świat przyszły też kolejno trzy
córki: Krystyna, Wanda i Halina, z którą pani Genowefa mieszka tu do dzisiaj.

Doczekała się pięciorga wnucząt (3 wnuków i 2 wnuczki) oraz pięcioro prawnucząt. Jak mówi, nie ma
recepty na długowieczność, ale wspomina że gdy jako panienka chodziła czasem pomagać w aptece córki państwa Białych, lubiła z farmaceutami degustować naleweczki, „bo jak wiadomo spirytus ma różne zastosowania lecznicze”.

Przez cztery lata pracowała w fabryce amunicji

Maria Rasch (z domu Braszka) urodziła się 23 stycznia 1916 roku. Była najstarsza spośród czworga rodzeństwa. Pochodzi z Wielkopolski, a dokładnie z Miłosławia w powiecie wrzesińskim, ale odkąd ukończyła 18 lat zamieszkała i pracowała w Poznaniu. Wkrótce po rozpoczęciu okupacji pani Maria została wywieziona na roboty przymusowe do Niemiec, gdzie przez cztery i pół roku pracowała w fabryce amunicji. Tam też, w tych niezwykle ciężkich dla niej czasach, poznała swego pierwszego męża. Po wojnie los przywiódł ją wraz z mężem do Bydgoszczy, gdzie znalazła swój nowy dom.

Po przedwczesnej śmierci męża, którego zmogły ciężkie choroby, jakich nabawił się na robotach w Niemczech, przez około 5 lat pozostawała wdową. Do momenty, gdy na ścieżce jej życia stanął Stefan Rasch, którego poślubiła w 1953 roku. Pani Maria kocha naturę a szczególnie kwiaty, poświęca im dużo uwagi. Lubi też obserwować życie ptaków.

Pani Maria całe swoje życie zawodowe przepracowała w bydgoskich Zakładach Cukierniczych „Jutrzenka”. Dlatego mówi, że choć w życiu bywają trudne chwile, czasem jest ich nawet sporo, to wówczas trzeba przeczekać, bo po nich zawsze wychodzi słońce. Nawet po najciemniejszej nocy, w końcu rozbłyśnie jutrzenka.

W Grudziądzu po lesie można spacerować z aplikacją "Na tropie grudziądzkiej przyrody"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto