Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strategia Dombrowicza

(gaz)
Stanisław Gazda
Program wyborczy prezydenta Konstantego Dombrowicza jest do bólu przewidywalny i zupełnie pozbawiony fajerwerków. Paradoksalnie to mogą być przyczyny sukcesu - pisze Marcin Kowalski, "Gazeta Wyborcza"

Program Dombrowicza liczy aż 60 punktów. Jednak żaden z nich nie zaskakuje, nie rzuca na kolana, nie powoduje szybszego bicia serca. Ale prezydentowi właśnie o to chodzi. Bo elektorat, który głównie go interesuje, nie lubi gwałtownych wstrząsów.
Taktykę małych kroków, powolnej ewolucji, a nie wielkiej rewolucji, zastosował po raz pierwszy osiem lat temu. I wygrał obiecując wymianę żarówek w nieświecących lampach i budowę osiedlowych dróg.
Cztery lata później sukces przyszedł Dombrowiczowi dużo łatwiej, bo osiedlowe uliczki rzeczywiście zaczęły powstawać, a w lampach rozbłysnęło światło. Oczywiste jest kontynuowanie tej drogi.
Tylko czy tym razem wyborcy znów postawią na wizję prezydentury zachowawczej i bezpiecznej? Czy nie zapragną zmiany? – zastanawia się publicysta „Gazety Wyborczej”
W dużej mierze zależy to od rywali Dombrowicza. Jak na razie śpią. Ich działania są niemrawe, zachowawcze, nie wyłania się z nich żadna wizja. Na przełom się nie zanosi. A to chociażby dlatego, że – jak prorokuje redaktor Kowalski - najpoważniejszy zdawałoby się rywal prezydenta, Rafał Bruski z Platformy Obywatelskiej, polegnie - i to wcale nie jest powiedziane, że w drugiej turze - jeśli nie da bydgoszczanom wyraźnego sygnału, że chce wygrać i ma wizję miasta. Powinien natychmiast zrzec się urzędu wojewody i ruszyć do ostrego, siedmiotygodniowego boju. Jak wyborcy mają uwierzyć w jego sukces, skoro on sam - trzymając stanowisko i nie podając się do dymisji - daje im sygnał, że w niego nie wierzy? Kosma Złotowski (PiS) i Jan Szopiński (SLD) grają w niższej lidze i biją się o trzecie miejsce. Tak też wygląda ich kampania. Jeszcze piętro niżej ulokowała się Grażyna Ciemniak. Z piwnicy spogląda na całą resztę Henryk Bocian (Ruch Przełomu Narodowego).
Dombrowicz dobrze rozeznał polityczną sytuację i chce zbudować wizerunek bezpartyjnego kandydata ulokowanego między socjalną lewicą a ideologiczną prawicą. Ma więc koło siebie i prominentnych działaczy Platformy Obywatelskiej (Maciej Grześkowiak, Nikodem Łada) i bliskich sercu ojca Tadeusza Rydzyka (Joanna Taczkowska, Bogdan Dzakanowski), i uciekinierów z PiS (Ewa Starosta, Michał Sztybel), i egzotycznych dawnych zaufanych Romana Giertycha (Maciej Eckardt, Andrzej Baran).
Żadna to drużyna, żaden monolit, żadna wizja. Ale nie o wizję tu chodzi. Ci ludzie z różnych światów i parafii nie mają niczego zbudować, tworzyć, projektować. Mają dać nazwiska programowi "Miasto dla pokoleń" i stworzyć w elektoracie wrażenie, że kandydat przyciąga zwolenników wszędzie: od Platformy po LPR, od Tuska po Rydzyka, od rad osiedli po uniwersytety. Taka strategia może przynieść oczekiwany przez prezydenta efekt, ale może też pogrzebać jego szanse – ocenia Marcin Kowalski z „Gazety Wyborczej”
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto