Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szewc z bydgoskiego Bocianowa zamyka swój zakład. Mieszkańcy: - Szkoda, takich fachowców dziś szukać ze świecą [zdjęcia]

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
Bogdan Leśniewski prowadził zakład szewski przy ul. Bocianowo 31 od 20 lat.
Bogdan Leśniewski prowadził zakład szewski przy ul. Bocianowo 31 od 20 lat. Arkadiusz Wojtasiewicz
Bocianowo 31 - ten adres doskonale znają mieszkańcy bydgoskiego Londynka i Śródmieścia. To tu od ponad 100 lat działa zakład szewski, który niebawem zniknie z mapy Bydgoszczy. Przez ostatnie dwie dekady prowadził go Bogdan Leśniewski, doświadczony rzemieślnik.

Zobacz wideo: Uczniowie bydgoskiej samochodówki zbierali datki na leczenie małej Oli.

Mały zakładzik pośród starych, szaroburych kamienic. Witryna w kolorze cegły, na wystawie kozak, botki, półbuty, a wśród nich proporczyk nieistniejących już Pomorskich Zakładów Przemysłu Skórzanego "Kobra" - to właśnie tu są "Usługi szewskie" o czym informuje szyld. Niestety, już wkrótce to się zmieni. Niedawno w okolicy gruchnęła wieść, że szewc się zamyka.

- No ja w to jeszcze nie wierzę - mówi pani Barbara, którą spotykam przed zakładem. - Przecież tu szewc był odkąd pamiętam. Szkoda, bo ten pan to dobry fachowiec. Taki człowiek do tańca i do różańca. Zawsze doradził, uciął z klientami pogawędkę. Mam takie ulubione buty skórzane na zimę i jak do naprawy to tylko tu, do tego pana.

- Takich rzemieślników to dziś szukać ze świecą - mówi z kolei pan Stefan, mieszkający w pobliżu. - W tym zakładzie klient zawsze czuł się jakby był najważniejszy na świecie. Bo nasz szewc potrafił stworzyć fajny klimat. No a jak już buty naprawił to robota była na medal.

Szewc z Bocianowa: - Klienci traktowali mnie jak dobrego druha

Pan Bogdan, szewc z Bocianowa, prowadzi zakład naprawy obuwia razem z żoną Urszulą od 20 lat. Pochlebnymi opiniami klientów jest trochę onieśmielony. - Jest mi miło, że ludzie będą mnie wspominali z sentymentem - mówi. - W moim zakładzie obowiązywała zasada "Klient nasz pan". Zawsze z chęcią chodziłem do pracy. A że lubię ludzi, więc czasem klienci traktowali mnie jak takiego starego, dobrego druha, z którym można pogadać o wszystkim.

Na wiadomość o likwidacji zakładu część klientów postanowiła szybko przejrzeć szafy, by sprawdzić czy aby jakiś butów nie trzeba jeszcze naprawić. - Usłyszałem nawet tekst "Coś pan zwariował, że chce się pan zamykać - śmieje się szewc z Bocianowa.

Pan Bogdan przyznaje, że nie była to dla niego łatwa decyzja. - Zakład szewski mieścił się tu od 1910 roku - mówi. - Przede mną prowadził go Jerzy Cuske, a jeszcze wcześniej pan Nowak, którego imienia nie pamiętam. Do decyzji o zamknięciu przymierzałem się od wakacji. W tej sprawie odbyła się nawet narada rodzinna. Córki naciskały. Mówiły, że powinienem już odpocząć. Pandemia też robiła swoje. Musiałem się chronić, bo mam już 75 lat. Na dodatek klientów było mniej.

Koszty utrzymania zakładu rosły, klientów było mniej

Zdaniem pana Bogdana ludzie teraz zamiast naprawiać buty, wolą kupować nowe.

- Chyba społeczeństwo jest bogatsze niż kiedyś - śmieje się szewc. - Tymczasem czynsz za wynajem trzeba płacić. Prąd idzie w górę, słowem - koszty utrzymania zakładu rosną. Stąd z żona uznaliśmy, że czas powiedzieć koniec. Mamy 3 wnuków i jedną wnuczkę, więc będę mógł im poświęcić więcej czasu niż dotychczas.

Normalnie zakład był otwarty codziennie w tygodniu, ale teraz działa tylko we wtorki, czwartki piątki. - Tak będzie tylko do 15 listopada, potem muszę opróżnić lokal, bo umowa najmu wygasa 30 listopada - mówi pan Bogdan.

Dlaczego właśnie wybrał szewski fach? - Wszystko zaczęło się od nauki w szkole przyzakładowej, która działała przy "Kobrze" - mówi. - Tak, tak. To były czasy, gdy takie szkoły istniały. Dzięki temu dość szybko pracowaliśmy na produkcji. No i złapałem bakcyla, a poza tym "Kobra" to była marka znana na całą Polskę. Pracowałem w tej fabryce obuwia od 1962 r. Byłem nawet mistrzem na wydziale produkcji. W zakładzie przy ul. Kościuszki 27 przepracowałem aż 30 lat, czyli aż do upadku "Kobry" w 1992 r.

I nagle znalazł się na bezrobociu. - Trzeba było działać. Przez jakiś czas miałem własną produkcję na terenie Zachemu - mówi pan Bogdan. - Aż w końcu wziąłem się za naprawę obuwia. Chciałem zostać w branży. Był czas, że dojeżdżałem do pracy do Torunia, bo zatrudniłem się w Spółdzielni Pracy Wisła, potem pracowałem u prywatnego wytwórcy, aż w końcu zacząłem prowadzić zakład przy ul. Bocianowo.

W tym miejscu czuł się dobrze. - A to ktoś wpadł, bo potrzebował rady np. jak rozszerzyć buty, a to się nić wypruła w bucie albo fleczki trzeba było wymienić - wylicza pan Bogdan. - Współpracowałem też z firmą CCC. Realizowałem zlecenia reklamacyjne. Niewykluczone, że naprawiałem buty nie tylko mieszkańców Bocianowa i Londynka, ale i innych bydgoszczan.

Trwa głosowanie...

Czy odwiedziliście w miniony długi weekend groby bliskich?

bydgoszcz.naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto