Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital jak restauracja

W jednym z wrocławskich szpitali pacjenci, którzy chcą zjeść dwudaniowy obiad, muszą za niego zapłacić. Za darmo dostaną jedynie śniadanie, kolację i zupę. To sposób dyrekcji na zaoszczędzenie kilku złotych.

W jednym z wrocławskich szpitali pacjenci, którzy chcą zjeść dwudaniowy obiad, muszą za niego zapłacić. Za darmo dostaną jedynie śniadanie, kolację i zupę. To sposób dyrekcji na zaoszczędzenie kilku złotych. Sprawdziliśmy, czy przymusowa dieta czeka także bydgoskich chorych.

Niezadłużonych szpitali jest dziś w kraju niewiele. Dyrektorzy lecznic chwytają się więc wielu sposobów na znalezienie oszczędności. Szef wrocławskiego szpitala twierdzi, że finsanse placówki zmusiły go do trudnego wyboru: jedzenie albo leki dla pacjentów. Wybrał to drugie. Bydgoskie lecznice także narzekają na ciężką sytuację, jednak na tak drastyczny krok nie zdecydowała się żadna z nich.

- Nasi pacjenci mogą liczyć na pełne wyżywienie. Posiłki są zróżnicowane, bo w kuchni przygotowuje się dania skomponowane wedle kilku diet. Chorzy nie narzekają ani na ilość, ani na jakość serwowanych porcji - zapewnia Aleksandra Popow, rzecznik prasowy Szpitala Wojewódzkiego im. Biziela.

Prawidłowe wyżywienie to podstawa w opiece nad chorymi, którzy trafili do szpitala miejskiego.

- Dieta pacjenta jest bardzo istotna w jego leczeniu. Nie wyobrażam sobie oszczędzania na jedzeniu. Dziś tak zwany wkład kosztuje nas 4,5 złote na każdego pacjenta - twierdzi Andrzej Lipkowski, dyrektor szpitala miejskiego.

W tym szpitalu tylko na niektórych oddziałach spotkać dziś można salowe z wózkami, z których jedzenie dostarcza się bezpośrednio do łóżka pacjenta. "Garkuchnię" zobaczyć można tylko tam, gdzie chorzy leżą i nie są w stanie jeść posiłku przy stoliku.

- W szpitalu mamy stołówkę dla pracowników, a na poszczególnych oddziałach mniejsze dla pacjentów. Lekarze i chorzy jedzą te same dania, które podawane są do stolików tak jak w restauracjach. Brakuje tylko kart dań, ale od stycznia i to się zmieni, bo pacjenci będą mieli dwa zestawy obiadowe do wyboru - dodaje dyrektor.

Szpitalni dietetycy i kucharze pracować muszą nad sporządzaniem posiłków dla różnych grup chorych. Najdroższymi pacjentami szpitala są noworodki, dla których jedzenie przygotowuje się w specjalnej, wysterylizowanej kuchni mlecznej. Dyrekcja szpitala miejskiego już cztery lata temu zrezygnowała z jej prowadzenia i przeszła na gotowe butelki.

- Są idealnie sterylne, choć drogie. Mimo wszystko takie jedzenie kosztuje nas mniej niż utrzymanie kuchni mlecznej - dodaje A. Lipkowski.

Dyrektorzy większości bydgoskich szpitali już kilka lat temu zamierzali wprowadzić do swoich placówek firmy cateringowe, jednak takie wyjście okazało się znacznie droższe niż prowadzenie szpitalnych kuchni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto