Ofiary Tragedii Górnośląskiej upamiętnione w Książenicach
O ofiarach tragedii Górnośląskiej, którzy do ZSRR zostali wywiezieni z Książenic i Kamienia ma przypominać poświęcona im symboliczna tablica. Zawisła ona wewnątrz parafialnego kościoła pw. Niepokalanego Serca NMP w Książenicach, z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Leszczyn "Dzwon".
- W książenickiej parafii udało nam się zidentyfikować imiennie 24 osoby, które nie wróciły z wywózki do ZSRR - mówi Krzysztof Kluczniok, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Leszczyn "Dzwon".
To właśnie ich nazwiska pojawiły się na zawieszonej w kościele tablicy. Przedstawiciele stowarzyszenia "Dzwon" w szczególny sposób chcieli bowiem upamiętnić te osoby, które zginęły podczas przymusowej wywózki.
Odsłonięcie tablicy odbyło się w trakcie mszy św., która została odprawiona w intencji ofiar Tragedii Górnośląskiej. W homilii, którą wygłosił proboszcz parafii w Książenicach, ks. Roman Laksa, nawiązując do słów Apelu Jasnogórskiego - "jestem, pamiętam, czuwam" - również mówił o istocie pamięci.
- Ta pamięć jest bardzo potrzebna. Jeżeli człowiek przestanie pamiętać, traci swoją tożsamość. Niech ta tablica będzie wyrazem naszego czuwania - powiedział ks. Roman Laksa.
Tablica w Książenicach, kolejną w gminie Czerwionka-Leszczyny
Symboliczna tablica w Książenicach jest już kolejną, będąca hołdem dla ofiar Tragedii Górnośląskiej w gminie Czerwionka-Leszczyny. Podobne wiszą w Palowicach, a także w Dębieńsku. Niedawno dołączyła do nich tablica w Leszczynach, którą na fasadzie tamtejszej kaplicy pogrzebowej również zawiesiło stowarzyszenie "Dzwon".
W sumie, jak wynika jego danych, z terenów ówczesnej gminy Leszczyny do ZSRR zesłano co najmniej ponad 200 osób.
Zawieszenie tablic zwieńczeniem wytężonej pracy
To właśnie jego członkowie jakiś czas temu postanowili przypomnieć wydarzenia z 1945 roku, gdy po wkroczeniu do Polski wojsk sowieckich rozegrała się Tragedia Górnośląska. Jak podkreślają nie było to łatwe, ponieważ wiedza w tym zakresie jest znikoma, zaś osoby, które ją posiadają ze względu na traumatyczne doświadczenia nie zawsze chcą o nich rozmawiać.
- To była tytaniczna praca. Ja sam bazowałem głównie na źródłach. Po wyłonienie pierwszego tysiąca osób aresztowanych i deportowanych wszystko weryfikowałem - w Urzędach Stanu Cywilnego szukając ich aktów zgonów, w kościelnych księgach. Szukałem informacji o nich pochodzących już z okresu po wojnie, bo to oznaczałoby, że wrócili jakimś cudem z ZSRR - sprawdzałem archiwa kościelne, dane z archiwum w Raciborzu. Korzystałem z istniejących źródeł, czyi między innymi z książki Dariusza Węgrzyna "Księga aresztowanych, internowanych i deportowanych z Górnego Śląska do ZSRR w 1945 roku" wydanej przez IPN, w której przejrzałem wszystkie zamieszczone biogramy osób wywiezionych wówczas w głąb Związku Radzieckiego. Na listach znalazłem ponad 200 nazwisk osób, które mieszkały lub były powiązane z naszą miejscowością - z ówczesnymi Leszczynami - mówi Krzysztof Kluczniok, któremu zależało najbardziej na zweryfikowaniu danych osób, które na zesłaniu zmarły, zginęły a ich szczątki na odległych kresach pozostały.
Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?