Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak proszą nas o pieniądze!

Łukasz Cieślakowski
Łukasz Cieślakowski
sxc.hu
Coraz częściej na ulicach spotykamy ludzi, którzy proszą nas o drobne na rożne rzeczy - najczęściej na jedzenie.

Zrywają plakaty i reklamy z przystanków - akcja trwa. Przyłącz się!


Od pewnego czasu obserwuję zjawisko, które niestety staje się plagą obecnych dni. Nie chcę mówić, że jest ono natręctwem, ale czasem potrafi uprzykrzyć nam życie. Gdy wychodzimy z domu coraz częściej zdarza się, że spotykamy (obce) osoby, które chcą od nas pożyczyć dziesięć lub dwadzieścia groszy, a nawet kilkanaście złotych. W takich chwilach rodzi się we mnie pytanie „no dobrze, a kiedy mi je oddasz?”. Wątpię, aby ten „ktoś” chociaż rozważał taką możliwość - słowo „pożycz” straciło swoje pierwotne znaczenie, chyba, że mówimy o „pożyczaniu na wieczne oddanie”.

W naszym mieście zauważyłem trzy podstawowe, uliczne metody proszenia o pieniądze. Pierwsza z nich (niestety najczęstsza) to ta, w której spotkana osoba prosi nas o drobne na coś do jedzenia. Czasami aż serce boli, gdy słyszy się, o utraconej pracy, dzieciach i zasiłkach, których jeszcze nie ma... Jednak zdarzają się sytuacje, kiedy zamiast pomocy finansowej proponujemy jedzenie. Osobiście chciałem kiedyś podarować pani, która mnie zatrzymała, część moich zakupów (akurat wracałem ze sklepu) jednak zostałem zaskoczony nagłą odpowiedzią, że za zakupy to pani dziękuje, bo jej nie są potrzebne... Stanąłem i przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. Przecież kilka minut temu, ta sama kobieta prosiła mnie o pieniądze na jedzenie...


Indie na wyciągnięcie ręki. W sobotę ...


Kolejna metoda to wcielanie się w rolę „zagubionego podróżnika”, który to nie ma pieniędzy, aby powrócić do domu. Swoją droga to ciekawe jak Bydgoszcz staje się praktycznie centrum Polski (zjeżdżają się tu ludzie ze wszystkich stron w celu załatwienia różnych, ważnych spraw) Jak można odmówić osobie, która z bardzo daleka przyjechała do naszego miasta, po jakiś lek, który można dostać wyłącznie u nas. Jest jeden aspekt tej metody, który mnie zastanawia. Mianowicie, czy ludzie tu mieszkający są naprawę tacy nieczuli, że nie chcą pozwolić pewnej kobiecie z walizka powrócić do domu? Błąka się biedna po bydgoskich ulicach o kilku lat.

Ostatnią metodą jest (jak to nazwałem) szczerość do bólu. Zdarzają się przypadki, kiedy to, dość chwiejnym krokiem, podchodzą do nas ludzie i mówią prosto z mostu, że potrzebują dwudziestu groszy na trunek wysokoprocentowy, że właśnie wyszedł z więzienia i strasznie „źle się czuje”. W takich momentach najpierw ogarnia mnie śmiech, który staram się tłumić, następnie przychodzi chwila refleksji, czy za powiedzenie prawdy, można podarować wspomnianą, niewielką kwotę...

Nie wiem czy ludzie, którzy nas zaczepiają w wiadomym celu, mówią prawdę czy nie, staram się także nie przypisywać im „łatek”. Jedno jest jednak pewne - trzeba się zastanowić czy warto wspomóc takie osoby. Możemy komuś pomóc ale komuś innemu zaszkodzić. Możemy także nauczyć ludzi bezczynności i braku zaradności. Komu i jak pomagamy zależy tylko od nas, ale jeśli już do tego dochodzi to starajmy robić się to w odpowiedni sposób.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto