Tanecznym krokiem w stronę naszej zachodniej granicy

Po wielu sukcesach w zawodach tanecznych oraz występach w polskich programach talent-show Filip Drogoś otrzymał zaproszenie do udziału w niemieckim programie "Das Supertalent" emitowanym przez RTL. Jak sam przyznaje występ przed zagraniczną widownią był trudny, jury wymagające, lecz choreografia i debiut za naszą zachodnią granicą w pełni go zadowala.

- Ogólnie jestem zadowolony z występu. Poszło mi tak, jak zaplanowałem - mówi Filip.

- Komisja w żaden sposób mnie nie skrytykowała. Jestem zadowolony z wypowiedzi osoby znającej się na tańcu - amerykańskiego choreografa oraz modela Bruce'a Darnella, któremu bardzo spodobał się występ i był bardzo "na tak". Reszta jurorów była jednak podzielona - tłumaczy Drogoś.

Warunki udziału w takim programie nieco różnią się od polskich.

- Program "Das Supertalent" ma trochę inne zasady. Tak naprawdę u nas 80% uczestniczących stanowią Polacy. Niemiecki program to już światowa produkcja, do której zapraszane są osoby z całego świata. W jury zasiadają cztery osoby, samo nagranie wygląda także inaczej m.in. wygląd sceny i inne szczegóły. To duża różnica pod względem polskiego formatu - mówi tancerz.

Filip, wspominając swój występ, pamięta także o towarzyszącym mu niewielkim zdenerwowaniu.

- Stres był, ale raczej ze względu na obawę przed wystąpieniem barier komunikacyjnych. Przed każdym występem trochę się stresuję, ale jest to bardziej motywujące. Po dziesięciu latach występów na różnych scenach można się już do tego przyzwyczaić i oswoić się z nerwami.

Pomimo dobrego występu na deskach Teatru Muzycznego w Bremie Filipowi nie udało się przejść do kolejnego etapu.

- Mimo, że nie znalazłem się w półfinałowej czterdziestce, to jestem zadowolony. Wziąłem udział w bardzo prestiżowym programie i byłem tam jedynym Polakiem - mówi Drogoś.

Tancerzowi gratulujemy i życzymy kolejnych, dużych sukcesów

Mateusz Mazur