To były największe tragedie w Bydgoszczy. Aż włos jeży się na głowie
19 stycznia 2001 roku. Godzina 7.14. Na zewnątrz trzy kreski poniżej zera. Autobus "71" w ostatniej chwili wjeżdża z ulicy Focha na rondo Grunwaldzkie. Kierowca volvo nie zauważa, że drogę zastępuje mu tramwaj linii nr 3. Z ogromną siłą wbija się w niego i rozcina jak konserwę. - W pewnym momencie zobaczyłem go przed sobą. Był jak ściana - mówił później motorniczy Alojzy B. Siła uderzenia autobusu jest potężna, rzuca ludzi na ziemię o ściany, słychać przeraźliwy zgrzyt, a później krzyki i jęki rannych. Pasażerowie są pokaleczeni, mają połamane kości. Rannych jest blisko trzydzieści osób. Najpoważniejsze obrażenia w wypadku odniosła 16-letnia Agata Ś. Bydgoszczanka zmarła po trzech dniach walki o życie w szpitalu. Jako przyczynę śmierci podano wielonarządowe uszkodzenie ciała. Agata miała też złamany kręgosłup. Ciężko rannych zostało kilka osób. W poważnym stanie był Wojciech Ż., który doznał skomplikowanego wieloodłamowego złamania nosa, Gabriela K. miała złamanie z przemieszczeniem kości promieniowej, Elżbieta N. trafiła do szpitala z urazami barku i stopy, Anna Ś. ze złamanym obojczykiem i ranami podbródka. Pod koniec 2003 roku zapada wyrok. Jan S., kierowca autobusu, zostaje skazany na dwa lata w zawieszeniu i pięcioletni zakaz kierowania pojazdami.