Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wąskie gardło dla tramwajów na ulicy Fordońskiej w Bydgoszczy. Awaria paraliżuje ruch

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Miniony tydzień nie był najszczęśliwszy dla bydgoskiej komunikacji miejskiej, znaczyły go awarie i opóźnienia.
Miniony tydzień nie był najszczęśliwszy dla bydgoskiej komunikacji miejskiej, znaczyły go awarie i opóźnienia. Sławomir Bobbe
Przez następnych kilka miesięcy tramwaje jadące do i z Fordonu napotykać będą na wąskie gardło w postaci jednego toru, na którym ruch odbywać się będzie wahadłowo. Co dzieje się, gdy na tym odcinku dojdzie do awarii tramwaju mogli przekonać się ci, którzy w czwartek, w godzinach szczytu, próbowali dojechać do Fordonu.

Zobacz wideo: W Bydgoszczy trwa budowa mostów. Miasto stoi w korkach

Niektórym podróż, która zajmuje 30-40 minut zajęła niemal 3 godziny. Nie lepiej, co oczywiste, mieli ci, którzy chcieli w tym czasie dostać się od strony Fordonu do centrum. Wszystko przez pantograf, który zahaczył o trakcję i ją zerwał.

- To był jakiś koszmar, tramwaj zatrzymał się, a motorniczy powiedział, że dalej nie jedziemy i mamy przesiąść się na autobus. Na przystanku 89 był już prawdziwy tłum, może nawet ze 100 osób. I ciągle, wraz z kolejnymi tramwajami, przychodzili nowi. Udało mi się wepchnąć dopiero do czwartego autobusu, który podjechał. Ale co z tego, jak też stał w ogromnym korku. Nie było żadnych autobusów zastępczych za tramwaje, ludzie nie wiedzieli, co mają robić - relacjonuje pani Magdalena z Tatrzańskiego.

Ścisk jak po meczu Zawiszy

- W takim ścisku ostatni raz wracałem z meczu Zawiszy w ekstraklasie. Nie muszę mówić, że w czasach korony tyle osób w autobusie, w części bez masek, to proszenie się o zachorowanie. Panował kompletny chaos, niektórzy chcieli iść piechotą licząc, że złapią tramwaj przy pętli Wyścigowa, ale tam też ich nie było, więc szli dalej na autobusy na przystanki przy "Sklejkach". Tyle, że dostać się do nich było bardzo trudno. Po co nam system ITS za 80 milionów, jak nie wskazuje alternatywnych rozwiązań, nie informuje pasażerów, jak mają dostać się do domów po takiej awarii? - pyta nasz Czytelnik z Fordonu.

Ostatnio tramwaje nie mają dobrej passy w Bydgoszczy. W poniedziałek jeden z nich zepsuł się na wiadukcie nad ul. Inwalidów blokując ruch w stronę centrum. I to tak pechowo, że młodzież dojeżdżająca na poranne godziny do szkół nie miała szansy zdążyć na zajęcia. Przyznać trzeba jednak, że służby techniczne zareagowały błyskawicznie i po około 25 minutach awarię udało się usunąć, a zepsuty wagon został "przepchnięty" przez kolejny skład, umożliwiając pozostałym włączenie się do ruchu.

W pechowy czwartek, tyle że kilka godzin przed fatalną awarią, tramwaje zanotowały spore opóźnienia, tym razem nie ze swojej winy - znaleziony w jednej z kamienic na ul. Gdańskiej granat nie tylko wymagał ewakuacji mieszkańców, ale również wstrzymał ruch na tym odcinku ulicy.

Awaria, której przewidzieć się nie da

- System ITS zadziałał prawidłowo, na tablicach informacyjnych, na pasku, wyświetlała się informacja o awarii - podkreśla Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP. Rzecznik zapewnia, że jeśli zaplanowane przewozy nie zostały wykonane, to MZK nie otrzyma za nie zapłaty, co oczywiście w żaden sposób nie ma wpływu na sytuację pasażerów.

- Niestety, awaria trwała 2 godziny i 30 minut. Jak się zepsuje tramwaj to jest tragedia, a jak się zepsuje w takim miejscu jak ta fordońska "mijanka" to tragedia jest podwójna - przyznaje Andrzej Wadyński, prezes Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy. - Uszkodzeniu uległ pantograf w momencie kiedy tramwaj wjeżdżał na mijankę, według naszych techników to wina nowej sieci, która się poluzowała, zahaczyła się i urwała. A jak się urwała to nie było prądu. Patrząc na skalę awarii czas jej naprawy to i tak bardzo dobry wynik. Nie była to rzecz do przewidzenia, tylko sytuacja losowa. Czy może się powtórzyć? Modlimy się każdego dnia, żeby to się nigdy nie powtórzyło, natomiast żadnej awarii wykluczyć nie można.

System zadziałał jak trzeba?

Prezes podkreśla, że MZK mają opracowany wraz z ZDMiKP cały system powiadamiania. W momencie zgłoszenia awarii, zgłasza ją motorniczy przez radiotelefon do centrali ruchu. W tym samym czasie powiadomienie trafia do ZDMiKP, który ma za zadanie wyświetlić informację o awarii na swoim ITS i w mediach społecznościowych. Następnie dyspozytor powiadamia służby techniczne, które "stacjonują" się na ul. Toruńskiej.

- Czy można było na tym odcinku "puścić" jakieś autobusy zastępcze? Odpowiedź brzmi - nie. Organizacja ruchu nie przewiduje w tym miejscu komunikacji zastępczej. Bo tam nie zmieścimy nawet szpilki, autobus na ul. Bałtyckiej by stał, nie wdusi się w ten korek. Pasażer na tym odcinku ma do wyboru cztery linie autobusowe - 65, 64, 69 i 89 - tłumaczy prezes Wadyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto