MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Uciekli ?Bykom?

woj
?Zabrakło nam jednego, lub dwóch biegów do wygrania meczu? - mówił po spotkaniu trener żużlowców Unii Leszno Jan Krzystyniak. Jego podopieczni po niezwykle zaciętym i emocjonującym spotkaniu ulegli w Bydgoszczy ...

?Zabrakło nam jednego, lub dwóch biegów do wygrania meczu? - mówił po spotkaniu trener żużlowców Unii Leszno Jan Krzystyniak. Jego podopieczni po niezwykle zaciętym i emocjonującym spotkaniu ulegli w Bydgoszczy Budleksowi Polonii 43:47. Los tego pojedynku ważyły się do ostatniego wyścigu, w którym na brak wrażeń nikt nie mógł narzekać. Niestety gospodarze nie tylko zmagali się z rywalami, ale także z nową nawierzchnią, która wielu sprawiała spore problemy.

Wczorajszy mecz miał dwa oblicza. Na początku przewaga należała do gospodarzy. Już w I biegu niespodziankę sprawił Grzegorz Czechowski, który pokonał bardziej utytułowanego Krzysztofa Kasprzaka. W jego ślady w następnej gonitwie poszedł Michał Robacki, który nie dał szans Leigh Adamsowi. Kiedy po IX biegu gospodarze prowadzili 34:20, wielu myślało, że nic już nie odbierze zwycięstwa bydgoszczanom. Tymczasem żużlowcy Unii wygrali cztery kolejne wyścigi, w tym dwa w stosunku 5:1.

Podopieczni Zdzisława Ruteckiego nie radzili sobie z torem, który po dodaniu sporej ilości nowej nawierzchni bardzo się zmienił. Wystarczy powiedzieć, że na pierwszym łuku, prawie w tym samym miejscu upadli Krystian Klecha i Czechowski. Zresztą nie tylko oni z tym problemy.

?Trzeba było to zrobić, jeszcze przed czekającą nas we wrześniu Grand Prix. Potem nie ma na to czasu. Ten tor jest taki, że trzeba go w różny sposób robić, a zawodnicy muszą się przyzwyczaić. Jeśli gościom się to udało, tam tym bardziej powinno nam, a tak jednak nie było? - powiedział na temat toru wiceprezes BTŻ Polonii, Leszek Tilinger.

Przed biegami nominowanymi Budlex Polonia prowadziła 40:38. Kto wie, czy sprawa wygranej nie rozstrzygnęłaby się już w XIV gonitwie, gdyby Jacek Krzyżaniak nie dał się objechać w dziecinny sposób na ostatnim łuku goniącemu go przez cztery okrążenia Damianowi Balińskiemu.

O wszystkim zatem miał przesądzić bieg ostatni. Tutaj na wejściu w łuk kierownicami sczepili się Adams i Andreas Jonsson. Ten pierwszy szybko się podniósł, natomiast grozą powiało, gdy po lidera bydgoszczan na tor wyjechała karetka. Na szczęście Szwed przy aplauzie publiczności sam zszedł do parkingu. Sędzia zdecydował o powtórzeniu wyścigu w pełnym składzie. Ta decyzja wywołała oburzenie w obozie leszczynian.

?Jeśli sędzia nie jest pewny tego, jaką podjąć decyzję, to powinien sprawdzić to np. na monitorze. Praktycznie po dziesięciu metrach Jonsson wpakował się w Adamsa. Wina Szweda była ewidentna. Tymczasem w III biegu za podobne przewinienia wykluczony został Damian Baliński. Podobnie powinno być z Jonssonem? - mówił po spotkaniu trener ?Byków? Jan Krzystyniak.

Także sam zainteresowany nie krył swojej winy.
?Chciałem jako pierwszy zjechać do łuku, ale za szybko zmieniłem tor jazdy. Takie rzeczy zdarzają się czasami w ferworze walki? - twierdził Jonsson.

W powtórce, którą kibice oglądali na stojąco, po świetniej walce Szwed pokonał Adamsa, a Smith wyprzedził jadącego na trzeciej pozycji Dobruckiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto