Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UKW w Bydgoszczy przechodzi całkowicie na nauczanie zdalne. Studenci: "Kto nam odda za prąd?"

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
Decyzja o przejściu na nauczanie zdalne wywołała niezadowolenie studentów UKW.
Decyzja o przejściu na nauczanie zdalne wywołała niezadowolenie studentów UKW. Arkadiusz Wojtasiewicz/Archiwum
Od 8 listopada przez dwa tygodnie wszystkie zajęcia na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy będą odbywały się zdalnie - ta wiadomość podana przez władze uczelni zelektryzowała studentów i wywołała falę komentarzy wśród niezadowolonych żaków.

Zobacz wideo: Nowa jadłodzielnia WSG w Bydgoszczy.

Bydgoska uczelnia ten rok akademicki z uwagi na pandemię rozpoczęła w trybie mieszanym. Ćwiczenia odbywały się stacjonarnie, a tylko wykłady zdalnie. Nie trwało to długo. Jak już informowaliśmy, w czwartek (4 listopada) władze uczelni ogłosiły, że w związku ze wzrostem liczby zachorowań wśród studentów i wykładowców nastąpi zmiana sposobu wykonywania zajęć dydaktycznych i przejście wyłącznie na sposób zdalny na okres dwóch tygodni. Przerwa w zajęciach stacjonarnych ma potrwać od 8 do 21 listopada.

- Monitorujemy sytuację i bardzo zależy nam na jak najszybszym powrocie do osobistego kontaktu wykładowca - student. Mamy nadzieję, że powrót do trybu mieszanego (stacjonarne ćwiczenia/zdalne wykłady) możliwy będzie jak najszybciej - zapewniał w czwartek Tomasz Zieliński, rzecznik UKW.

Studenci UKW: Nauka zdalna to nie to samo, co stacjonarna

Jednak wiadomość o przejściu na tryb zdalny nie spodobała się wielu studentom. Pod postem na profilu UKW na Facebooku pojawiły się liczne komentarze.

Studenci narzekają m.in., że na zdalnych niewiele się nauczą, że siedzenie przed komputerem wymaga od nich pełnej koncentracji przez kilka godzin, a wielu sprawia to trudność. Inni twierdzą, że powynajmowali mieszkania i pytają, kto im wróci pieniądze za prąd? Zagraniczni żacy mieszkający w akademikach czują się z kolei wyalienowani. Ze względów pandemicznych i tak nie mogą przyjmować gości, a tu jeszcze zdalne.

- Bardzo mi przykro - napisała w komentarzu Julia, studentka pochodząca z Rosji. - Nauka zdalna nie równa się tej stacjonarnej. Owszem, jeśli ktoś chce się nauczyć, to to zrobi, bez względu na to, czy zajęcia będą w jednej, czy drugiej formie. Jednak osobiście mogę powiedzieć, że zajęcia na uczelni dają większą szansę na rozwój - kontakt bezpośredni z drugim człowiekiem jest potrzebny każdemu z nas.

- Uczelnia zamknięta, prąd, woda, ogrzewanie z głowy. Nie licząc ewentualnie dziekanatu. Za to studenci niech za prąd płacą więcej, siedząc przy laptopach cały dzień. Mądre to nawet. I sprytne - napisał ktoś inny.

Wielu obawia się, że ta zdalność będzie na dłużej, a nie tylko na dwa tygodnie.

- Ostatnio też miały być 2 tygodnie, a wyszło 1,5 roku - napisała jedna ze studentek. Inna z kolei dodała: - Zdalne nauczanie ma w większości negatywny wpływ na osoby uczące się. To nie jest takie proste cały dzień spędzić przed komputerem i być bez przerwy skoncentrowanym.

Niektórzy pytają: - Co z tymi osobami, które są po dwie osoby w pokoju w akademiku i mają zajęcia w tym samym czasie? Przecież to się nie da ani skupić, ani nic zrobić...

- Jak mi się ta uczelnia w końcu spodobała i chcę chodzić to zamykacie... No żartujecie, przecież to się tylko deprechy nabawimy siedząc w domach - stwierdził jeden ze studentów.

Co na te komentarze uczelnia?

- Rozumiemy rozgoryczenie części studentów i wykładowców, choć docierają do nas również liczne wyrazy zrozumienia oraz wsparcia - mówi Tomasz Zieliński, rzecznik UKW. - Doszło do sytuacji, której chętnie uniknęlibyśmy, niestety, nie od nas to zależy. Priorytetem dla nas jest bezpieczeństwo studentów i pracowników, szczególnie w czasie bardzo dużego wzrostu zakażeń. Decyzja o zawieszeniu zajęć stacjonarnych podyktowana jest troską o ich bezpieczeństwo. Do dziś na kształcenie zdalne skierowano 14 roczników na różnych kierunkach. Zarażonych lub objętych kwarantanną jest ponad 30 pracowników i studentów uczelni.

Rzecznik podkreśla też, że pracownicy prowadzący zajęcia mają już doświadczenie nabyte podczas dotychczasowych zajęć zdalnych. - Na pewno dołożymy wszelkich starań, by nauka w trybie zdalnym była wartościowa i skuteczna - mówi Tomasz Zieliński.

Uczelnia zapewnia, że wspiera zarówno studentów jak i wykładowców. - Od początku pandemii chętni mogą też skorzystać z pomocy psychologicznej o czym wielokrotnie informowaliśmy - zaznacza Tomasz Zieliński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto